
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Istotą bolszewizmu są obietnice bez pokrycia. Bolszewizm obiecuje najwięcej
Bolszewicy zdobyli wpływy w społeczeństwie rosyjskim i w końcu sięgnęli po władzę w 1917 roku, gdyż obiecywali Rosjanom więcej niż inne stronnictwa polityczne. Obiecywali najwięcej i nikomu nie pozwolili się w obietnicach prześcignąć. Oczywiście, nigdy nie zamierzali swych obietnic spełnić lub jak w przypadku parcelacji własności ziemskiej - była to obietnica spełniona lecz tymczasowa. Po parcelacji przyszła kolektywizacja. Można by perwersyjnie stwierdzić, że przeciwnicy bolszewików, którzy straszyli, iż w tym systemie żony będą wspólne - paradoksalnie przysporzyli bolszewikom mimowolnie wielu wyposzczonych zwolenników.
Dzisiaj bolszewicką taktykę stosują politycy, aby zdobyć władzę. „Skuteczny” polityk obiecuje więcej od konkurencji najwięcej, przekonuje tych, którzy na żadne przywileje nie zasłużyli. Drugą cechą rozpoznawczą neobolszewizmu jest walka z Kościołem katolickim. Ateizacja prowadzona jest przy pomocy tzw. taktyki salami, bolszewicy walczą z najsilniejszym przeciwnikiem, szukając sojuszników w celu zwalczania katolickiego „zagrożenia”. W imię fałszywie pojmowanej troski o publiczne finanse neobolszewicy podsuwają nam konkretne rozwiązania oszczędnościowe. Oto np. 1 miliard 400 milionów złotych można jakoby zaoszczędzić usuwając naukę religii ze szkół. Powody? Ruch Palikota złożył w ministerstwie edukacji donos na katechetów, którzy nauczają o m.in. o cudzie Jezusa w Kanie galilejskiej. Jak zwracają uwagę posłowie od Palikota, Jezus "wyprodukował w Kanie Galilejskiej aż sześć stągwi wysokiej jakości trunku". Ten fakt skłonił ich do zadania pytania, czy "nie wpływa to w sposób podświadomy jako przyzwolenie do konsumpcji dużej ilości alkoholu?". "Czy do pomyślenia jest, aby w szkole wbrew ustawie o wychowaniu w trzeźwości dawano przykład produkcji alkoholu, w dodatku nazywając to cudem?" – dziwią się. Dalej jak twierdzą, obrazek Jezusa idącego po wodzie może skutkować utonięciami. Palikotowcy próbowali też ocenzurować opis Męki Pańskiej jako zbyt drastyczny dla dzieci.
Facet na bilboardzie bez krawata z zakasanymi rękawami - jawi się jako człowiek przy pracy, tymczasem jego całe życie to pasmo interesów, interesików, biznesików, szmoncesów, kontraktów i przekrętów. Doskonale czuje to jego target, czy elektorat - to wszelkiej maści alimenciarze, niepracujące niebieskie ptaki.
Jak walczyć z bolszewikami? Możemy ośmieszać ich postulaty, przelicytowując ich absurdy. Walcząc tą metodą utrącamy ich argumenty. Czy np. powinno się uczyć dzieci o holokauście? Czy to nie nazbyt drastyczne dla niedojrzałej wyobraźni 10-latka, czy nie popchnie go do naśladownictwa czynów zbrodniczych? O edukacji seksualnej w szkołach, która przypomina raczej pruską musztrę napiszę innym razem. Jednak absurdalnie zapytajmy samozwańczych edukatorów: czy stereotypowe czynności z prezerwatywą naciąganą na ogórek nie zabijają inwencji i wyobraźni przyszłych konsumentów pornografii i prostytucji?
Marek Czarniawski

- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Jak w syntetycznym ujęciu przedstawić stan państwa i społeczeństwa, w których przyszło nam żyć? Takimi rozważaniami chciałbym przywitać nową odsłonę niezwykle zasłużonego portalu Slonecznystok.pl. Niewątpliwie toczy się w naszym kraju wojna kulturowa i o tym przede wszystkim będę w kolejnych tekstach pisał. Jednak jakie są motywy ludzi przystępujących do antyspołecznych, antyrodzinnych i antyreligijnych inicjatyw? Większość z nich nigdy wszak nie słyszała o Antonio Gramscim, nie jest też w stanie intelektualnie odnieść się do rozważań tzw. frankfurckiej szkoły filozofii. Ich fobie, prawdziwe czy urojone krzywdy stanowią jedynie alibi dla ciemnej strony ludzkiej natury. Ludzie ci doskonale zdają sobie sprawę, że istnieje globalna elita ekonomiczna. Jak można zostać dokooptowanym do kasty uprzywilejowanych? To jest głównym motorem poczynań takich ludzi.
Nie jest to oczywiście zjawisko powstałe współcześnie. W sowieckim systemie Gułagu wykształciła się warstwa uprzywilejowanych więźniów (zazwyczaj kryminalnych) nazywana „błatnymi”. Tamte przywileje polegały konkretnie na tym, iż owi więźniowie nie pracowali, a otrzymywali większe ilości lepszej jakości jedzenia, spośród przydziału wypracowanego przez ogół więźniów. Ich filozofię prezentuje Aleksander Sołżenicyn w brutalnym przekazie „błatnego” wobec zwykłego więźnia: „Ja zdechnę jutro, ale ty dzisiaj”.
W nazistowskich obozach koncentracyjnych wykształciła się instytucja „kapo”, uprzywilejowanego więźnia wyposażonego w atrybuty władzy w postaci pałki i opaski na rękawie. Ludzi z pałkami i opaskami z taśmy na rękawach kurtek widziałem w Warszawie w dniu 11 listopada 2011 roku. Stworzyli oni barierę na wyznaczonej trasie pochodu Marszu Niepodległości. Dopięli swego. Prawo zostało złamane, gdyż Marsz wyruszył inną od uzgodnionej z władzami stolicy trasą.
Ludzie z pałkami i opaskami na rękawach. Bez nich niemożliwe byłoby sprawne funkcjonowanie obozów zagłady podczas II wojny światowej.
Jak natomiast określić system polityczny, z którym mamy obecnie do czynienia? To kleptokracja - rządy złodziei na wszystkich poziomach państwowości, od spółdzielni mieszkaniowej po sądy.
Co łączy sprawy Kociołka i Sawickiej-Cielebąk? Ciężar gatunkowy, presja społeczna i medialna są kluczem porozumienia między oskarżonym a jego obrońcami, którzy mówią klientowi: "Sprawa jest niezwykle trudna, jej prowadzenie więc musi sporo kosztować".
Czy istnieje zależność pomiędzy wysokością wynagrodzenia adwokata a jego realnym wpływem na wymiar wyroku? Wszak to sąd feruje wymiar kary, profesjonalni sędziowie nie powinni nabierać się na adwokacki teatr. W przypadku Sawickiej i Kociołka na ubogich nie trafiło. Czy to nie doskonała okazja na uzyskanie przez mecenasów rekordowej wysokości honorariów?
Przy okazji sprawy brata Ryszarda Sobiesiaka wyszło na jaw, że stawki za korzystne orzeczenie przed Sądem Najwyższym zaczynają się od 2 milionów złotych. Nikt nie wymknie się współczesnym szmalcownikom w togach. „Błatnym” uprzywilejowanym dziś ten, kto jest w stanie odpowiednio zapłacić. Prezes i księgowa pewnej białostockiej firmy, którzy ukradli Polakom 30 milionów złotych zostali uniewinnieni. Mówi się, że mecenasi zażądali od nich 3 milionów. „Uczciwe” 10 procent.
Marek Czarniawski