- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Rządząca PO-PSL, ale też i PiS, unika tematu reformy ZUS - instytucji w mojej ocenie skrajnie nieefektywnej i niegospodarnej, blokującej polską gospodarkę i przyczyniającej się do dramatycznej emigracji zarobkowej.
W 2014 roku zapytaliśmy ZUS o koszty za rok 2013 i okazało się, że wynoszą one ponad 4 miliardy złotych a różnego rodzaju "informatyzacje i przetargi na usługi informatyczne" to wydatki w liczone setkach milionów złotych.
Zobacz astronomiczne koszty ZUS >>
Niewydolny, molochowy ZUS jest zadłużony i oprócz przymusowych składek na wypłaty bieżących świadczeń bierze pieniądze z budżetu państwa. Od kilku lat narasta też ucieczka płatników do ubezpieczycieli zagranicznych co pogarsza płynność finansową.
Zobacz ofertę konkurencji ZUS >>
Choć ZUS w obecnej formie jest toksyczny dla gospodarki a w perspektywie widać krach systemu, elity III RP ani myślą o zmianach. Dlaczego?? ZUS jest swego rodzaju spółdzielnią, korytem, z którego tłusto żyją różne grupy interesów na koszt szeregowych obywateli III RP. Ba! Niektórzy zbili nawet fortuny na koncesjonowanej współpracy z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Tu właśnie, podobnie jak w postkomunistycznej spółdzielczości mieszkaniowej, należy upatrywać braku zainteresowania reformą mogącą być przełomem w gospodarczej historii III RP.
Nowy Sejm musi zająć się reformą ZUS i odbiurokratyzowaniem gospodarki. Bez tego Polskę - jeśli będzie zarządzana tak jak obecnie - czeka załamanie i podporządkowanie silniejszym sąsiadom.
Wystarczającym ostrzeżeniem są dotychczasowe rządy. W dobie koalicji PO-PSL zadłużenie zostało niemal podwojone mimo wtłaczania do Polski olbrzymich pieniędzy unijnych porównywalnych do powojennego planu Marshalla.
2007 - 527,8 mld zł - Kaczyński/Tusk
2008 - 597,8 mld zł - Tusk
2013 - 840 mld zł - Tusk
2014 - 912,1 mld zł - Tusk/Kopacz
Zobacz info o zadłużeniu Polski >>
Decydując się na odbudowę naszej gospodarki powinniśmy korzystać ze sprawdzonych wzorców, np. rozwiązań angielskich czy skandynawskich. Generalnie zmiana ma sprowadzać się do uproszczenia systemu i zapewnienia powszechności ubezpieczenia. Dziś sygnałem przekroczenia granic absurdu w ZUS jest kserowanie. Mimo że zakład ma system informatyczny za miliardy złotych (koszt zakupu i utrzymania) to wciąż kseruje dokumenty na dużą skalę. Na poziomie jednego tylko oddziału ZUS to tony papieru a w kraju tysiące ton. Oprócz marnotrawstwa papieru i maszyn poraża całkowita moim zdaniem niefunkcjonalność i bezużyteczność takich zasobów.
Zobacz publikację o tonach papieru >>
Wydaje się, że kserowanie jest czytelnym czerwonym światłem, miarodajnym dowodem biurokratycznej paranoi zagrażającej nam wszystkim jako płatnikom i świadczeniobiorcom.
Marnotrawienie pieniędzy na niewydolną informatyzację to nie wszystko. Według otrzymanych danych w 2013 r. w zakładzie pracowało aż 46.620 - to prawdziwa armia!
Zobacz publikację o astronomicznych kosztach ZUS >>
Żeby uratować system ubezpieczeniowy i odciążyć finanse państwa konieczne jest uproszczenie systemu i radykalna redukcja kosztów.
1. Utworzenie jednej zbiorczej, prostej bazy danych z internetowym dostępem dla klientów.
2. Baza ma opierać się tylko na niezbędnych danych identyfikacyjnych: podstawą będzie numer pesel.
3. Składka ubezpieczeniowa (procentowa wartość wynagrodzenia) byłaby obliczana samodzielnie przez płatnika - zadaniem nowego ZUS będzie jedynie ewidencjonowanie i archiwizowanie wpłat i obrotów na kontach płatników.
4. Likwidacja bezsensownych, zbędnych deklaracji i skomplikowanych systemów naliczania kwot do zapłaty.
5. Likwidacja zaświadczeń, oświadczeń, poświadczeń itp. itd.
6. Likwidacja - idiotycznego moim zdaniem - systemu naliczania opodatkowania dla wypłacanych świadczeń. Niczemu racjonalnemu to nie służy a mnoży jedynie koszty biurokratyczne.
7. Centralna baza danych funkcjonowałaby w Warszawie i posiadała obsługę pracowniczą. Kontakt z płatnikami:internetowy, telefoniczny, korespondencyjny.
8. W terenie mogłyby ewentualnie pozostać punkty konsultacyjne (wydawanie orzeczeń lekarskich, przyznawanie świadczeń).
9. Uproszczenie wiązałoby się ze zwolnieniem co najmniej 40 tysięcy pracowników oraz zagospodarowaniem budynków i istniejącej infrastruktury (np. wynajem nieruchomości i uzyskanie dodatkowych dochodów z ich racjonalnego zagospodarowania).
10. Po reformie obecne 4 miliardy złotych dziś wydawane na utrzymanie ZUS mogłyby być przeznaczone na finansowanie bieżących świadczeń.
11. Obniżenie obowiązkowych składek do poziomu 10-15% wartości wynagrodzenia odblokowałoby polską gospodarkę: możliwy postulowany radykalny wzrost wynagrodzeń na rękę, nowe miejsca pracy, napływ kapitału, rozwój produkcji, większa konkurencyjność polskiej gospodarki.
12. Początkowy ubytek wpływów w związku ze zmniejszeniem składki ZUS z 1090 zł do np. 200-300 zł zostałby zrekompensowany powszechnością ubezpieczenia (radykalny wzrost liczby płatników) i dochodami podatkowymi z naturalnego wygaszania szarej strefy.
13. W ramach reformy należy zlikwidować KRUS tworząc jednolity system ubezpieczeń.
14. Pakiet zmian musi też objąć likwidację przywilejów dla służb mundurowych (dawne pieszczochy PZPR). W dobie PRL zrozumiałe było, że partia nagradza przywilejami funkcjonariuszy milicji, SB, wojska itd. Służby te gwarantowały partii istnienie systemu totalitarnego i zachowanie władzy. Dziś nie ma uzasadnienia by mundurowi przechodzili na emeryturę w sile wieku i żyli na koszt innych płatników.
Czytaj o sposobach na ZUS i podatki w Białymstoku
Jak Jan Zusowy-Białostocki prowadzi działalność gospodarczą... w szarej strefie >>
Czesława sposoby na ZUS i podatki w Białymstoku >>
Stanisław Bartnik
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Kolejny raz możemy sobie pogratulować trafności wniosków w kwestii oceny wpływu obcych sieci handlowych polską gospodarkę.
Wielokrotnie pisaliśmy już o bezmyślnym dopuszczaniu przez władze państwowe i samorządowe do niekontrolowanej ekspansji obcego kapitału handlowego, który wielopłaszczyznowo degraduje naszą gospodarkę.
Najbardziej dotkliwymi skutkami szkodliwej polityki są:
- brak wpływów podatkowych;
- blokowanie rozwoju polskich firm produkcyjnych i handlowych;
- rozwijające się strukturalne bezrobocie;
- silna emigracja zarobkowa;
- zubożenie ludności.
Zezwalanie na niekontrolowaną ekspansję stanowi działanie na szkodę polskiego interesu. W mojej ocenie jest odmianą polityki zdrady stanu. Gdy pełniąc funkcję publiczną swój własny interes, interesy grup, przedkłada się ponad dobro społeczne i państwowe.
Poniżej wpis nt. zagranicznych sieci handlowych na polski handel
http://niezalezna.pl/69671-raport-gazety-polskiej-jak-zagraniczne-sieci-pograzaja-polski-handel
oraz nasze wcześniejsze wpisy
http://slonecznystok.pl/gospodarka/biznes/item/1199-bialystok-geneza-bezrobocia-i-emigracji-zarobkowej.html
http://slonecznystok.pl/gospodarka/biznes/item/1134-bialostocki-handel-walczy-o-przetrwanie.html
http://slonecznystok.pl/gospodarka/biznes/item/1187-bialystok-wzrost-bezrobocia-i-upadek-rodzimych-firm.html
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Stało się to co było nieuniknione. PO wyrzuciła z listy wyborczej Lidię Staroń walczącą o reformę spółdzielczości i interweniującą w sprawach zwykłych ludzi. Od dłuższego już czasu prominenci PO mówili otwarcie, że Lidia Staroń nie reprezentuje interesów PO, gdy np. chodziło o demokratyzację spółdzielczości. Bodaj Kidawa-Błońska uspokajała prezesów, że głos Staroń w sprawie przemian nie jest stanowiskiem partii.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Białostocki "ekonomista" Robert Tyszkiewicz ostrzega przed skutkami upadku Grecji.
Brzmi to jak ponury żart bo ekipa, w której działa Robert Tyszkiewicz konsekwentnie od lat zadłuża Polskę:
2007 - 527,8 mld zł - Kaczyński/Tusk
2008 - 597,8 mld zł - Tusk
2013 - 840 mld zł - Tusk
2014 - 912,1 mld zł - Tusk/Kopacz
i uchwala przepisy dławiące polską gospodarkę, czyniące ją niekonkurencyjną - np. ostatnie zaostrzenie ustawy o GIOŚ uderzające w rodzimą przedsiębiorczość produkcyjną. To ekipa Tuska/Tyszkiewicza zadbała o spadek wpływów podatkowych istrukturalne bezrobocie.
Tacy ludzie powinni jak najszybciej zniknąć z polskiej polityki bo w obecnym tempie zadłużania rzeczywiście niebawem podzielimy los Grecji. Powinni też odpowiedzieć za działanie na szkodę państwa.
Stanisław Bartnik
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Ogłoszenie ogólnonarodowego referendum przez prezydenta Komorowskiego jest niezwykłą szansą na zmianę ustroju Polski.
Komorowski ogłosił referendum z czysto interesownych pobudek, chcąc pozyskać elektorat Pawła Kukiza. Stąd pierwsze pytanie o jednomandatowe okręgi wyborcze – główny i jedyny postulat wyborczy Kukiza.
Przypomnijmy, że Platforma w 2004 r. zapowiadała wprowadzenie JOW w wyborach do Sejmu, ale swoich obietnic nie dotrzymała. Formalnie jednak Komorowski – zwłaszcza przed drugą turą wyborów – mógł się przedstawiać jako odwieczny zwolennik JOW. Referendum miało ten wizerunek uwiarygodniać.
Teraz kiedy wybory wygrał Duda Komorowski jakoś nie kontynuuje tematu JOW, ale jego wniosek formalnie rzecz biorąc – został przyjęty przez Senat i musi zostać zrealizowany.
Oczywiście – nikogo nie trzeba przekonywać bo każdy to widzi sam, jak tzw. „klasa polityczna” boi się JOW-ów. Wbrew propagandzie, jaką uprawiają partyjni liderzy, JOW – owszem wytwarza system dwupartyjny, ale na pewno nie partii PiS i PO. Obie te partie do wyborów w JOW się w obecnym kształcie nie nadają. Gdyby było inaczej i JOW-y były dla nich korzystne, to już dawno byłyby wprowadzone.
Gdyby więc najbliższe wybory odbyły się w systemie z JOW (nawet gdyby to był system mieszany) to największe straty poniosłaby i Platforma i PiS, a największym zwycięzca były antysystemowy Ruch Kukiza.
Ludzie mają dość partii „systemowych”, one same nie maja wartościowych kadr, kandydatów, których można by wystawić i wygrać wybory, a do Kukiza garną się ludzie, którzy dotąd tkwili na marginesie życia publicznego, ale którzy mają autorytet we własnych środowiskach. Ruch Kukiza bez trudu wyłoniłby kandydatów zdolnych dominować Sejm. Przykładem jak działa JOW mogłyby być tu wybory na Węgrzech w 2010 r. Węgierski parlament liczył wówczas 385 posłów, z czego 175 wybierano w JOW-ach, pozostałych z list partyjnych i w okręgach wielomandatowych. Blok Orbana – Fidesz zdobył w sumie 263 mandaty, ale w okręgach jednomandatowych na 175 miejsc fideszowcy zdobyli aż 173 mandaty (98,86%). To dzięki JOW-om, nawet w systemie mieszanym, Orban uzyskał w parlamencie konstytucyjną większość.
Gdyby więc jesienne wybory w Polsce odbywać się miały nawet w systemie mieszanym 50/50 Ruch Kukiza – jako ruch buntu - mógłby zdominować polityczną scenę. No dobrze, ale co ma do tego referendum?
Otóż zgodnie z art. 125 Konstytucji jeżeli w referendum ogólnokrajowym weźmie udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.
A zatem – jeżeli do referendum pójdzie 50% i jeden wyborca i jeżeli większość opowie się za wprowadzeniem JOW – wybory będą musiały się odbyć w JOW-ach - zapis konstytucyjny jest jasny. Sejm będzie musiał zmienić kodeks wyborczy, a żaden przepis konstytucyjny nie zabrania mu tego uczynić nawet dzień przed ogłoszeniem wyborów.
O to czy obywatele poprą JOW w referendum jestem zupełnie spokojny. Były przeprowadzane badania w Nysie w roku 2000, robił je potem CBOS – wyniki były jednoznaczne. 75% badanych Polaków popiera wybór posłów w JOW. Teraz po sukcesie Kukiza sądzę że wynik będzie jeszcze lepszy.
No dobrze, ale przecież referendum może zostać odwołane. Już są „konstytucjonaliści” gotowi uzasadnić, że referendum może być „niekonstytucyjne”. To jest bardzo ciekawy pogląd, bo gdyby go wziąć serio oznaczałby, że sama Konstytucja jest „niekonstytucyjna”. Zasadą naczelną bowiem wszelkiej demokracji jest suwerenność Narodu. „Władzę zwierzchnią sprawuje w Rzeczypospolitej Naród przez swych przedstawicieli lub bezpośrednio” – artykuł 4 Konstytucji jest właściwie cytatem ze wszystkich fundamentalnych zasad demokracji począwszy od amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, Konstytucji Amerykańskiej,. Konstytucji 3 Maja czy francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. Nie sposób sobie wyobrazić demokracji, w której Naród nie mógłby legalnie wyrazić swej woli w referendum.
A zatem nasze partyjne elyty znalazły się w pułapce. Trzeba tylko byśmy tę pułapkę domknęli zapewniając frekwencję w referendum 6 września.
Jednomandatowe okręgi wyborcze - dlaczego??
Janusz Sanocki
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Masz ładnie położoną działkę? Możesz ją stracić!
Sejm pracuje nad nową ustawą wywłaszczeniową.
W projekcie ustawy z dnia 8 kwietnia 2015 projektodawca zakłada ustanowienie „prawa szlaku” czyli prawa do wywłaszczania każdego z jego nieruchomości, jeśli ktoś uzna, że ziemia ta ma „szczególne walory krajobrazowe, przyrodnicze, lokalizacji i ukształtowania terenu lub tradycji korzystania z danego terenu”.
Co to oznacza?
Polski właściciel nieruchomości zlokalizowanej w miejscu, które możesłużyć celom rekreacyjnym, narciarskim, turystycznym, może zostać wywłaszczony ze swojej ziemi, jeśli ktoś inny (prywatny inwestor) postanowi na tym miejscu realizować inwestycję służącą szeroko pojęta rekreacji, czy komercji! Na mocy nowego prawa będzie można zatem wywłaszczyć domy i działki prywatne, ale również te należace do Skarbu Państwa, jak np. parki narodowe!
Projektodawcy „prawa szlaku” w ustawie Kodeks Cywilny chcą zmienić wyrażenie „służebność przesyłu” na „służebność publiczną”. Umożliwi to niemal nieograniczoną ingerencję w prywatną własność, również w domy, zabudowania gospodarcze, przedsiębiorstwa, uprawy, działki...
Pomimo wielu negatywnych opinii prawnych Sejm RP nadal próbuje rozszerzyć konstytucyjną definicję "celów publicznch" o turystykę, sport i rekreację, wprowadzając odpowiednie sformułowania "tylnymi drzwiami", bez konsultacji społecznych. Podobnie, jak zrobiono ze słynnym dopiskiem do ustawy medialnej: „lub czasopisma”.
Według wyroku Sądu Administracyjnego sygn. akt IV SA/Wa 2037/06 inwestycje tj. trasy narciarskie, bobslejowe, wyciągi narciarskie, koleje napowietrzne, koleje gondolowe i koleje krzesełkowe oraz urządzenia towarzyszą nie mogą być uznane za inwestycje celu publicznego, ponieważ nie służą zaspokojeniu powszechnych potrzeb. Nie są inwestycjami nakierowanymi na urzeczywistnienie interesu publicznego istotnego dla zbiorowości. Z chwilą uchwalenia „prawa szlaku” sytuacja prawna właścicieli nieruchomości obciążonej byłaby znacznie gorsza od sytuacji prawnej gminy, beneficjentów partnerstwa publiczno-prywatnego, których celem jest osiągnięcie jak największych korzyści z nieruchomości władnącej.
Nowe prawo umożliwia osobie trzeciej wejście nawet do prywatnegodomu i wykorzystanie go do swoich celów biznesowych, jeśli mieszczą się one w szeroko pojętych "sporcie", "turystyce" lub "rekreacji". Jeden z pomysłodawców ujął to słowami:
"Prawo własności powinno służyć nie tylko właścicielowi, jeśli dobro, którego dotyczy, ma wartośc dla wielu osób".
Projekt nie ma nic wspólnego z celem publicznym - jest tylko z premedytacją zaplanowanym przejęciem cudzych atrakcyjnych nieruchomości.
Co to oznacza?
Bez zgody właściciela na jego terenie możne być wybudowany hotel, restauracja, basen, ...:"gmina uprawniona jest do budowy na nieruchomości koniecznej infrastruktury szlaku".
Jest to pierwsza ustawa, która pozwala narzucić (niezależnie od woli właściciela!) i zapisać w księdze wieczystej charakter rekreacyjny, sportowy lub turystyczny danej ziemi. Będzie to równoznaczne z wywłaszczeniem! Biznes sportowo-turystyczny i narciarski będzie mógł przejąć dowolne tereny dochodowe i z tak przejętej nieruchomości czerpać wielkie korzyści.
Przykładem niech będzie stworzony, bez konsultacji społecznej i bez zgody właścicieli gruntów, projekt "Resort Narciarstwa w Kurorcie Tatrzańskim", który wytyczył zabór 60 hektarów w Tatrzańskim Parku Narodowym oraz wielu tysięcy hektarów innych prywatnych gruntów. Po uchwaleniu "prawa szlaku" te ponad 60 hektarów Tatrzańskiego Parku Narodowego zostanie przejętych przez luksemburską spółkę Mid Europa Partners, która wykupiła między innymi PKL na Kasprowym Wierchu!!!
Wielu prawników jednoznacznie wskazuje, że projekt "prawo szlaku" jest niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
W tym roku kończy się pięcioletnia kadencja Prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Portal Temidacontrasm.info przedstawia ranking partii politycznych III RP wrogich reformie spółdzielczości. (zobacz publikację >>)
Numerem jeden jest postkomunistyczna SLD (dawniej PZPR) wielokrotnie atakująca i sabotująca próby reformy spółdzielczości PRL. (m.in. blokowanie powszechnego uwłaszczenia, odmawianie prawa do demokratycznych wyborów, prawa kontroli wydatków i swobodnego wyboru zarządcy).
Numer dwa czarnej listy to PSL (w PRL-u ZSL). Partia postkomunistyczna. Jej ikoną jest m.in. p. Żelichowski, poseł jeszcze z czasów Polski Ludowej. Jak pamiętamy w socjalizmie ZSL i SD uznały kierowniczą rolę PZPR.
Trzecie miejsce zajmuje PiS - partia, która paradoksalnie w 2007 roku dużo zrobiła dla reformy spółdzielczości. Aktualnie niestety kurs i kalkulacje polityczne są diametralnie inne. PiS sprzeciwia się reformie. Np. na poziomie Białegostoku Krzysztof Jurgiel odmawia poparcia przemian. Ta zmiana w poglądach wynika z typowego dla III RP oportunizmu, ale też całkiem nowych przesłanek, które w mojej ocenie mogą rzutować na zwrot w poglądach o 180 stopni. Mianowicie do walki o polski majątek i nieruchomości wszedł ostatnio nowy potężny gracz: grupa żądająca od Polski 65 mld USD odszkodowania. Mówi się o Lasach Państwowych do oddania (sprzedaży), ale obiektem zainteresowania może być też kolektywny majątek spółdzielni i jakaś specustawa umożliwiająca częściowe przejęcie. Spółdzielcze nieruchomości są w miastach a więc na obszarach najwartościowszych dla grup roszczeniowych.
Daje do myślenia wystawienie w wyborach prezydenckich kandydatury pana Dudy. Okazuje się, że Andrzej Duda był gościem ostatnich obrad Knesetu (zobacz amatorskie nagranie z obrad >>) a jego teść jest autorem szokującej poezji:
Wiersz o zabiciu doktora Kahane
A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie,
żeby pana swego, Seweryna Kahane,
zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!
Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowych
iże tako marnie zeszli od nierównia swojego!
Chciałci i jego bracia miła królowi służyć
swą chorągiew mieć, ale żołnierze dali go zabić.
Żołnierze, milicjanci, kieleccy rodzice
świętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli!
Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli,
Polacy, kielczanie jako psy kłamacze.
Okrutność śmierci poznali, szkarady posłuchali,
krwią splamili przyjacioły, na bruk ich wyrzucili.
Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku
drży, gdy dzielni chłopcy z orzełkami na czapkach
dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew.
Więcej o specyficznej poezji >>
PO również odcina się od reformy spółdzielczości. Z komisji NPS wyrzucono Lidię Staroń. Prominentni politycy Platformy mówią wprost: Staroniowa nie reprezentuje linii partii. Uspokajają prezesów, że żadnej reformy nie będzie. Na białostockim podwórku postawę tę wyraża dosadnie Robert Tyszkiewicz arogancko unikając odpowiedzi na zapytania o stanowisko w kwestii demokratyzacji spółdzielni.
Podobnie palikotowcy: zdecydowany sprzeciw. Co ciekawe Janusz Palikot miał zupełnie inne zdanie, gdy był w komisji "przyjazne państwo". Swego czasu w Białymstoku obiecywał nawet poparcie projektu zmian w przepisach. Wszystko jednak zmieniło się odkąd Palikot współdziała z Janem Hartmanem (działacz żydowskiej loży masońskiej zakazanej w II RP - przeczytaj więcej >>)
Nie powinniśmy popierać ludzi i partii naruszających polską rację stanu i przedkładających interes prywatny ponad dobro społeczne i państwowe.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Naprawmy Polskę!
Drodzy Państwo!
Kiedy prawie trzy lata temu wspólnie z Pawłem Kukizem i z jego inicjatywy przedstawialiśmy koncepcję stworzenia szerokiego ruchu obywatelskiego przewodniczącemu NSZZ „Solidarność” Dudzie – w oparciu o struktury największego związku zawodowego w Polsce – naszym celem było dokonanie zmiany na polskiej scenie politycznej niszczonej konfliktem PiS-PO. Konfliktem pozornym i nie niosącym wyzwolenia Polski spod władzy partyjno-urzędniczych klanów. Ta idea została potem przez Dudę i Solidarność zmarnowana choć „Platforma Oburzonych” - ogólnopolskie spotkanie w Gdańsku, w marcu 2013, pokazało poparcie społeczne dla takiego działania.
Musieliśmy zatem już bez poparcia związku zawodowego, jedynie w oparciu o rozsiane w Polsce stowarzyszenia obywatelskie oraz o osobisty wpływ Pawła – jego poczucie obywatelskiej misji i determinację – podjąć próbę zbudowania ruchu obywatelskiego, który mógłby doprowadzić do istotnych zmian ustroju naszego państwa. W tym duchu, we wrześniu 2013 wspólnie z Pawłem Kukizem – bez żadnej pomocy z zewnątrz – zorganizowaliśmy spotkanie warszawskie stowarzyszeń walczących z bezprawiem w wymiarze sprawiedliwości.
Od tego czasu Paweł Kukiz wykonał osobiście gigantyczną pracę obywatelską docierając do różnych środowisk w kraju z przesłaniem zmiany ustroju i „Przywrócenia państwa obywatelom”. W wyborach samorządowych 2014 r. kandydując z ostatniego miejsca listy do sejmiku dolnośląskiego uzyskał ogromne poparcie wyborców i mandat radnego sejmiku.
Tak więc u progu wyborów prezydenckich stało się możliwe podjęcie wyzwania i kandydowanie Pawła na stanowisko prezydenta Polski. Było to oczywiście gigantyczne wyzwanie ponieważ nie było pieniędzy, nie było zorganizowanych struktur i groziło że nie zbierzemy nawet wymaganych podpisów. Było wiele wahań i wątpliwości – Paweł ryzykował swój wizerunek, swoją pozycję i narażał się na różne szykany. Ot jak choćby te ze strony firmy Sony, która zerwała z nim umowę na nagranie płyty po tym jak ogłosił, że kandyduje. Jednak podjął to ryzyko. Ryzyko szaleńcze w zderzeniu z potężnymi, wyposażonymi w publiczne miliony aparatami politycznych partii.
„Janusz – powiedz jaka jest granica śmieszności?” – pytał mnie Paweł kiedy wracaliśmy od strajkujących górników. „Przecież jeśli zdobędę nieznaczną ilość głosów ONI mnie rozszarpią”.
Rzeczywiście Paweł Kukiz ryzykował własnym prestiżem, pozycją i miał poważne wątpliwości czy cały ten ogromny wysiłek nie zakończy się porażką. Byłem wówczas przekonany, że zdobędzie co najmniej 5%, a określiłem spodziewany wynik przeciętny na poziomie 7-8%. Nie wiedziałem jeszcze kogo partie wystawią w tych wyborach. Każdy z partyjnych kandydatów – nawet jak zdobędzie śladowe ilości głosów wróci sobie do partyjnych zajęć. Paweł – gdyby się nie udało zdobyć dobregowyniku – został by przez dziennikarzy rozszarpany jako celebry ta, który rzucił wielkie hasła i się skompromitował. Dla niego – człowieka ambitnego i pełnego poczucia honoru - byłaby to osobista klęska. To zrozumiałe. Paweł naprawdę wiele ryzykując, stawiając wszystko na jedną i to niepewną kartę podjął wielkie wyzwanie.
Dalszy ciąg historii w zasadzie Państwo znają. Własnymi siłami – płacąc z własnych kieszeni za salę - zorganizowaliśmy spotkanie 7 lutego 2015 r. w Katowicach, na które przyjechali przedstawiciele stowarzyszeń z całej Polski. Paweł prowadził intensywną akcję w Internecie. Kampania ruszyła.
Dziś już wiemy, że poparcie dla naszego kandydata sięga 11% i ciągle rośnie. Okazało się, że Paweł Kukiz – prawdziwy kandydat obywatelski , jeden z nas człowiek, który - wbrew politycznym wyjadaczom – potrafił rzucić hasło zmiany ustroju Polski – zdobywa liczące się poparcie Polaków.
Gdyby nie błędy i niedociągnięcia w pracy sztabu wyborczego, wynikające zapewne z niedoświadczenia, ten wynik mógł być jeszcze wyższy i kto wie czy nasz kandydat nie wszedłby do drugiej tury, co zresztą może się jeszcze zdarzyć.
W tej pierwszej rundzie Paweł odnosi ogromny sukces i my wszyscy w tym sukcesie mamy swój udział, a jednocześnie wiążemy z nim nadzieję.
Nadzieję na stworzenie szerokiego Ruchu Obywatelskiego, na istotne zmiany które sprawią, że tu „w tym kraju” będzie się dało żyć. Że obywatele będą mieli wpływ na posła, że sądy i urzędy będą działać właściwie, że gospodarka nie będzie niszczona samowolą urzędników i korupcją.
Czy te nadzieje nie zawiodą? Czy Paweł Kukiz – nasz kandydat, który wdarł się na polityczną scenę własną pracą i społecznym poparciem będzie miał dość siły, wyobraźni i charakteru żeby tę – niezwykle trudną - misję wypełnić? Czy będzie umiał zbudować wokół siebie zespół odpowiednich ludzi – co jest zadaniem zawsze najtrudniejszym – na te pytania nie umiem jeszcze odpowiedzieć.
Jest wszakże szansa że tak będzie. Współpracując z Pawłem Kukizem przez ostatnie pięć lat wiem, że jest człowiekiem o dużej inteligencji, w lot łapiącym idee, człowiekiem o wielkiej wyobraźni i osobistych talentach, dającym się też przekonać argumentom. Jednocześnie wierzę w to co Paweł mówi o Polsce, patriotyzmie – że jegoprzekaz jest szczery.
Ktoś może powiedzieć, że wierzyliśmy wcześniej wielu ludziom, a potem spotykał nas zawód. No cóż w imię dobra Ojczyzny jesteśmy skazani na pewną dozę naiwności. Zresztą liczę, że Paweł uniknie losu „gwiazdy jednego sezonu” - stanie na wysokości zadania i wykorzysta szansę jaką dała jemu i nam Opatrzność i że przejdzie do Historii jako mąż stanu. To będzie jego i nasze zwycięstwo.
I jeszcze jedno: W wyborach startuje kilka osób, które osobiście cenię – jak Grzegorz Braun czy Jacek Wilk. Niestety nie mają oni szans. Widać wyraźnie, że to właśnie Paweł Kukiz potrafi w zwięzły sposób sformułować i przekazać Polakom istotny - z punktu widzenia państwa - program. Zapewne także dr Andrzej Duda nie jest złym człowiekiem i ma dobre intencje, ale ciąży na nim przynależność do politycznego establishmentu, któremu nie chodzi o zmiany fałszywych rozwiązań, które niszczą Polskę, a jedynie o zmianę ekipy przy władzy. Oczywiście prawdziwe jest to, że rządy Platformy są złe, ale jeszcze bardziej istotne jest to, że III RP jest państwem chorym na ciężką chorobę genetyczną i że w istocie dobre rządy w tak źle skonstruowanym państwie nie są możliwe. A o tym ani Jarosław Kaczyński, ani od lat (dobrze ustawieni) posłowie tej partii nie chcą słyszeć.
Stąd Paweł Kukiz – kandydat, który nie tylko doskonale rozumie konieczność zmian ustrojowych, ale także ma szanse skupić wokół siebie liczącą się grupę obywateli dla realizacji tego celu zasługuje na poparcie.
Będę na niego głosował i wzywam wszystkich, którym dobro Polski leży na sercu, by zrobili tak samo.
Janusz Sanocki
Nysa 2 maja 2015 r.