- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Kandyduje do Rady Miasta w okręgu nr 4. Osiedla: Zielone Wzgórza, Starosielce, Słoneczny Stok, Leśna Dolina, Osiedle Młodych.
Jest najprawdopodobniej jedynym kandydatem, który zamierza przeznaczyć uposażenie radnego na wspieranie tworzenia nowych firm w Białymstoku. Proponuje zorganizowanie konkursu na biznesplan początkującego przedsiębiorcy. Deklaruje wsparcie w postaci dofinansowania składek ZUS.
Białostocka rzeczywistość widziana oczami przedsiębiorcy
Marek Pietrow: Jako przedsiębiorca wiem, jak ciężko jest przebić się na rynku, borykając się ze stale rosnącymi obciążeniami biurokratycznymi i finansowymi.
Przeznaczając dietę na wsparcie tworzenia nowych firm liczę, że mój pomysł znajdzie zwolenników wśród innych radnych, zainicjuje nowy trend myślenia o przedsiębiorczości i da impuls do nowego spojrzenia na rodzimą gospodarkę.
Większość kandydatów startujących w wyborach nie ma żadnego pomysłu na gospodarkę, przedstawia puste hasła wyborcze, licytując się, który z nich lepiej rozwinie nasz region pod względem ekonomicznym.
Musimy sobie wszyscy w końcu uświadomić, że przedsiębiorczość jest w nas samych, a praca sama się obroni. Nasze społeczeństwo jest wystarczająco kreatywne, wykształcone i pracowite aby osiągać założone cele. Na początek należy nie blokować działalności gospodarczej barierami biurokratycznymi i fiskalnymi. Dławienie przedsiębiorczości absurdalnymi przepisami, np. niedawno zaostrzono przepisy ustawy o GIOŚ, która nakłada na przedsiębiorców obowiązek m.in. sporządzania raportów o składzie materiałowym, wadze netto, brutto wprowadzanych produktów, wadze i strukturze materiałowej opakowań, raportowania o ilości, wadze o rodzaju zebranego sprzętu.
Tworzenie absurdalnych przepisów i mnożenie stanowisk administracyjnych pochłania znaczną część naszego kapitału, przez co jesteśmy mniej konkurencyjni wobec bogatych zagranicznych korporacji. Nowy samorząd musi zauważyć te problemy i poprzez umiejętną interwencję zadbać o zrównoważony rozwój. Warto wprowadzić zmiany bo rodzima przedsiębiorczość to realne wpływy podatkowe, miejsca pracy i ekonomiczne wzmocnienie społeczności.
W mojej ocenie nowy samorząd powinien unikać nierentownych inwestycji oraz decyzji przyczyniających się do pogarszania sytuacji rodzimej przedsiębiorczości (np. obecne bezkrytyczne preferowanie obcych sieci handlowych).
Marek Pietrow
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
W lipcu 2014 r. skierowałem do białostockiej Prokuratury Apelacyjnej następujący wniosek:
W związku z otrzymywanymi zgłoszeniami, że białostoccy funkcjonariusze publiczni (w tym co najmniej jeden prokurator) przy zakupie usług budowlanych unikają zapłaty podatku VAT i podatku dochodowego, nakłaniając wykonawców robót do niefakturowania realizowanych usług, uprzejmie proszę o poinformowanie drogą służbową wszystkich podległych prokuratorów o obowiązkach ciążących na funkcjonariuszach publicznych, w tym o niedopuszczalności ww. zachowań polegających na kupowaniu towarów i usług bez dokumentowania i bez zapłaty należnych podatków.
Niestety prokurator wciąż nie poprosił o fakturę. Wolał na lewo, bez kwitu, bo taniej bez VAT i podatku dochodowego.
Bez reformy państwa i odsunięcia od władzy postnomenklaturowych sitw niepodległa Polska nie przetrwa. Standardy PRL-u zżerają naszą rzeczywistość polityczną i gospodarczą. Kwitnie korupcja. Przenika niemal wszystkie dziedziny życia. Naszym życiem rządzą wyrosłe z PRL grupy stawiające prywatne interesy ponad dobrem państwowym i społecznym. Traktujące państwo jako żerowisko i narzędzie realizacji celów biznesowych i politycznych.
Stanisław Bartnik
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Wejścia na stronę dokonano za pośrednictwem polskiego operatora Internetia. Jest to możliwe np. wskutek udostępnienia lokalnego komputera korzystającego z usług tej firmy lub ewentualnego włamania do komputera takiego użytkownika.
Internetowy "gość" przeszukiwał stronę SlonecznyStok.pl wpisując frazy w języku hebrajskim!
הרצאה
המאה הקודמת
יושר פנימי מול גילוי
התנגדות לעולם הישן ו
הציוניהלאומי
יכולה לשאת את הטקס ש
To zastanawiające, bo nie posługujemy się tym językiem w publikacjach, nie mamy nawet oprogramowania by tworzyć teksty po hebrajsku.
To już drugie nietypowe "odwiedziny". Całkiem niedawno strona była przeszukiwana na frazy w rodzaju "precz z żydami".
Podejrzewam, że "odwiedziny" mogą mieć związek z publikacjami:
http://slonecznystok.pl/historia/dwudziestolecie/item/1178-bronmy-sie-przed-manipulacja-i-zaklamywaniem-historii.html
http://slonecznystok.pl/polityka-53/kraj/item/1198-antypolska-propaganda-za-nasze-pieniadze.html
http://slonecznystok.pl/historia/dwudziestolecie/item/1203-janusz-jedrzejewicz-filozofia-zycia-panstwowego.html
http://slonecznystok.pl/polityka-53/kraj/item/1156-tylko-wipler-i-szarama-w-obronie-polskiego-interesu.html
Nasza wspólna historia jest bardzo bolesna. Naznaczona zdradą i zbrodniami komunistycznymi. Jednak doświadczenie czasu totalitaryzmu powinno służyć przebaczeniu, pojednaniu, szacunkowi dla Polski i Polaków, uznaniu naszego prawa do wolnej niepodległej Rzeczypospolitej.
Uprawianie kłamliwej polityki historycznej, stawianie agresywnych niesprawiedliwych żądań finansowych, nawoływanie do nienawiści kampaniami oskarżeń o "faszyzm" jest przejawem ideologicznej agresji, która nie może być aprobowana i oczywiście niweczy dzieło pojednania.
Stanisław Bartnik
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Nowe władze Białegostoku powinny ograniczać niepotrzebne i nieproduktywne wydatki. W mojej ocenie całkowicie zbędna jest straż miejska – służba niedająca żadnych realnych pożytków a generująca jedynie koszty. W pojęciu społecznym kojarząca się głównie z nękaniem emerytek sprzedających pietruszkę czy polowaniem na kierowców.
Narastającym problemem miasta jest przestępczość rodząca się z biedy, bezrobocia i koncentracji najuboższej ludności w miejscach typu Barszczańska. W tak trudnym środowisku za bezpieczeństwo może skutecznie odpowiadać jedynie policja.
W dobie palących potrzeb o wiele ważniejszych niż posady w straży miejskiej (np. drastyczny brak miejsc w przedszkolach, przeładowane szkoły, nauka pierwszoklasistów na zmiany!) w pełni uzasadnione jest zlikwidowanie tej służby i przekierowanie środków finansowych na wydatki wartościowe dla mieszkańców.
Osoby mające związki z obecną władzą "ostrzegały" mnie żeby absolutnie nie podnosić postulatu likwidacji straży miejskiej, ponieważ mogą mnie spotkać rzekomo srogie konsekwencje – w retorsji za krytykę nie otrzymam żadnej dotacji od władzy.
Nie obawiam się jednak takich pogróżek. Dotacji od miasta nie otrzymywałem i nie otrzymuję, więc ludzie władzy nie są w stanie wywierać wpływu tego rodzaju sugestiami.
Zobacz jakie auto ma białostocka straż miejska >>
- Szczegóły
Jak co roku, obchodzimy rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Słusznie! Pamięć poległych i tych co przeżyli warta jest najwyższych honorów i szacunku następnych pokoleń. To lekcja historii, rzadka okazja, aby opowiedzieć dzieciom cokolwiek o naszejhistorii i wzbudzić w nich choć krztę poczucia narodowej dumy. Dziś przed pomnikiem poświęconym Żołnierzom Armii Krajowej uczestniczyłem jednak w czymś, co w moim odczuciu z pewnością nie było spotkaniem ludzi, którzy dobrowolnie przyszli tam oddać hołd i zachować pamięć. Między „zaproszonymi gośćmi” a mieszkańcami miasta pojawiła się stalowa bariera, wokół mnóstwo radiowozów policji i staży miejskiej. Szacowni zaproszeni na trybunce, przykrytej brezentowym dachem, w najbliższym sąsiedztwie pomnika prężyli się przed obiektywami kamer i aparatów fotograficznych. Pozostali, w tym dość liczne rodziny z małymi dziećmi, stłoczeni w bezpiecznej odległości, aby nie przeszkadzali. Najdalej ci, w zasadzie zbędni: „kibole”, narodowcy, młodzież ubrana w czarne koszulki z orłem na piersi i z flagami w dłoniach. Najbardziej niepożądani, w żółto-czerwonych barwach, zostali przez policję po prostu przepędzeni, niektórzy zatrzymani.
Kogo tam, wśród oficjeli nie było!? Przedstawiciele Prezydenta Miasta, przeróżnych szkodliwych departamentów, Starosty, Urzędu Wojewódzkiego, wojska, harcerzy (ZHP), nawet … pracownicy Lasów Państwowych. Na szczęście, znalazło się kilka miejsc dla umundurowanych staruszków, być może uczestników tamtych wydarzeń. Wszyscy w pięknym szyku, każdy z przydzielonym krzesełkiem pod szczelnym daszkiem (a co jakby zaczęło padać?). Krzesełka okazały się niestety powodem małego zamieszania. Nie ustalono wyraźnie, kiedy siedzieć a kiedy stać wypada i miotali się okropnie szacowni zaproszeni. Później złożyli wieńce Powstańcom, ci „najważniejsi” oczywiście wyczytywani przez spikera, po nazwiskach, głośno i wyraźnie, aby wyborcy usłyszeli, którzy to patrioci. Kto wie, może przypomni się jakie nazwisko już wkrótce, przy urnie wyborczej. Były salwy honorowe, apel poległych, kompania reprezentacyjna, orkiestra, poczty sztandarowe, kapelan Kościoła Rzymskiego i Cerkwi Prawosławnej. Pełna pompa! O co więc chodzi? Czego się czepiam?
Trzy miesiące temu – 25 maja, dokładnie wtedy (przypadek?), kiedy na wieczne męki diabli zabrali Jaruzelskiego, obchodziliśmy 66. rocznicę zamordowania w UB-eckim więzieniu rotmistrza Pileckiego, bohatera o którym nawet dziś, w rzekomo wolnej Polsce, nie mówi się w szkołach. To przecież także uczestnik Powstania Warszawskiego, jednak pozbawiony życia nie przez wroga zewnętrznego, a oddanych bez reszty Moskwie protoplastów „resortowych dzieci”. Wtedy też miała miejsce uroczystość patriotyczna, ale jakże inna niż ta dzisiejsza. Spontaniczna, przepełniona zadumą i modlitwą, bez barierek, namiotów, krzesełek i kampanii wyborczej. Przemaszerowaliśmy w świetle pochodni sprzed kina TON pod pomnik żołnierzy AK. Tam odśpiewaliśmy hymn, później pieśń Bogurodzica. Setki młodych gardeł „wstrętnych zwyrodnialców”: „kiboli”, „faszystów” i narodowców wielokrotnie wykrzyczały: „Cześć i chwała Rotmistrzowi, cześć i chwała bohaterom!” Nikogo, nikogo spośród dziś tak licznie zaproszonych i przybyłych VIP-ów wtedy nie było! Przecież musieli wiedzieć, sami wydali wszak pozwolenie na tamto zgromadzenie. Ich patriotyzm jest aż tak świeży, czy nie bardzo wiadomo, jakie to wydarzenia i postaci czcić należy, a jakich nie? A może właśnie wiadomo doskonale!?
Wreszcie nie wytrzymałem i po uroczystości, gdy szacowni goście zaczęli się czule obściskiwać, obcałowywać i wreszcie rozchodzić, podszedłem do księdza kapelana w randze komandora (nazwiska nie pomnę) i bez zbędnych wstępów wypaliłem:
– Gdzie ksiądz był w maju, gdy czciliśmy tu pamięć Rotmistrza Pileckiego i innych pomordowanych?
– (po chwili konsternacji) Nie byłem zaproszony.
– Ja też nie, ani dziś ani wtedy.
– Przepraszam, źle się wyraziłem, to kwestia braku informacji.
Nic dziwnego, gdy się czyta wyłącznie Tygodnik Powszechny, Wyborczą i Newsweek’a.
Szczęść Boże!
Jarosław Galej
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Białostoczenie prawa (białostoczyć prawo) – naruszanie, łamanie lub otwarte bojkotowanie zasad konstytucyjnych i obowiązujących przepisów prawa przez funkcjonariuszy publicznych. Negowanie standardów praworządności, przedkładanie interesu korporacyjnego, interesu grup wywodzących się z nomenklatury komunistycznej ponad dobro społeczne i państwowe. Upolitycznienie urzędu i poddawanie się wpływom medialnych grup nacisku forsujących antypaństwowe i antyspołeczne cele i ideologie. Wydawanie orzeczeń i postanowień rażąco sprzecznych z prawem i dobrem publicznym. Sprzeniewierzanie autorytetu urzędu, naruszanie norm etycznych poprzez różnicowanie stosowania prawa wobec szeregowych obywateli i osób uprzywilejowanych.
- Szczegóły
Według wstępnych danych w pierwszym roku ma być 180 tys. pasażerów, po 8-9 latach już 500 tysięcy. Kolejne dziesięć lat to ponad 600 tys. korzystających.
To są jakieś dane z księżyca wzięte. Ja nie polecę. A wy?
- Szczegóły
Kiedy w 2005 r. w "Kurierze Porannym" Zbigniew Nikitorowicz zacytował m.in. moją opinię o prezydenturze Ryszarda Tura, moja przełożona, dyrektorka PG nr 15 zapytała mnie, czy to stosowne abym w ten sposób wyrażał się o jej przełożonym. Powiedziałem wówczas, że największą wadą Ryszarda Tura jest atrofia przyswajania nowoczesnej wiedzy.
Doktora habilitowanego Tadeusza Truskolaskiego trudno o to samo podejrzewać. Kiedy widzę słupek poparcia mieszkańców dla Truskolaskiego oscylujący aktualnie wokół 57 procent, przypomina mi się reklama pewnej firmy pożyczkowej, gdzie stylizowane na moher kukiełki skaczą po suwakach z kwotą pożyczki, wielkością rat i terminem spłaty. Truskolaski z podziwem mówi o pewnej firmie giełdowej będącej liderem lokalnego biznesu. Firma ta udziela pożyczek. Za swój sukces uznał on ulokowanie na Węglówce ogromnej firmy windykacyjnej. To dwie marki Białegostoku. Białystok kojarzy się dłużnikom zamieszkującym Szczytno, Lubartów, Węgrów, Radom z kłopotami. Nie jest winą Tadeusza Truskolaskiego, że ustawodawca zezwala takim firmom jak ta białostocka i ta z kukiełkowej reklamy na osiąganie olbrzymich zysków z bezlitosnego drenowania kieszeni blokersów, i ludzi z popegerowskich wsi. Ekonomista Truskolaski powinien jednak rozumieć, że na finansowy awans do tzw. klasy średniej początkującego biznesmana startującego w sektorze pożyczkowym składają się osobiste tragedie i deklasacja tysięcy pożyczkobiorców wraz z rodzinami. W tym kraju człowiek może urodzić się z długami. Co prawda Monteskiusz sformułował już jakiś czas temu teorię podstawowych praw człowieka, ale być może celowo nie sprecyzował w niej, czy noworodek może być obciążony długami nierozsądnego, a być może działającego w złej wierze rodzica.
Także sztandarowy obszar działalności Truskolaskiego w zakresie rozbudowy arterii komunikacyjnych, nie obszedł się bez ludzkich krzywd i bankructw podwykonawców. Przykład Mostostalu na Kawaleryjskiej to tylko czubek góry lodowej. Setki Białostoczan i dziesiątki ich firm pracowały przy budowie trasy ekspresowej do Warszawy. Dla wielu, w tym firmy mojego kolegi pozostały długi.
We wspomnianej reklamie tylko suwakiem wielkości pożyczanej kwoty można dysponować dowolnie. Dwa pozostałe są inercyjne. To samo zjawisko zachodzi przy "inwestycjach" drogowych. Naszpikowane elektronicznym systemem kontroli kierowców będą przynosić pomysłodawcom stały i przewidywalny zysk. W razie czego można będzie podregulować suwak z wysokością mandatów.
- Szczegóły
Tadeusz Truskolaski zaprosił do debaty o wizji rozwoju Białystok 2020 Jarosława Mojsiejuka (Cyfrowy Polsat), Tomasza Bagińskiego (reżyser, twórca m.in. nominowanej do Oscara "Katedry"), Szymona Hołownię (publicysta, dziennikarz), Piotra Ciurę (współtwórca łazika marsjańskiego) oraz Grzegorza Należytego (Siemens), a do jej prowadzenia Bogdana Sawickiego (dziennikarz TVP). Najlepiej urządzony był gospodarz spotkania. Pozostali albo już wyjechali, albo jak Ciura zrobią to lada moment. Tymczasem Truskolaski w najnowszym sondażu uzyskał 57 % poparcia. Czyli obrana przezeń droga podoba się emerytom.
Wszyscy dyskutanci zgodzili się, że Białystok powinien być "jakiś". Rzeszów to centrum lotnictwa. Jeden z dyskutantów zaproponował postawić na wielokulturowość i zbudować Muzeum Żydów Białostockich. To doskonały pomysł, tylko po co mydlić oczy tym wielo-kulturalizmem? Rozwijajmy monokulturę żydowską, zaprośmy inwestorów i turystów z Izraela. Dajmy im ulgi podatkowe i bonusy rozwojowe. Np 100 tysięcy dolarów każdemu osiedlającemu się tu. Może z czasem odbudują przedwojenny charakter sztetla.