Od kilku lat jedna z białostockich spółdzielni wbrew prawu uzależnia wysokość opłaty za ciepłą wodę od metrażu lokalu oraz dla przeciwników podzielników ciepła stosuje uznaniowy "ryczałt" za ogrzewanie 6 zł za m2 powierzchni.
Artykuł 45a prawa energetycznego w obecnym brzmieniu (jak i przed nowelizacją z 2016 r.) absolutnie nie dopuszcza stosowania "ryczałtów" ani tym bardziej uzależniania opłaty za ciepłą wodę od powierzchni lokalu.
Prawo to jednak w praktyce nie obowiązuje w Białymstoku. Nie jest stosowane za sprawą lokalnego sądu i prokuratury. Setki skarg na sprzeczny z prawem regulamin, kierowanych do Prokuratury Rejonowej Białystok - Południe jak dotąd okazało się bezskutecznych. Murem za regulaminem SM stanął też sąd rejonowy oraz okręgowy. W sekcji SR kontrolującej postępowania przygotowawcze orzeczono - że regulamin spółdzielni jest zgodny z prawem. Podobne stanowisko zajął Sąd Okręgowy w Białymstoku (czytaj więcej), wbrew opiniom biegłych oraz wcześniejszym orzeczeniom.
W realiach Białegostoku ludność mieszkająca w spółdzielniach to - w rozumieniu lokalnych grup - ludzki śmieć niezasługujący na równe traktowanie i ochronę prawną. Nieformalnie oddany pod władzę rodzin prezesów kontrolujących niepodzielnie postkomunistyczne SM-y.
Być może jednak zdarzy się cud - bo w takich kategoriach obecnie należy o tym mówić - i do akcji wkroczy Prokuratura Regionalna w Białymstoku wnosząc pozew do sądu o unieważnienie sprzecznych z prawem uchwał spółdzielni. Pokrzywdzeni wstępnie usłyszeli deklarację zamiaru wytoczenia powództwa. Nie mamy jednak pewności czy tak się faktycznie stanie, bo oznaczałoby to otwartą wojnę z układem broniącym bezkarności prezesów.
Czas pokaże...