17 stycznia 2025 r. Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał Andrzeja Jędrzejewskiego (zgodził się na ujawnienie wizerunku i podanie danych) na więzienie w zawieszeniu za publiczne opinie na temat działalności grup żydowskich w Polsce i na świecie.
Akt oskarżenia został wniesiony do sądu przez Prokuraturę Rejonową Białystok - Południe w listopadzie 2022 roku na podstawie zawiadomienia Rafała G. - przestępcy ściganego międzynarodowym listem gończym, który w tej sprawie podał się za poszkodowanego, twierdząc, że ma pochodzenie żydowskie. Zarzuty "mowy nienawiści" i "nawoływania do zagłady" oparto na niepotwierdzonych dowodowo zrzutach ekranu z wpisami nt. bieżących wydarzeń, polityki, historii II wojny światowej, komentarzami odnoszącymi się do działań Hitlera. W akcie oskarżenia jako "mowę nienawiści" zakwalifikowano nawet biblijne określenie "plemię żmijowe" i powiązane z nim pytanie "kiedy plemię żmijowe doprowadzi do kolejnych zbrodni przeciwko ludzkości".
Relacja z rozprawy z 23 października 2023 r. https://slonecznystok.pl/informacje/bialystok/relacja-z-pazdziernikowego-procesu-polaka-oskarzonego-o-mowe-nienawisci.html
Relacja z rozprawy z 18 października 2024 r. https://slonecznystok.pl/informacje/bialystok/polak-oskarzony-przez-przestepce-relacja-z-rozprawy-z-18-pazdziernika-2024-r.html
Współpracujący z prokuraturą przestępca oskarżycielem
Za działalnością OMZRiK stoją Rafał G. i jego wspólnik Konrad D. Pierwszy z nich został prawomocnie skazany w Białymstoku za oszustwa na dwa lata więzienia. Uciekł przed odbyciem kary do Norwegii i jest poszukiwany listem gończym przez polską policję. Obaj mają status podejrzanych w sprawie PO II Ds 5.2016 prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku dotyczącej różnych czynów, w tym zagrożonych karą do 25 lat pozbawienia wolności (pod artykułem plik z zarzutami w formacie pdf).
Skasowane konta i zrzuty ekranu
W toczącym się procesie Andrzej Jędrzejewski zakwestionował wiarygodność oskarżeń zaprezentowanych przez prokuraturę. Wskazał, że treści przedstawione w akcie oskarżenia są kompilacją wypowiedzi pochodzących z różnych profili w mediach społecznościowych i w jego ocenie stanowią sfabrykowany zlepek wpisów wyrwanych z kontekstu, z różnych źródeł, a ich treść nie odpowiada temu, co zostało przez niego opublikowane. Wskazał, że w aktach sprawy znajdują się zrzuty ekranu pochodzące z kont wielu innych użytkowników.
Na możliwość fabrykowania materiału dowodowego zdaniem Jędrzejewskiego wskazuje fakt, że Rafał G. był już prawomocnie karany za oszustwa, a ponadto podczas przesłuchania przez norweską policję przyznał się, że on i jego organizacja używają kilkudziesięciu fałszywych kont w mediach społecznościowych wykorzystywanych w prowadzonej przez nich działalności. Tym samym zaistniały obiektywne podstawy do oceny wiarygodności aktu oskarżenia poprzez weryfikację autorstwa oraz porównanie treści oryginalnych wpisów z treściami zgłoszonymi przez przestępcę. Za zweryfikowaniem u operatora serwisu zgodności materiału z aktu oskarżenia z treściami faktycznie opublikowanymi przemawiała też okoliczność, że prawdopodobnie na zlecenie Rafała G. Facebook skasował profile, z których rzekomo pochodzą sporne treści. Nie było więc żadnej możliwości ustalenia do kogo w rzeczywistości należały skasowane konta, z jakich adresów IP na nie się logowano ani porównania opublikowanych tam wpisów z materiałem, na którym oparto akt oskarżenia.
Fałszywe konta to niebezpieczna broń
Według Jędrzejewskiego proceder wykorzystywania fałszywych kont, ich kasowania w celu zatarcia dowodów oraz hejtowania i oskarżania na podstawie fałszywych wpisów był bardzo skuteczny, ponieważ ofiary tego rodzaju ataków zazwyczaj nie miały szans obrony, gdyż w sprawach karnych wiarygodność oskarżeń dodatkowo uprawdopodobniała prokuratura. Jedynie w nielicznych przypadkach dochodziło do procesów o naruszenie dóbr osobistych. W jednej z takich spraw (I C606/21) ofiara relacjonowała:
[..na fanpage’u OMZRiK doszło do naruszenia moich dóbr osobistych. Moje zdjęcie zostało użyte jako zdjęcie profilowe fikcyjnego konta o nazwie „Patryk Lisiecki”. Konto to było autorem bardzo wulgarnego komentarza dot. śmierci Pawła Adamowicza o treści: „już się bałem, że przeżyje, ale na szczęście obrażenia były wystarczające”. Następnie OMZRiK zamieścił moje zdjęcie bez żadnej weryfikacji na swojej głównej stronie. Nie odbyła się żadna weryfikacja tego konta, choć ewidentnie było one kontem „fejkowym” - bez innych zdjęć czy znajomych. O poście dowiedziałem się od rodziny, której ten post wyświetli się na głównej stronie. Nic dziwnego, post ten by udostępniony ponad 10 tys. razy. Prosiłem wielokrotnie OMZRiK o usunięcie tego postu. Na początku przez Messengera i - pomimo, że wyświetlali wiadomości - postu dalej nie usuwali. Następnie dodawałem zarówno ja, jak i moi znajomi komentarze pod postem wyjaśniające tę sprawę, dodatkowo oznaczając OMZRiK, by w końcu usunęli mój wizerunek. Zrobili to po minimum 5 dniach (dokładnie nie pamiętam, mogło to by 6 lub 7). Przez ten czas spotkało mnie wiele przykrości. Moi znajomi pytali się mnie, czy naprawdę dodałem ten post, rodzice bliskich znajomych mnie rozpoznali na zdjęciu i zmienili o mnie dobre zdanie, nie rozumiejąc, że to być inne konto. Ludzie zobaczyli moje zdjęcie i od razu powiązali mnie z autorstwem tego komentarza. Niestety OMZRiK nie wydał żadnego sprostowania czy przeprosin, przez co wiele osób pewnie dalej uważa, że to ja jestem autorem tego ohydnego komentarza. To wydarzenie miało miejsce w czasie sesji na studiach, a ja zamiast się uczyć walczyłem z OMZRiK o prawdę. Kosztowało mnie to niesamowicie dużo stresu, nieprzespanych nocy i koszmarnego samopoczucia wynikającego z poczucia bezradności. Komentarze, które pojawiły się pod tym postem obrażały mnie w bardzo wulgarny sposób, odnosząc się do mojego wyglądu. Pojawiały się też komentarze, których autorzy mi wręcz grozili. Dostałem wiadomość na Messengerze od osoby również pokrzywdzonej przez naruszenie praw do wizerunku, a teraz jestem świadkiem w podobnej sprawie...]
Zawnioskował o dane z Facebooka
Po przedstawieniu dowodów poddających w wątpliwość wiarygodność oskarżeń, Jędrzejewski zawnioskował do sądu o nakazanie Facebookowi przywrócenia wszystkich skasowanych kont oraz przywrócenia treści wpisów i komentarzy na nich opublikowanych. Celem tego dowodu było ustalenia do kogo w rzeczywistości należały konta oraz porównanie ich zawartości z treściami zaprezentowanymi w akcie oskarżenia. Wskazał, że w przypadku nieuwzględnienia żądania pozyskania i porównania danych wnosi o umorzenie postępowania z uwagi na brak wiarygodnych dowodów jego winy. Podał przykład analogicznej sprawy celebryty oskarżonego o znieważenie sędzi, w której sąd umorzył postępowanie wobec braku dowodów potwierdzających prawdziwość zrzutów ekranu (pod artykułem wyrok do pobrania w formacie pdf).
Prokurator, przestępca i sędzia przeciwni porównywaniu danych
Wnioskowi o wystąpienie przez sąd do operatora serwisu Facebook o udostępnienie autoryzowanych kopii materiałów opublikowanych na kontach zdecydowanie sprzeciwiła się prokuratura oraz pełnomocnik przestępcy, którzy swój sprzeciw uzasadniali twierdzeniem, że "Facebook nie udostępnia takich danych". Prokurator argumentował, że wystarczającym dowodem oskarżenia jest opinia biegłego, który badał komputer Jędrzejewskiego. Biegły zabezpieczył m.in. jako materiały "nawołujące i propagujące", zdjęcia reporterskie z corocznych Marszów Niepodległości i Marszu Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce, w których oskarżony uczestniczył i dokumentował fotograficznie ich przebieg.
W rzeczywistości nieprawdą jest, że Facebook nie przywraca kont i nie udostępnia danych. Facebook, tak jak inne podmioty, podlega prawu europejskiemu i również jurysdykcji sądów polskich. Jako dowód Jędrzejewski przedstawił wyrok warszawskiego sądu nakazujący Facebookowi przywrócenie skasowanych kont i opublikowanych na nich treści wraz z komentarzami (pod artykułem plik wyroku do pobrania w formacie pdf).
Badali dane, których nie było
W ocenie Jędrzejewskiego bezpodstawne były twierdzenia prokuratora o rzekomym potwierdzeniu prawdziwości zrzutów ekranu przez biegłego w opinii sporządzonej w oparciu o dane z zarekwirowanego komputera i nośników pamięci. Przedmiotem aktu oskarżenia były bowiem treści opublikowane na portalu społecznościowym, a takowe nie znajdowały się na dysku komputera tylko na serwerze operatora serwisu. Powołany biegły z oczywistych względów w żaden sposób nie miał więc możliwości zweryfikowania prawdziwości zrzutów ekranu nie mając dostępu do materiału źródłowego. Warto też zauważyć, że zadanie oceny treści pod kątem ich ewentualnego wypełniania znamion czynu zabronionego z art. 256 i 257 kk powierzono biegłemu z zakresu... informatyki. W tej sytuacji trudno się dziwić, że jako materiały przestępcze zakwalifikowane zostały m.in. zdjęcia z Marszu Niepodległości i innych imprez patriotycznych. Abstrahując już od faktu, że czyny opisane w art. 256 i 257 kk polegają na publicznym propagowaniu i nawoływaniu, a nie na posiadaniu jakichkolwiek materiałów na prywatnych nośnikach. Zajęty przez policję sprzęt, mimo złożonego przez Jędrzejewskiego wniosku o zwrot, nie został zwrócony, a sędzia dodatkowo orzekła o jego przepadku wyłączając możliwość skonfrontowania ustaleń informatyka z rzeczywistą zawartością zajętego komputera.
Niebezpieczne skutki ewentualnego porównywania danych
Kluczem do sprawy było zweryfikowanie wiarygodności zrzutów ekranu oraz pobudek wniesienia oskarżenia, czyli dowodów mogących rozstrzygać o niewinności oskarżonego i bezpodstawności aktu oskarżenia. Sędzia, z naruszeniem art. 170 § 1a kpk, oddaliła wniosek Jędrzejewskiego o przywrócenie skasowanych kont wraz z oryginalnymi wpisami i komentarzami. Odmowa wynikała prawdopodobnie z obawy ujawnienia prawdziwych autorów wpisów oraz ewentualnych rozbieżności między prawdziwymi wpisami, a prezentowanymi w akcie oskarżenia. Wyjawienie autorstwa oraz różnic mogłoby skutkować nie tylko oddaleniem oskarżeń wobec Jędrzejewskiego, ale rodziłoby również odpowiedzialność karną dla zawiadamiających oraz prokuratora "walczącego z mową nienawiści" na zasadach określonych przez organizacje żydowskie. A w odniesieniu do innych analogicznych spraw sądowych zainicjowanych w Polsce przez OMZRiK, sytuacja byłaby precedensem i skutkowałoby groźbą wznawiania zakończonych już postępowań oraz zmianą rozstrzygnięć w toczących się. Dlatego najprawdopodobniej wniosek o dane od operatora podlegał bezwzględnemu oddaleniu. By dodatkowo zminimalizować ryzyko pozyskania danych sędzia od kwietnia 2023 r. do listopada 2024 r. odwlekała jego rozstrzygnięcie. Niewykluczone, że na jej decyzji zaważyły informacje z Facebooka o 180-dniowym okresie przechowywania danych oraz zapisy w polskiej ustawie prawo komunikacji elektronicznej o 12-miesięcznej retencji danych, co mogło być inspiracją do odkładania decyzji do czasu, aż minie ustawowe 12 miesięcy i przedmiotowe dane technicznie nie będą już możliwe do pozyskania.
Sąd Najwyższy mógłby zaszkodzić postawionym celom
By dodatkowo rozwiać wszelkie wątpliwości w kwestii wiarygodności dowodowej zrzutów ekranu, Andrzej Jędrzejewski złożył wniosek o skierowanie pytania prawnego do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie z mocą zasady prawnej (takie orzeczenie zobowiązywałoby każdy sąd do jego przestrzegania) czy niepotwierdzone dowodowo zrzuty ekranu mogą być wiążącym dowodem w sprawie i czy można na nich opierać akt oskarżenia.
Podobnie jak z porównywaniem danych, sędzia sprzeciwiła się skierowaniu pytania do Sądu Najwyższego. Jej decyzja wydaje się w pełni zrozumiała w kontekście politycznego tła sprawy i potencjalnych skutków uchwały SN dla grup atakujących Polaków przy pomocy "dowodów" ze zrzutów ekranu. Ewentualne uznanie przez Sąd Najwyższy, że zrzuty ekranu jednak wymagają weryfikacji prawdziwości innymi źródłami dowodowymi oznaczałoby w sprawie Jędrzejewskiego konieczność pozyskania oryginalnych danych i porównywania ich z treściami z aktu oskarżenia - a tego nie chciała prokuratura ani ścigany listem gończym przestępca, ani sędzia.
W przypadku sprawy Jędrzejewskiego mogłoby to wywołać dla oskarżycieli wprost katastrofalne skutki, gdyby ewentualnie okazało się że treści stanowiące przedmiot aktu oskarżenia nie były autorstwa Jędrzejewskiego lub różniły się od oryginalnych wpisów. Na początek upadłby akt oskarżenia, a kolejnym skutkiem mogłyby być konsekwencje dla oskarżycieli. Ponadto zakwestionowanie przez SN mocy dowodowej zrzutów ekranu groziłoby wznawianiem tysięcy analogicznych spraw. Upadłaby więc cała misternie budowana kampania oszczerczego oskarżania Polaków o antysemityzm i faszyzm.
Organizacje żydowskie "szkolą" polskich prokuratorów
Oprócz kwestii porównywania danych i opiniowania SN w zakresie wartości dowodowej zrzutów, Jędrzejewski wykrył i zgłosił sądowi, że powołano zadaniową grupę 105 prokuratorów, że prokuratura "współpracuje" z organizacją przestępcy Rafała G. oraz innymi organizacjami żydowskimi i jest przez nie "szkolona" z "mowy nienawiści", choć w rozumieniu polskich przepisów takie "szkolenia" co do zasady nie mogą być źródłem prawa ani kształtowania jego wykładni. Dowiedziawszy się o "współpracy" prokuratury z organizacjami oraz że oskarżający go prokurator Bartłomiej H. uczestniczył w "szkoleniach", złożył wniosek o nakazanie aby prokuratura udostępniła treść porozumień zwartych z organizacjami żydowskimi i ujawniła wszystkie wytyczne, którymi się kieruje przeprowadzając ataki na Polaków za wypowiedzi o żydach. Na poparcie wniosku podał, że prokurator Bartłomiej H. czynnie ochrania żydów nawołujących do nienawiści, znieważających Polaków i chrześcijan. Podał przykłady postanowień Bartłomieja H. o odmowach wszczęcia śledztwa w sprawie łódzkiego rabina publicznie nawołującego do eksterminacji Palestyńczyków oraz Jana Hartmana znieważającego chrześcijan, księży i nawołującego do zniszczenia Kościoła katolickiego. W interpretacji prokuratora, najpewniej będącej konsekwencją "szkoleń" i bezprawnych wytycznych, nie jest mową nienawiści i znieważaniem, nazywanie Polaków bydłem i publiczne używanie określeń:
Kościół to zbrodnicza mafia", "naziolskie czarne knury", "agencja usług finansowych dla mafii", "Marek Naziol Jędraszewski", "biskupi to banda bluźnierczych przebierańców to przestępcy", "watykańscy szubrawcy", "11 listopada to święto kojarzone z faszyzmem", "Polską rządzi faszystowski reżim", "Wielki Polak kard. Karol W.", "bandy zwyrodnialców w sutannach", "ustrój faszystowski oparty na ideologii katolickiej", "Faszystowskie bydło otwiera sobie melinę", "Pomór czarnych knurów", "Polska to katotaliban owładnięty nieludzką ideologią szerzoną przez kryminalistów",tzw. beatyfikacja to najczęściej po prostu certyfikat łajdactwa", Idziemy po was! Zwyrole, zboczeńcy, złodzieje, prześladowcy, agresywni fanatycy, zdrajcy".
Nie jest również przestępstwem nawoływanie do nienawiści do katolików i ich znieważanie przez OMZRiK:
Żyd nazywający Polaków bydłem nieprzesłuchany
Oprócz zobowiązania prokuratury do ujawnienia sprzecznych z prawem porozumień, Jędrzejewski zawnioskował o przesłuchanie Hartmana żeby wyjaśnić szczegóły metodyki różnicowania penalizacji wypowiedzi Polaków i żydów na przykładzie odmów wszczęcia śledztwa autorstwa Bartłomieja H. Podobnie jak z danymi ze skasowanych kont i wnioskiem do SN, ujawnienia porozumień prokuratury z organizacjami żydowskimi, sędzia odmówiła przesłuchania żydowskiego publicysty.
Art. 170 § 1a kpk niebezpieczny dla celu procesu
Zgodnie z art. 170 § 1a kpk sędzia nie mogła oddalić kluczowych wniosków dowodowych mających rozstrzygające znaczenie w zakresie potwierdzenia winy lub niewinności oskarżonego: "Nie można oddalić wniosku dowodowego na podstawie § 1 pkt 5 lub 6, jeżeli okoliczność, która ma być udowodniona, ma istotne znaczenie dla ustalenia, czy został popełniony czyn zabroniony, czy stanowi on przestępstwo i jakie..."
Podjęte przez sędzię decyzje sugerują, że celem procesu nie było dotarcie do prawdy poprzez zbadanie dowodów o rozstrzygającym znaczeniu zarówno dla Jędrzejewskiego jak i tysięcy innych Polaków oskarżanych w podobny sposób - z wykorzystaniem zrzutów ekranu. Rzeczywistym zamiarem było skazanie za "nawoływanie do nienawiści", motywowane prawdopodobnie pobudkami politycznymi, a być może i ideologicznymi. Uwzględnienie wniosków oskarżonego niosło wysokie ryzyko dla prokuratury, dla Rafała G. oraz propagandowej operacji oskarżania Polaków.
Polityka poprawności i niebezpieczna ideologia talmudyczna
Polityczny charakter oskarżeń widać m.in. przez kwalifikowanie Marszu Niepodległości jako wydarzenia o charakterze faszystowskim - zgodnie z narracją żydowskiej propagandy oskarżającej np. "o polskie obozy zagłady". Dodatkowo mocno zastanawia termin wydania wyroku. Skazanie nastąpiło w "dniu judaizmu". Nieprzypadkowy dobór daty sugeruje na przywiązywanie wagi do symboliki żydowskiego triumfalizmu, znanego np. z palenia chanuki w Sejmie RP.
Szerzona w Polsce szowinistyczna ideologia talmudyczna klasyfikuje inne narody jako zwierzęta w ludzkich ciałach i odmawia im prawa do suwerennego istnienia. Mienie innych narodów uznaje za własne, a ich samych za niewolników. Talmudyzm reguluje też władzę sądowniczą:
Talmud, traktat Baba kamma 113a: "Nauka mówi: Gdy Izraelita i goj przyjdą na sąd, jeśli możesz uwolnić go (żyda) według praw Izraela, uwolnij; skarżącemu zaś gojowi powiedz, że tak nakazują nasze prawa. Jeżeli zaś (można uwolnić żyda) według praw narodów ziemi, uwolnij i powiedz: takie są wasze prawa. Jeżeli ani jedno, ani drugie nie jest możliwe, niech działa przeciw niemu (gojowi) podstępnie jak chce."
W ostatnich latach ideologia talmudyczna zyskuje w Polsce zwolenników m.in. dzięki zaprzeczającej cywilizacji łacińskiej negacji istnienia dobra i zła oraz otwarciu drzwi dla nowych wyznawców zachętą do poszukiwania "żydowskiej duszy" (więcej informacji >>). Z punktu widzenia polskich interesów najgroźniejszy w ideologii talmudycznej jest nakaz zdobywania władzy politycznej i niszczenia chrześcijaństwa:
Księga Zohar, część I, 219b: "Pewne jest, że niewola (nasza) będzie trwała aż dotąd, póki nie zostaną wytępieni z ziemi sprawujący rządy nad ludami, czczącymi bożków."
Prokuratura i talmudyczna nowelizacja art. 107 prawa o ustroju sądów
W kwestii rażącego naruszenia art. 170 § 1a kpk poprzez bezprawne odrzucenie kluczowych wniosków dowodowych zostało złożone zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstw z art. 231 kk, 236 kk, 239 kk i 240 kk. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Siemiatyczach, ale ta szybko odmówiła wszczęcia śledztwa nie przesłuchując nawet pokrzywdzonego.
Decyzja prokuratury, oprócz czynników typowo politycznych (lokalny prokurator nie odważy się sprzeciwić wytycznym), ma niewątpliwie również silne formalne oparcie w art. 107 § 3 prawa o ustroju sądów znoszącym odpowiedzialność sędziów za nieprzestrzeganie ustanowionego prawa, czyli w tym przypadku art. 170 § 1a kpk.
W nowelizacji z 2022 r. w art. 107 dodano § 3 zwalniający sędziów z obowiązku przestrzegania prawa materialnego i procesowego: "Nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego: 1) okoliczność, że orzeczenie sądowe wydane z udziałem danego sędziego obarczone jest błędem w zakresie wykładni i stosowania przepisów prawa krajowego lub prawa Unii Europejskiej lub w zakresie ustalenia stanu faktycznego lub oceny dowodów". Przepis ten jest niekonstytucyjny, ale jako że nie został uchylony, prokuratura może skutecznie twierdzić, że nie doszło do przekroczenia uprawnień ze skutkiem wyrządzenia szkody, a oskarżony ma dodatkowo instancję odwoławczą. Więcej o art. 107 prawa o ustroju sądów >>
Poniżej szokująca opinia kto rządzi Polską
Źródło: https://www.facebook.com/adam.moran.906/videos/1321545058870924