- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Budowa lotniska jest dalekosiężnym spojrzeniem w lepszą przyszłość gospodarczą. Białystok i region mogą odmienić swoje oblicze dzięki tej inwestycji – ale pod warunkiem radykalnej zmiany samorządowej i państwowej polityki gospodarczej. Zapewnienie finansowania utrzymania lotniska i spożytkowanie jego funkcji wymaga nowej wizji gospodarki w wykonaniu zarządu województwa oraz władz Białegostoku.
W przypadku Białegostoku priorytetem odpowiedzialnej władzy samorządowej jest odbudowa polskiego handlu poprzez modernizację Kawaleryjskiej oraz budowę osiedlowych centrów handlowych. Interwencja i zaangażowanie finansowe samorządu jest niezbędne, bo lokalne firmy nie mają kapitału wystarczającego do tej skali inwestycji.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
GIOŚ – Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Zobacz co to jest >>>
Pod pretekstem ochrony środowiska rozbudowano instytucję nazywaną GIOŚ. Ekstremalnie rozszerzono i zaostrzono przepisy, w zakresie sprawozdawczości i kar. Przykładowo według znowelizowanej ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznymi elektronicznym z dnia 11 września 2015 roku (uchwalono za rządów PO-PSL) prowadzący działalność gospodarczą mają płacić drakońskie kary za nieumieszczenie na fakturach i innych dokumentach numeru nadanego przez GIOŚ. Ustawa brzmi następująco:
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Skolonizowanie Białegostoku przez obcy kapitał za rządów Tadeusza Truskolaskiego, zniszczenie dużej części rodzimych firm, przełożyło się negatywnie na lokalny rynek pracy.
Wytworzyły się nieznane wcześniej patologiczne systemy zatrudnienia. Klasyką Białegostoku jest m.in. wielokrotnie już przywoływane 3/4 etatu na 3 miesiące. Ale pojawiło się coś innego bardziej perfidnego.
By ominąć etatowe umowy zatrudnienia i dodatkowo zarobić na wyzysku pracowników zatrudnia się na umowy śmieciowe w systemie: pracownik – agencja pracy – firma.
Według relacji mechanizm jest następujący:
– agencja pracy angażuje pracowników do roboty w wyznaczonych firmach (pracownik zawiera umowę z agencją – a nie firmą, w której faktycznie pracuje!);
– delegowany z agencji do firmy pracownik otrzymuje wynagrodzenie nie z firmy a z agencji – w białostockich realiach to np. 1300 zł;
– firma korzystająca z agencyjnych pracowników rozlicza się z agencją, nie ma kosztów i biurokracji wynikającej z etatowego zatrudnienia.
System degeneruje białostocki rynek pracy nieuczciwą konkurencją. Firmy zatrudniające etatowo by utrzymać się na rynku muszą albo obniżać wynagrodzenia albo zwalniać i działać w szarej strefie. Agencyjni pracownicy są degradowani ekonomicznie i w zakresie ubezpieczeń.
Pośrednictwo agencyjne może być też polem do nadużyć podatkowych (np. zawyżanie kosztów) oraz źródeł dodatkowych dochodów dla firm przyjmujących agencyjnych pracowników.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Pismo Życie Handlowe przedstawia tarnowskiego przedsiębiorcę: Jana Bylicę, założyciela sieci sklepów Cezar i Malinka.
Jan Bylica jest szefem Regionalnej Grupy Detalicznej prowadzącej sklepy pod szyldami Cezar i Malinka w południowo-wschodniej Polsce. Grupa działa od 10 lat. Łącznie posiada ponad 80 sklepów. 17 placówek z logo Cezar i ponad 60 Malinka Market.
Więcej informacji: www.rgdpolska.pl
Przykład Regionalnej Grupy Detalicznej dowodzi, że możliwy jest rozwój polskich sieci handlowych. Potrzeba jednak ludzi z wizją, współczesnych Bohatyrowiczów i mądrego samorządu, który rozumiejąc znacznie polskiej przedsiębiorczości dla kraju i lokalnej społeczności, wspierałby inwestycje polskiego kapitału.
W Białymstoku na razie tego nie ma. Mamy za to Tadeusza Truskolaskiego, Lidl, Biedronkę i inne obce sieci. Mamy pozwolenia na lokowanie marketów obcego kapitału w bezpośrednim sąsiedztwie polskich sklepów, np. Lidl niemal naprzeciwko Prim przy ul. Słonecznikowej; Biedronka w pobliżu PSS Zodiak na Wrocławskiej itd.
Do dnia dzisiejszego nie powstały (i nikt o tym nie mówi) centra handlowe dla rodzimych firm produkcyjnych i handlowych choć to podstawa by myśleć o rozwoju. Nie ma też żadnej wizji rozwoju polskiego handlu w Białymstoku.
Jest za to dyplom za "sprzyjanie rozwojowi przedsiębiorczości".
Samorząd a handel i produkcja >>
Pelikan: białostocki producent bez sklepów >>
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Od kilku dni w blokowisku Zielonych Wzgórz krążą pogłoski o rzekomej upadłości sklepu spożywczego polskiej sieci Prim, zlokalizowanego przy ul. Słonecznikowej 9.
Wszystko przez kontrowersyjne ogłoszenie na ogrodzeniu zawierające informację o nieruchomości na sprzedaż.
Pracownicy sklepu Prim zaprzeczyli informacjom o zamknięciu sklepu. Wyjaśniono, że ogłoszenie dotyczy zbycia lokalu mieszczącego na parterze tego budynku.
W blokowisku Zielonych Wzgórz trwa ofensywa obcego kapitału i zaciekła wojna o klienta. Po drugiej stronie ulicy, niemal naprzeciw polskiego supermarketu Prim, Niemcy otworzyli Lidla. Niedaleko zainstalowały się portugalskie Biedronki: na Wrocławskiej, w sąsiedztwie polskiego PSS Zodiak oraz na Upalnej 3.
Markety Portugalczyków i Niemców w niedługim czasie wymiotły większość funkcjonujących od dziesięcioleci małych osiedlowych sklepików.
Monopolizacja handlu i odcięcie małych rodzimych firm produkcyjnych od kanałów dystrybucji wydało zatruty białostocki owoc: wzrost cen żywności, bezrobocie i emigrację zarobkową.
Ekspansja obcego kapitału i przejęcie handlu detalicznego nie byłoby możliwe na tak niespotykaną skalę bez przychylności administracji Truskolaskiego i lokalnej PO zarządzanej przez Roberta Tyszkiewicza. To w okresie ich rządów doszło do handlowego skolonizowania Białegostoku przez obcy kapitał.
Portugalczycy i Niemcy mają w Białymstoku przychody i rynek zbytu a my mamy Tadeusza i Roberta – i to musi nam wystarczyć, a jak się nie podoba to na emigrację!
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Poszukiwanie pracy jest bardzo ciężką pracą. Wie o tym każdy kto chociaż raz w swoim życiu pozostawał bez stałego zajęcia. Bezustanne nerwy, stres, ciągła niepewność jutra to tylko niektóre wydarzenia, które są obecne w codziennym życiu osoby bezrobotnej. Brak stałego zatrudnienia to tragedia dla każdej osoby pozbawionej bez pracy, bez względu na to kim jest dana osoba oraz jakie przyczyny takiej sytuacji.
W obecnej chwili jestem osobą pozbawioną pracy, zarejestrowaną w Powiatowym Urzędzie Pracy w Białymstoku. Moje kontakty z Urzędem Pracy polegają na stałych wizytach (co dwa miesiące) i z reguły kończyły się niczym. Ostatnio otrzymałem propozycję stażu, związanego z moim wyuczonym zawodem. Na początku bardzo się ucieszyłem z tego wydarzenia. Wreszcie, pomyślałem, coś bardzo pozytywnego. Od Pani, która mnie obsługiwała otrzymałem wszystkie potrzebne informacje, łącznie z datą, miejscem i godziną na którą powinienem się zgłosić. W dniu umówionej wizyty, odpowiednio przygotowany, zaopatrzony w potrzebne dokumenty zjawiłem się w wyznaczonym miejscu. Kilka minut przed wyznaczonej godzinie zapukałem do firmy, do której powinienem się zgłosić, pociągnąłem za klamkę i...drzwi okazały się zamknięte. Na początku myślałem, iż muszę poczekać trochę czasu…i tak czekałem piętnaście minut. Wtedy coś mnie tknęło i postanowiłem zadzwonić. Telefon został odebrany. Po przedstawieniu siebie, opowiedziałem dlaczego kontaktuje się z daną osobą. Opowiedziałem, iż dzwonię w sprawie oferty stażu z Urzędu Pracy, wspomniałem o spotkaniu, które powinno się odbyć w wyznaczonym dniu. Wszystkie te informacje otrzymałem w PUP Białystok. Mój rozmówca był bardziej zaskoczony niż ja, naprawdę!. Owszem, odpowiedział, ale w obecnej chwili ani on ani żaden z pracowników nie jest obecny w siedzibie firmy. Cóż mogłem zrobić. Wziąłem wszystkie swoje rzeczy i wróciłem z powrotem do domu. Długo nie mogłem pozbierać moich myśli po tym wydarzeniu. Straciłem czas, pieniądze, które wydałem na przyjazd i powrót. Miałem nadzieję, ale ta okazała się iluzoryczna, nic poza tym.
Powyższa historia jest zapewne jedną z wielu, można powiedzieć „norma”. Ale czy na pewno?. W tym miejscu należy zapytać o jakość pracy, a w szczególności usług świadczonych przeznaczonych przez „pośredniaki”. W dobie powszechnego dostępu do Internetu, gdzie każdy zainteresowany podjęciem pracy, może znaleźć wiele stron, na których publikowane są oferty pracy. Oprócz tego wiele firm, agencji pracy umożliwia publikowanie wysłanie potrzebnych dokumentów bezpośrednio do pracodawcy. Zdecydowana większość pracodawców publikuje swoje oferty w Internecie, bez pośrednictwa Urzędów Pracy. Można również odwiedzać potencjalnych pracodawców osobiście, zostawiając swoje dokumenty; bezpośredni kontakt jest także doskonałą okazją do poznania potencjalnego pracodawcy i zaprezentowania swojej osoby. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nam się uda znaleźć upragnione zatrudnienie.
WER.ZIEL.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Nasi współpracownicy informują o pogorszeniu sytuacji ekonomicznej na Białorusi w związku z sankcjami nałożonymi na Rosję.
Gospodarka białoruska jest mocno uzależniona od Rosji. Łukaszenka nie dostał oczekiwanego wsparcia finansowego od Putina. Stara się ratować sytuację tnąc koszty, wprowadzając nowe podatki i uszczelniając granicę przed importem m.in. z Polski. Nałożono restrykcyjne wagowe ograniczenia dla tzw. mrówek w zakresie wwozu towaru na Białoruś.
Skutkiem jest spadek wymiany handlowej z Białorusią i perspektywa gorszych wyników dla białostockich hipermarketów, które dotąd dzięki łaskawej polityce administracji Truskolaskiego i szczodrej Tuska (przyzwolenie na unikanie opodatkowania) uzyskały status handlowego hegemona w Białymstoku. Ale dobra passa słabnie. Jeśli kryzys białoruski się utrzyma to może poważnie zaszkodzić obcym sieciom handlowym.
Francuska sieć reaguje i rozsyła pocztą elektroniczną zachętę do lokalnych zakupów online kusząc kodami rabatowymi.
Pewnym odbiciem dla białostockich hipermarketów może być program 500+, którym być może w pewnym stopniu zmniejszą straty wywołane polityczną wojną z Rosją. Jednak 500+ to broń obosieczna, bo wymusi podniesienie wynagrodzeń. Jeżeli rodziny faktycznie będą otrzymywać miesięcznie po 500 zł na każde dziecko to prawdopodobnie nie będzie chętnych na pracę na 3/4 etatu.
Dziki, barbarzyński proceder zatrudnienia na 3/4 etatu na 3 miesiące lub zatrudniania przez pośredników (agencje pracy) zostanie ograniczony. Jeśli tak się stanie będzie to bardzo dobra wiadomość dla polskich firm atakowanych dotąd mechanizmami nieuczciwej konkurencji.
Każdy z nas, jeśli chce mieszkać w Białymstoku, chce by dzieci nie musiały emigrować, powinien dokonywać zakupów w polskich sklepach i polskich firmach. Polskie firmy płacą podatki, wzmacniają gospodarkę i potencjał państwa. Zwiększają zamożność społeczności.
Białystok nie ma szansy na gospodarczy rozwój i trwałe miejsca pracy bez polskiego handlu oraz samorządowego i państwowego wsparcia produkcji.
Zobacz gazetki polskich sieci.
http://chorten.com.pl/pl/doc/385/gazetka
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Otrzymujemy sygnały, że obce sieci handlowe instalujące w Białymstoku swoje sklepy detaliczne nie płacą podatku za wieczyste użytkowanie.
Przy lokacji placówek handlowych i załatwianiu pozwoleń ponoć skrupulatnie dba się aby sieci nabywały działki na własność i płaciły tylko podatek od nieruchomości. Żadnego wieczystego użytkowania gruntów – jak to ma miejsce w przypadku polskiego handlu – a wyłącznie prawo własności. Rozwiązanie to znacząco obniża koszty podatkowe co ma istotne znaczenie w przypadku detalu spożywczego charakteryzującego się niższą rentownością. W ręku Portugalczyków czy Niemców to kolejny istotny oręż w wojnie z polskim handlem w Białymstoku.
W celu jednoznacznego potwierdzenia tych doniesień zostanie złożone zapytanie do administracji Tadeusza Truskolaskiego. W naszej ocenie takie praktyki są niedopuszczalne i stanowią formę nieuczciwej konkurencji wobec polskich firm.
W przypadku potwierdzenia się unikania podatku będziemy postulować wprowadzenie przez samorząd podatku handlowego dla obcych sieci handlowych, stanowiącego lokalny ekwiwalent podatku za wieczyste użytkowanie, którym teraz obciążane są polskie firmy działające w Białymstoku. Alternatywnym rozwiązaniem może być też przekształcenie we własność gruntów mających obecnie status wieczystego użytkowania i tym samym zniesienie podatku za wieczyste użytkowanie dla rodzimych podmiotów. Działanie takie byłoby przejawem troski o polskie interesy i dobro lokalnej społeczności.
Dyskryminowanie polskich firm jest szkodliwe dla lokalnej gospodarki, dusi firmy, pogarsza sytuację ekonomiczną mieszkańców Białegostoku, sprzyja bezrobociu i emigracji zarobkowej najwartościowszej ludności.
Przykład łupienia podatkiem za wieczyste użytkowanie – blokowisko, ul. Upalna.
Trzeba przyznać, że administracja Tadeusza Truskolaskiego już od wielu lat z żelazną wprost konsekwencją zwalcza rodzimą przedsiębiorczość, mimo iż polityka ta zmniejsza wpływy podatkowe i skutkuje ekonomicznym exodusem mieszkańców.
Zniszczono polski detaliczny handel na Jurowieckiej nie dając przedsiębiorcom żadnej konstruktywnej alternatywy. Zlikwidowano centrum handlowe przy Antoniukowskiej, a obecnie celem jest likwidacja CH Park. Władza uderza w skupiska polskich firm, gdyż najprawdopodobniej postrzega się je jako potencjalną konkurencję dla obcych sieci monopolizujących handel galeriami i wysypem detalicznych sklepów (wprost zadziwia liczba wydanych pozwoleń na sklepy Biedronka).
Obwoźny handel lokalnej firmy produkcyjnej – współczesny białostocki handlowy Drzymała.
Szokuje wieloletnia bezczynność samorządu i lokalnych polityków "znawców" ekonomii. Nie ma właściwie żadnych poważnych inicjatyw, które służyłyby co najmniej ochronie polskiego handlu i produkcji. Nie ma praktycznie żadnych inwestycji dających nowe powierzchnie handlowe istniejącym lokalnym firmom oraz umożliwiających start nowych przedsięwzięć uwzględniających produkcję. Zaznaczyć w tym miejscu należy, że ostatnio sygnalizowana przez władzę modernizacja Kawaleryjskiej to głównie efekt zgłaszanych projektów a nie samoistna inicjatywa administracji Truskolaskiego.
Wieloletnia wojna z polską przedsiębiorczością w Białymstoku a więc w konsekwencji blokowanie ekonomicznego umocnienia społeczności i wytworzenia się tzw. klasy średniej jest w ocenie Andrzeja Jędrzejewskiego elementem szerszego planu wielopłaszczyznowej przemiany Białegostoku i restauracji jego formy przedwojennej. Osłabianie polskiego kapitału i patriotycznego żywiołu, stymulowanie emigracji zarobkowej, promowanie separatyzmów, ma w wizji grup interesów osłabić spoistość Rzeczypospolitej i przygotowywać grunt do jakiejś formy regionalizacji. Jak pamiętamy w okresie odradzania się państwa polskiego nieasymilujące się, wrogie polskiej racji stanu grupy działające w Białymstoku, domagały się autonomii – formy drugiego wolnego miasta Gdańsk.
Historia powinna być dla nas nauczycielką życia. Tylko głupiec popełnia dwa razy te same błędy.
Przeczytaj o naszym projekcie centrum handlowego na Kawaleryjskiej >>
Przeczytaj o Drzymale białostockiego handlu >>
Przeczytaj o białostockich lizakach podatkowych >>
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Jakiś czas temu kilkukrotnie wyjeżdżaliśmy do Sejmu na obrady Komisji ds. reformy spółdzielczości. Będąc tam mieliśmy okazję spróbować kuchni sejmowej.
Z pozoru wydawało się, że Restauracja Sejmowa, napchana politykami z najwyższej półki i celebrytami w rodzaju Materny, powinna oferować kuchnię na adekwatnym poziomie. Jednak ku naszemu zaskoczeniu wcale tak nie jest.
Serwowane przez Sejmową dania należy uznać za przeciętne, nawet barowe. Oczywiście ich ceny, mimo że umiarkowane jak na Warszawę, są oczywiście kilkukrotnie wyższe od poziomu białostockiego.
Gdyby przykładowo białostocka AleKuchnia lub Kuchnia Domowa U Gosi podpisała w Sejmie umowę na świadczenie usług gastronomicznych to z pewnością przebiłaby jakością kulinarnych celebrytów z Sejmowej.
Tutaj nikt nie może uwierzyć, że danie za przysłowiowe 15 zł z firm z białostockiego blokowiska może być lepsze niż produkt znanego lokalu za 80 zł bo wielu z nas myśli schematami i poddaje się regule tzw. dowodu społecznego.
W Białymstoku w standardowym lokalu gastronomicznym danie nie może kosztować 100 zł bo przy bezrobociu rzędu 13% i mniejszej niż normalnie sile nabywczej lokalnej klienteli taka cena byłaby nie do zaakceptowania.
Słabsza gospodarka, mniejsza zamożność, wręcz bieda szczególnie w osiedlach z wielkiej płyty, bardzo ogranicza możliwości rozwoju firm tej branży i przekłada się na bardzo niskie ceny.
Zachęcam do oceny umiejętności kulinarnych AleKuchni i Kuchni Domowej u Gosi. Obie firmy już przy małym zamówieniu rzędu 30-35 zł bezpłatnie dowożą dania do klienta. Ich oferta to idealne rozwiązanie dla firm produkcyjnych, usługowych, biur oraz administracji. Jestem przekonany, że przy większych zamówieniach oba podmioty udzielą dodatkowych rabatów i zaoferują bonusy stałym klientom.
AleKuchnia
http://www.alekuchnia.com.pl/index.htm
Kuchnia Domowa U GOSI – tel. 85 654 60 61
https://www.facebook.com/Kuchnia-Domowa-U-GOSI-598632873626373/