Niemiecka gazeta Poranny.pl donosi o sądowej wojnie prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego o wynagrodzenie.
Według relacji Truskolaski poskarżył się do sądu pracy na obniżenie pensji o 3,6 tys. złotych przez nadzorujących go radnych miejskich. Truskolaski zarzuca dyskryminację i względy polityczne jakimi - jego zdaniem - kierowała się Rada Miejska.
Przeczytaj publikację na poranny.pl >>
Zachowanie Truskolaskiego należy uznać za wyjątkowo aroganckie. W mojej ocenie sąd powinien oddalić pozew jako bezzasadny, urągający powadze i autorytetowi urzędu prezydenta.
Urząd prezydenta miasta nie jest fuchą, czy atrakcyjną posadą do zarabiania łatwej kasy. To urząd o odpowiedzialnej roli społecznej i samorządowej podległy - czego nie uznaje Truskolaski - kontroli nadrzędnego organu. Miasto nie jest spółdzielnią i nie jest też prywatna firmą - jak być może wydaje się panu Truskolaskiemu. To niestety służba społeczna z nadzorem Rady Miejskiej.
Jeżeli panu Truskolaskiemu chodzi wyłącznie o pieniądze to zdecydowanie pomylił miejsca! Dobrą kasę można zarobić w biznesie, prowadząc firmę - najlepiej jednoosobową działalność - żeby poczuć smak odpowiedzialności własnym majątkiem za podejmowane decyzje.
Doradzam panu Truskolaskiemu założenie takiej właśnie firmy i ustalenie sobie wówczas satysfakcjonującego, odpowiedniego do wykształcenia i kwalifikacji wynagrodzenia - miesięcznie na poziomie 50 albo i 100 tysięcy złotych. Pan Truskolaski jest przecież doświadczonym ekonomistą! Z pewnością zasługuje na godziwą płacę!
Żeby móc sprawdzić się z firmą w białostockim biznesie idealnie będzie otworzyć sklep spożywczy by pokonkurować z Portugalczykami Biedronki, Niemcami Lidla i Francuzami Auchan. Na działalność dobrze będzie wziąć kredyt zastawiając go swoim prywatnym majątkiem. Ale podstawowa płaca to nie wszystko! Tak dobry i znany ekonomista oprócz wynagrodzenia podstawowego zasługuje na premie kwartalne. Gdyby zabrakło kasy na premię w pierwszej fazie działalności może np. sprzedać dom oraz ojcowiznę w Kapicach (po białostocku MPEC) i dodatkowo zamieszkać w hotelu - tak będzie z pewnością taniej według jego ekonomii.
Jak myślicie Państwo czy Tadeusz Truskolaski poradziłby sobie w biznesie na własny rachunek? Czy umie liczyć na tyle by rozumieć, że inwestycje muszą mieć pokrycie i dawać jakąś korzyść? Czy Truskolaski wie, że kredyty trzeba spłacać? Czy wie co przynosi dochody miastu i gdzie ich szukać? Czy wie skąd pochodzą pieniądze na jego wynagrodzenie? Czy pensję otrzymuje się wyłącznie z banku tak jak - zdaniem dziecka - mleko z hipermarketu?
W dobie rządów PO-PSL niewątpliwie doszło do zrynsztokowienia obyczajów lokalnej pseudoklasy politycznej.