Koniec internetu jaki znamy, druga ACTA, wyłączone komentarze pod artykułami, nadzór nad treściami na portalach społecznościowych- tak komentowana jest nowa dyrektywa unijna.
Dyrektywa w sprawie praw autorskich budzi w ostatnim czasie mieszane uczuciu. Jedni, europosłowie, uspokajają, inni, przedsiębiorcy i zwykli ludzie nie są już tak spokojni. Nowa dyrektywa w obecnym kształcie krytykowana jest przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Cyfrową Polskę i inne organizacje. Głos w sprawie zabrał twórca Wikipedii, Jimmi Walles, który na Twitterze nawoływał do nagłaśniania sprawy. Z czego wynikają obawy?
Najwięcej wątpliwości budzą dwa artykuły 11 i 13. Ten drugi może szczególnie utrudnić życie zwykłym ludziom, którzy korzystają z portali społecznościowych, umieszczają memy, filmiki, zdjęcia, cytaty. Właściciele portali, na które użytkownicy mogą wrzucać zdjęcia, muzykę, firmy itd., jeszcze przed ich umieszczeniem, musieliby je sprawdzić pod kątem naruszania praw autorskich. Dla zwykłych śmiertelników oznacza to tyle, że każde zdjęcie, nawet z wakacji będzie pod nadzorem. Mem wykorzystujący czyjeś zdjęcie wrzucony na Facebooka byłby uznany jako naruszenie praw autorskich.
Artykuł 11 ma na celu ochronę własności intelektualnej. Zgodnie z nim, portale, które do tej pory żyły z kopiowania newsów czy fragmentów z różnych stron, byłyby zobowiązane do podpisania z wydawcą umowy licencyjnej. To samo tyczy się wrzucania informacji skopiowanych na portale społecznościowe.
Pojawiają się również pytania co z komentarzami pod artykułami? Czy wydawcy będą sprawdzać każdy komentarz, czy nie narusza praw autorskich? Znacznie prościej będzie je wyłączyć.
O konieczności zmian i większej ochronie praw autorskich mówi się od dawna. To w jakiej formie będą one w Polsce, nie można póki co przesądzać. Takie akty prawne są ogólne, pozostawiając krajom dużą swobodę.
W całym tym zamieszaniu umyka cel dyrektywy, czyli zmniejszenie dysproporcji pomiędzy tym, ile wynosi wynagrodzenie twórców, a ile zarabiają na ich dziełach wielkie korporacje, stojące za dużymi platformami internetowymi.
Reklama: Styl grecki