Prezes UOKiK reaguje na plany ujemnego oprocentowania od depozytów klientów indywidualnych. Co może oznaczać jego wprowadzenie na polskim gruncie?
Oprocentowanie na rachunkach oszczędnościowych jest niemal zerowe, za to pojawiają się dodatkowe opłaty. Podobnie z lokatami, które przez inflację, stają się nieopłacalnym sposobem pomnażania oszczędności. Za to coraz częściej banki mówią o ujemnym oprocentowaniu od depozytów. A im wyższe oszczędności, tym wyższą kwotą z bankiem trzeba byłoby się podzielić.
Klienci części banków już odczuwają dodatkowe opłaty naliczane za prowadzenie rachunku oszczędnościowego. Zyski z niemal niezauważalnego oprocentowania są niższe niż opłaty za prowadzenie. Czyli mało tego, że klient nie zarabia, to jeszcze zaczyna dopłacać do możliwości trzymania pieniędzy na koncie. Część banków wprowadziła opłaty dla kont walutowych – im wyższe saldo na rachunku, tym większe comiesięczne opłaty. Wiele wskazuje na to, że zmierzamy w kierunku ujemnego oprocentowania. Według Wall Street Journal jest ono już standardem w 237 zachodnich bankach. W przypadku rachunków firmowych ujemne oprocentowanie powoli wkracza do oferty banków w Polsce, natomiast jeśli chodzi o indywidualnych klientów, raczej nie będzie to szybki proces. Banki analizują różne strategie, w tym właśnie ujemne oprocentowanie rachunków klientów indywidualnych. A po medialnych doniesieniach Prezes UOKiK zdecydował się na poznanie planów 23 banków. Wskazuje na istotny problem związany z ujemnym oprocentowaniem. Może to doprowadzić do utraty zaufania wobec banków i masowego wypłacania pieniędzy. W końcu za trzymanie w skarpecie płacić nie musimy. Poza tym Polacy nie mają dużych oszczędności i od nich mają jeszcze płacić?
Na świecie ujemne oprocentowanie od depozytów nie jest niczym nowym. Jednym z przykładów jest Dania. Gdzie w ubiegłym roku ze względu na pandemię i jej ekonomiczne skutki, banki wprowadziły oprocentowanie ujemne od depozytów klientów indywidualnych. Część wprowadziła dodatkowe opłaty. Klienci nie sprzeciwiają się temu jakoś bardzo, a masowe wypłacanie oszczędności nie miało miejsca. Z jednej strony Duńczycy muszą płacić za oszczędności, ale z drugiej pożyczają na bardzo atrakcyjnych warunkach od banków. W ofercie jednego z nich jest kredyt hipoteczny z oprocentowanie 0%.
W czasie pandemii wzrosły oszczędności Niemców. I nad ujemnym oprocentowaniem rozważały tamtejsze banki. Obecnie i w tym kraju, klienci części banków płacą za trzymanie oszczędności. Niemieckie banki w czasie pandemii podejmowały różne inne działania, w tym pojawiały się opłaty za rachunki, które wcześniej były darmowe. A ujemne oprocentowanie dotyczy depozytów powyżej określonych kwot. Jednak w Niemczech nie jest nowością. Bogaci klienci Deutsche Skatbank płacili już od końca 2014 roku.
Ujemne stopy procentowe nie są niczym nowym w Szwajcarii. A przyczyną tego są niskie stopy procentowe w tym kraju od lat. Ujemnym oprocentowaniem objęci byli najbogatsi klienci banków. Kwota oszczędności, od których trzeba było płacić za przechowywanie w banku oszczędności, malała z biegiem czasu.
Ujemne oprocentowanie od depozytów zaczyna się od dużych i bogatych klientów, podobnie jest w Polsce. Trudno jednak oczekiwać, że mając oszczędności na poziomie 10 czy 20 tys. zł, ktoś będzie skłonny płacić 20 złotych czy więcej za możliwość przechowywania pieniędzy w banku. Zatem jak w każdym innym państwie, gdzie banki stosują ujemne oprocentowanie, zaczyna się od tych, którzy mają najwięcej. To też oswajanie z tematem dla większości mało przyjemnym, czyli kolejnych opłat za oszczędzanie. A ta opłata często ładnie jest określana, nie jako ujemne oprocentowanie, a jako opłata za przechowywanie pieniędzy.