W czerwcu br. zwróciliśmy do prezydenta Truskolaskiego o dofinansowanie i umożliwienie ustawienia pod kinem Ton wystawy o Żydach znanych z okresu międzywojennego i czasu PRL.
Inicjatywa publicznej prezentacji Żydów, którzy wywarli wpływ na najnowszą historię Polski i Polaków oraz Europy niestety nie nie spotkała się z aprobatą Truskolaskiego.
Jego zastępca, Rafał Rudnicki odmówił zgody na organizację wystawy argumentując, że 16 sierpnia magistrat otwiera własną wystawę poruszającą tę tematykę. Przeczytaj o wystawie Rudnickiego >>
Dlaczego grupa Truskolaskiego nie chce mówić prawdy o historii i wpływie Żydów na losy Polaków i państwa polskiego? Wyrażony sprzeciw niewątpliwie czynnie wpisuje się w prowadzoną przeciwko Polsce kampanię fałszowania historii oraz przypisywania Polakom współudziału w zbrodniach niemieckich. Obecna manipulacja historią jest wykorzystywana przez żydowską propagandę w związku z planem egzekucji roszczeń za tzw. mienie bezspadkowe. Posłuchaj opinii amerykańskiego historyka >>
Fałszowanie historii najnowszej jest dzisiaj propagandową operacją realizowaną na wielką skalę. Wpływowy, nietykalny Żyd Jan Hartman, od lat nawołujący do nienawiści do Polaków i chrześcijan, prognozuje zaplanowany efekt tej kampanii w najbliższych dekadach:
"To trudne, ale można sobie wyobrazić, że za pół wieku połowa Polaków będzie wiedziała, że w latach 30. XX wieku Polska była krajem na wpół faszystowskim, żyjącym w przyjaźni z Hitlerem. Za sto lat możliwe będzie i to, że połowa Polaków zrozumie, że w czasie II wojny światowej więcej Żydów zginęło z rąk Polaków, niż zostało przez nich dla zysku bądź też bohatersko uratowanych." Więcej >>
Tadeusz Truskolaski ma wyższe wykształcenie, więc trudno zakładać by nie rozumiał powagi sytuacji i skutków udziału miasta w żydowskiej kampanii dezinformacyjnej.
Prezydencka odmowa prawa prezentowania prawdy historycznej jest dla nas wszystkich dodatkową motywacją i wezwaniem do działania. Jako Polacy mamy obowiązek czynnego przeciwstawienia się kłamstwom, manipulacjom i m.in. wybielaniu żydowskich zbrodniarzy, kolaborantów, szmalcowników wydających Polaków NKWD, budowniczych komunizmu w Polsce mordujących polskie elity i podziemie niepodległościowe.
W reakcji na zachowanie grupy Truskolaskiego zdecydowaliśmy, że podejmiemy inicjatywę stworzenia objazdowej wystawy odkrywającej prawdę o Żydach, którzy mieli wpływ na historię Polski i Europy. Chcemy aby wystawa odwiedziła wiele miast w Polsce i odkłamywała historię obecnie zuchwale fałszowaną przez antypolskie grupy interesów.
Przeczytaj o fałszowaniu Holokaustu węgierskich Żydów >>
Niebawem ogłosimy zbiórkę publiczną na ten cel. Liczymy na ludzi dobrej woli oraz oddolne wsparcie naszej inicjatywy przez instytucje. Zależy nam by oprócz ekspozycji wystawienniczej rozpocząć badania na poziomie regionalnym i wzbogacać prawdę historyczną publikacjami z historii regionalnej, z tematyki zachowań Żydów w okresie międzywojennym oraz ich lokalnego udziału m.in. w komunistycznym aparacie terroru, mordowaniu Polaków i kolaboracji z NKWD.
Poniżej informacje o "dokonaniach" żydowskiego oprawcy organizatora i zarządcy komunistycznego aparatu terroru w Polsce. Na dole strony do pobrania plik pdf z charakterystykami innych żydowskich zbrodniarzy.
Berman
Decydujące znaczenie dla sytuacji w stalinowskim Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego miał fakt, że głównym i niekontrolowanym przez nikogo w Polsce nadzorcą bezpieki w Biurze Politycznym KC PPR, a później Biurze Politycznym KC PZPR był żydowski komunista Jakub Berman, niezwykle dynamiczny i bardzo inteligentny "morderca zza biurka". To on był też faktycznie osobą Numer Jeden w komunistycznym establishmencie w Polsce, "szarą eminencją" ówczesnej władzy, spychając w cień dużo mniej inteligentnego i bezbarwnego Bieruta. A przede wszystkim posiadając dużo lepsze od niego kontakty na Kremlu. W odróżnieniu od rządzącego Węgrami krwawego Żyda Matyasa Rakosiego Berman nie pchał się jednak na czołowe stanowisko w Polsce. Jak później wyznał w rozmowie z Teresą Torańską (por. jej książkę "Oni"): Zdawałem sobie jednak sprawę, że najwyższych stanowisk jako Żyd objąć albo nie powinienem, albo nie mógłbym (...). Faktyczne posiadanie władzy nie musi wcale iść z eksponowaniem własnej osoby. Zależało mi, żeby wnieść swój wkład, wycisnąć piętno na tym skomplikowanym tworze władzy, jaki się kształtował, ale bez eksponowania się. Wymagało to naturalnie pewnej zręczności. Wycisnął rzeczywiście straszne piętno na wszystkim, czym kierował, będąc głównym dysponentem krwawych bezpieczniackich rozpraw z Narodem. Dysponując potężnymi dźwigniami władzy był od początku bezwzględnym rzecznikiem stosowania polityki "twardej ręki"". Już jesienią 1945 r. mówił: Należy utrzymać silną rękę nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz w stosunku do administracji, członków partii itp. (...). Twarda ręka w bezpieczeństwie może wiele pomóc. Inspirował maksymalne stosowanie przemocy wobec PSL-owskiej opozycji, bez przebierania w środkach. W wystąpieniu na posiedzeniu Biura Politycznego KC PPR bezpośrednio po skrajnym zafałszowaniu przez komunistów wyborów ze stycznia 1947 r. mówił: Zmobilizowałem wszystkie siły nacisku moralnego i fizycznego (...). Gdyby świat dowiedział się o prawdziwych wynikach wyborów na całym obszarze Polski, przypuszczono by na nas atak. Berman ponosi zdecydowanie największą odpowiedzialność za krwawy terror doby stalinizmu w Polsce, który nadzorował przez "swoich" ludzi w bezpieczniackim syndykacie zbrodni: głównie R. Romkowskiego, J. Różańskiego i A. Fejgina. Koordynował przygotowania setek procesów politycznych, prześladowania kilkusettysięcznej rzeszy członków Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Narodowych Sił Zbrojnych oraz bezwzględną, systematyczną walkę z Kościołem. Dyrektorom departamentów w MBP wielokrotnie zarzucał, że nie doceniają "roli kleru w dywersji przeciw naszej Partii". W przemówieniu na radzie partyjnej w marcu 1949 r. akcentował, że centralnym zagadnieniem jest rozwój agentury bezpieczeństwa, którą trzeba rozbudowywać z całym uporem. Zdecydowanie zwalczał jakiekolwiek próby uwzględnienia narodowej specyfiki w polityce PPR, szczególnie ostro przeciwstawiając się tego typu przejawom w działalności Władysława Gomułki. Należał do głównych rzeczników rozprawy z gomułkowszczyzną, atakując ją jako niebezpieczne "odchylenie prawicowo- nacjonalistyczne". Po sfabrykowanym procesie byłego komunistycznego ministra spraw wewnętrznych Laszló Rajka i straceniu go jako rzekomego "agenta Tito", wystąpił na naradzie w KC PZPR solidaryzując się z katami Rajka i zapowiadając szukanie "polskich Rajków". Prowadził konsekwentną politykę sowietyzacji i rusyfikacji polskiej kultury, dążąc do wytrzebienia polskiego narodowo-katolickiego sposobu myślenia. Ze względu na równoczesne łączenie przez Bermana nadzoru nad bezpieczeństwem i kulturą popularne stało się złośliwe powiedzenie, że odtąd w malarstwie dopuszczone będą wyłącznie trzy kierunki: "fornalizm, ubizm i represjonizm". Realizując za parawanem systemu komunistycznego skrajnie szowinistyczną politykę żydowską i tępiąc najlepszych polskich patriotów, nie zważał na konkretne zasługi represjonowanych w akcji ratowania Żydów. Bardzo wymowny pod tym względem był taki oto dialog T. Torańskiej z Bermanem:
Torańska: - A zamykanie? Na przełomie 1948/1949 aresztowaliście członków AK-owskiej Rady Pomocy Żydom "Zegota".
Berman: - No tak, objęło się szeroką gamą wszystkie organizacje związane z AK.
Torańska: - Proszę pana! UB, w którym wszyscy lub prawie wszyscy dyrektorzy byli Żydami, aresztuje Polaków za to, że w czasie okupacji ratowali Żydów, a pan twierdzi, że Polacy są antysemitami, nieładnie.
Berman: - Źle się stało. Na pewno źle się stało (T. Torańska "Oni", wyd. podziemne "Przedświt", Warszawa 1985, s. 237).
Usunięty w maju 1956 r. z kierownictwa partii i rządu, ostatecznie uniknął jakiejkolwiek kary (poza usunięciem go w maju 1957 r. ze składu KC i partii). Przez wiele lat spokojnie pracował jako recenzent-konsultant w redakcji historycznej partyjnego wydawnictwa "Książka i Wiedza". Co więcej, ten największy zbrodniarz PRL-owski za rządów gen. Jaruzelskiego w grudniu 1983 r. został odznaczony w Sejmie Medalem Krajowej Rady Narodowej. Nawet po dziesięcioleciach Berman, krwawy morderca zza biurka, nie odczuwał żadnych wyrzutów sumienia za zbrodnie popełnione (na Polakach - wtr. WK) przez Żydów. Przeciwnie, dalej ich oskarżał... o antysemityzm. Z jakże celną ironią opisał tę postawę Bermana (na tle prowadzonej z nim rozmowy przez T. Torańska) żydowski dziennikarz z USA John Sack w książce "Oko za oko" (op.cit., s. 237): Potem Jakub został wylany z pracy, wyrzucony z partii i usunięty z Wielkiej Encyklopedii - tę serię nieszczęść Berman, ubrany w stary, szary sweter, sącząc herbatę i z wdziękiem obierając pomarańczę z Izraela, przypisał w czasie pogawędki, którą odbył w '1983 r. z należącą do "Solidarności" polską pisarką, polskiemu antysemityzmowi.
- ...społeczeństwo polskie - powiedział Jakub, sącząc herbatę i obierając wychudłymi palcami pomarańczę - "jest w swojej konsystencji bardzo antysemickie".
- Pan to mówi? Pan? - obruszyła się kobieta z "Solidarności".
- Bo taka jest, niestety, prawda. Moją córkę wielokrotnie przezywano w szkole śledziarą.
- I nie rozumie... - mówiła pisarka, która całymi godzinami musiała przypominać mu, jak Urząd torturował Polaków, jak wyrywał im paznokcie, wycinał języki, wypalał oczy, nie mówiąc iuż o tym, jak ich zabijał, po czym słuchała, jak Jakub z uporem powtarza, że "Rewolucja to rewolucja". - I nie rozumie pan dlaczego?
- Nie... - odpowiedział Jakub.