Żeby zrozumieć absurd obecnego systemu ZUS warto poznać przykład typowego białostoczanina. Dla jego bezpieczeństwa nazwijmy go: Jan Zusowy-Białostocki.
W 1999 roku Jan miał jeszcze oficjalną działalność gospodarczą i zatrudniał pracowników, ale wskutek problemów z odzyskaniem należności Jan popadł w zadłużenie w urzędzie skarbowym i ZUS. Przerwał więc oficjalne prowadzenie firmy zwolnił pracowników. Nie mając środków na należności stał się wieloletnim dłużnikiem ZUS. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przez lata go windykował - oczywiście bezskutecznie. Zaległych składek już nie odzyskał bo Zusowy-Białostocki nie posiadał żadnego majątku (rozdzielność majątkowa z żoną, a mieszkanie lokatorskie na inną osobę). ZUS oczywiście przez wiele lat trzymał Jana na liście dłużników, wydawał kasę na dział windykacyjny - wszystko na nic.
Takich Janów Zusowych-Białostockich jest w Białymstoku setki jak nie tysiące. Można szacować, że szara strefa sięga 20% ogółu lokalnej aktywności gospodarczej a w przypadku drobnych usług może to być nawet ponad 50%. Drobne usługi przy obowiązkowym ZUS-ie rzędu 1090 zł od głowy po prostu się nie opłacają - koszty przewyższają dochody.
Ale poznajmy dalsze losy Jana. Zobaczmy jak żyje dziś. Jest rok 2015 a więc to już szesnasty rok od feralnego dla ZUS-u roku 1999, w którym stracił składki i bezpowrotnie płatnika a mimo to nie wyciągnął z tego absolutnie żadnych wniosków.
Jan Zusowy-Białostocki ma się dobrze. Po nieszczęściu z ZUS-em i oficjalną działalnością gospodarczą roztropnie przeszedł do szarej strefy. Odżył bo Białystok to doskonałe miejsce dla tej formy działalności. Postkomunistyczne mafie, bieda i korupcja tworzą idealne środowisko. Tu klientem na usługi na lewo bez kwitu jest nawet prokurator, sędzia, urzędnik kontroli skarbowej. Więc klientów na tańsze nieopodatkowane i nieozusowane roboty nie brakuje. Czytaj o funkcjonariuszach publicznych niepłacących podatku >>
Jan od roku 1999 dalej wykonuje prace budowlane małe i duże. Okresowo zatrudnia nawet pracowników. Jednak wszystko dzieje się na lewo. Pieniądze za wykonane usługi trafiają gotówkowo z ręki do ręki. Wyposzczony ZUS już szesnasty rok nie ma ani złotówki wpływu ze składek ani od Jana ani od zatrudnionych. Podobnie urząd skarbowy: zero VAT, zero podatku dochodowego - tak jak w reklamie: absolutne zerrro!
Jan chwali sobie taki system. Mówi, że jest znaczenie prościej żyć i prowadzić działalność. Nie ma horrendalnych kosztów instytucji tworzących biurokratyczny zniewalający obóz. Strażnikami tego białostockiego "obozu" są m.in.: ZUS, US, PIH, PIP, GIODO, GIOŚ, KOBIZE i wiele, wiele innych - o których Jan nawet nie pamięta bo nie ma z nimi styczności.
Jan ma żonę i dzieci. Oficjalnie żyje z pensji małżonki. On i dzieci korzystają z jej ubezpieczenia zdrowotnego więc na koszt chorej III RP. Do legalnego prowadzenia firmy Jan nie zamierza wracać bo tu w Białymstoku to zwyczajnie się nie opłaci. Pewnym minusem jest przyszły brak emerytury, ale Zusowy-Białostocki wskazuje na alternatywne formy: prywatne dobrowolne ubezpieczenie oraz zatrudnienie na etat na parę lat przed wiekiem emerytalnym.
Wnioski:
1. Podwyższanie przymusowych składek ubezpieczeniowych zmniejsza wpływy do ZUS i rozbudowuje szarą strefę.
2. Wysoki przymusowy ZUS to wysokie bezrobocie.
3. Wysoki ZUS to niskie płace i patologiczne formy zatrudnienia.
4. Wysoki ZUS to duża emigracja zarobkowa i ucieczka do ubezpieczycieli zagranicznych.
5. Wysoki ZUS to brak wpływów z VAT i podatku dochodowego z szarej strefy.
6. Wysoki ZUS to dodatkowe obciążenia i koszty socjalne na świadczenia dla osób z szarej strefy formalnie będących bezrobotnymi.
7. Wysoki ZUS to blokowanie powstawania nowych firm i dławienie istniejących podmiotów, zwłaszcza firm produkcyjnych zmniejszające ich konkurencyjność.
8. Dalsze podwyższanie składek ZUS doprowadzi do bankructwa systemu (można odnieść wrażenie, że koalicji PO-PSL właśnie o to chodzi).