Na zuchwałe oszustwa na milionową skalę (np. 3-krotnie wyższa od rynkowej cena robót w spółdzielni) mogą sobie pozwolić tylko najpotężniejsze rodziny pozostające w związkach z lokalnym wymiarem sprawiedliwości i organami ścigania i mające układy w urzędach skarbowych.
Wielokrotne niezapłacenie podatków dzięki zawyżaniu kosztów uzyskania przychodu, poświadczenie nieprawdy w dokumentach, drastyczne zawyżenie cen, zazwyczaj nie uchodzi bezkarnie zwykłemu obywatelowi, a nawet zorganizowanym grupom przestępczym nie wywodzącym się z totalitarnego reżimu. Odmienna sytuacja występuje w przypadku grup komunistycznej nomenklatury, eksploatujących molochy i żerujących na egzystującej w nich ludności.
W wielu przypadkach murem za prezesami stoi pokomunistyczna prokuratura i sąd – niedawne siłowe ramię totalitaryzmu. W czasach PRL ich zadaniem była ochrona aparatu władzy i pacyfikacja opozycji. Po przekształceniu w III RP nielustrowani i nieprzeniesieni w stan spoczynku komunistyczni funkcjonariusze stworzyli na terenie III RP świetnie zorganizowane grupy podporządkowane przede wszystkim lokalnym układom i ochraniające skupionych w molochach byłych komunistycznych dygnitarzy. Grupy te tworzą własne bandyckie standardy i kierują się wyłącznie prywatnymi interesami niezwiązanymi z interesem państwowym ani społecznym.
W miastach bezprawia komunistyczni baronowie z organów siłowych za nic mają praworządność i zasady etyczne. Przestępcze syndykaty są tak silne, że czymś naturalnym jest, że np. członkowie rodziny funkcjonariusza państwowego mogą prowadzić interesy z prezesami, mieć intratne posady w spółdzielni, być szczęśliwymi nabywcami lokali na specjalnych warunkach itp. itd. Nie może więc dziwić sytuacja, że w miastach spółdzielczych prezesom z reguły nigdy nie stawia się żadnych zarzutów (korupcja, niegospodarność) i nigdy komunistycznych baronów z tego tytułu nie sądzono ani nie skazano.Nie może być też zaskoczeniem okoliczność, że każdorazowo umarza się wszelkie postępowania prokuratorskie lub ostentacyjnie odmawia się lokatorom statusu pokrzywdzonych.
Co więcej, naprzykrzających się lokatorów prezesi niejednokrotnie oskarżają ze sławnego art. 212 kk zastępującego w III RP instytucję cenzury z okresu PRL. Art. 212 kk jest genialnym narzędziem cenzurowania na żądanie głosu niewygodnych oponentów oraz tłumienia wolnej debaty publicznej. Artykuł 212 okazał się zręcznym instrumentem kneblowania ust przeciwnikom i skutecznego wyciszania krytyki terrorem sądowym. Patentem na skuteczność tej formy cenzury jest zastosowanie w art. 212 kk zapisu penalizującego szkodę hipotetyczną kreowaną na podstawie oświadczenia oskarżyciela. Zabieg taki daje wolną rękę sędziom i umożliwia skazanie nawet na więzienie, każdego kto ośmieli się upominać o swoje prawa. Formuła „mogą poniżyć lub narazić” zawarta w art. 212 kk jest niezwykle pojemna i pozwala całkowicie uznaniowo ferować wyroki skazujące za dowolną wypowiedź, odpowiednio do partyjnego czy grupowego zamówienia. Stąd artykuł 212 kk jest szczególnie ceniony i chętnie stosowany przez sitwy spółdzielcze brutalnie pacyfikujące lokatorów.
Autor: Stanisław Bartnik
Rola funkcjonariuszy PRL w III RP. Od cenzury do art. 212 kk.
Unikalna publikacja już wkrótce!