Dzięki podzielnikom ciepła nasze rachunki za centralne ogrzewanie miały być niższe. Przeważnie nic z tego nie wyszło, a nawet - co gorsza - rachunki często, zamiast zmaleć... wzrosły. Dlaczego?

W blisko dwóch milionach polskich mieszkań zainstalowane są tzw. podzielniki, które służą do rozliczania ilości ciepła zużytego przez konkretne M. Ich odczyty spisuje się z reguły wiosną i latem i wtedy właśnie nachodzą nas gorzkie refleksje. Bo choć oszczędzamy na ogrzewaniu, płacimy za nie więcej niż sąsiad, który wcale tego nie robi. I nikt w administracji nie potrafi nam wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje... Tymczasem opłaty za c.o. to aż 60 proc. naszych opłat za mieszkanie! A ceny energii cieplnej są w Polsce nadal dwa razy niższe niż u naszych zachodnich sąsiadów.
Podzielnik to urządzenie, które pomaga podzielić koszt ciepła zużytego przez cały blok pomiędzy poszczególne mieszkania.
Są dwa typy podzielników:
cieczowe, tzw. wyparkowe. Najbardziej popularne (bo tanie - kosztują od 7 do 10 zł za sztukę) wyglądają jak termometr z dwoma rurkami;
elektroniczne - droższe (od 40 do ponad 100 zł), rzadko stosowane, przypominają... połączenie budzika z telefonem komórkowym; są dokładniejsze niż wyparkowe.
Podzielniki montują specjalistyczne firmy, np. Viterra, Metrona, Techem. Właściciele lub zarządcy budynków podpisują z nimi wieloletnie kontrakty na świadczenie usług indywidualnego rozliczania ciepła.
Podzielnik cieczowy (wyparkowy) ma dwie rurki wypełnione nieszkodliwą substancją chemiczną (heksanolem lub benzoesanem metylu), która pod wpływem ciepła w grzejniku powoli odparowuje. Lewa rurka wskazuje zużycie z poprzedniego roku, a prawa zużycie bieżące.
Zasada jest prosta: im gorętszy kaloryfer i im dłużej jego ciepło działa na rurkę, tym więcej płynu odparowuje. Inaczej mówiąc, im mniej płynu zostało w rurce podzielnika, tym więcej zapłacimy za ogrzewanie. Obok rurki umieszczona jest podziałka, która pozwala na odczytanie, ile płynu wyparowało.
Podzielnik elektroniczny ma czujnik temperatury (przymocowany z tyłu do obudowy), który mierzy temperaturę grzejnika, oraz zegar elektroniczny mierzący czas, przez który konkretna temperatura się utrzymywała. Na wyświetlaczu ciekłokrystalicznym można odczytać: aktualną temperaturę grzejnika i pomieszczenia, moc grzewczą itp.
Z podzielnikiem elektronicznym często sprzężony jest moduł radiowy wysyłający odczyty do odbiornika zamontowanego na klatce schodowej. Sygnały o temperaturach i czasie, w jakim się one utrzymywały w konkretnym mieszkaniu, przesyłane są do niego nawet kilka razy dziennie.

Są dwie metody mierzenia zużytego ciepła.
W budynkach nieopomiarowanych (bez podzielników) rachunek przysłany administracji spółdzielni, wspólnocie czy zarządowi domów komunalnych przez dostawcę ciepła dzielony jest między lokatorów proporcjonalnie do powierzchni ich mieszkań. Jeśli zatem w mieszkaniu nie mamy podzielników, to opłaty widoczne na rachunku to tzw. kwoty zryczałtowane zależne od powierzchni naszego M.
W budynkach opomiarowanych (z podzielnikami) na podstawie wskazań ciepłomierza ciepłownia ustala, ile za energię zużytą w sezonie grzewczym ma zapłacić cały blok, a firma rozliczająca (na podstawie umowy z administratorem lub właścicielem budynku, np. spółdzielnią) wylicza, ile z tej kasy przypada na konkretne mieszkanie.
W praktyce odbywa się to tak:
Raz do roku w czasie przerwy w ogrzewaniu (wiosną, latem) firma rozliczeniowa robi odczyt podzielników. Wysokość słupa cieczy w podzielnikach wyparkowych odczytuje za pomocą specjalnego miernika elektronicznego, a w elektronicznych sprawdza dane na wyświetlaczu.
UWAGA! Odczyt z naszego podzielnika to tzw. koszty zmienne opłaty za ciepło.
Potem wskazania podzielników wprowadza się do specjalnego programu komputerowego, który ustala proporcje zużytego ciepła w poszczególnych mieszkaniach, uwzględniając też:
1. położenie mieszkania w bloku (parter czy piętro, mieszkanie szczytowe czy środkowe itp.);
UWAGA! Lokale szczytowe, parterowe i na ostatnich piętrach mają większe straty ciepła.
2. typ grzejnika - uwzględniając jego wymiary, konstrukcję i charakterystykę cieplną;
3. koszty stałe opłaty za ciepło poniesione na:
ogrzanie pomieszczeń wspólnych: klatek schodowych, strychów, wózkowni itp.,
opłatę przesyłową (za straty ciepła powstające w czasie przesyłu ciepła z węzła c.o. do naszego kaloryfera),
opłatę abonamentową, którą przedsiębiorstwo ciepłownicze pobiera od spółdzielni czy wspólnoty za "gotowość do świadczenia usług".
Koszty stałe nie powinny przekraczać 30 proc. kosztów zużycia ciepła w budynku. Ile wynoszą koszty stałe w twoim domu, możesz przeczytać na dokumencie odczytu wystawionym przez firmę rozliczającą. Zdarza się jednak, że wynoszą one do 50 proc. łącznych opłat. Ten wskaźnik można bardzo dokładnie oszacować dla każdego budynku (mimo to często określa się go uznaniowo).
Ciepło ucieka przez ściany tam, gdzie jest niższa temperatura. Jeżeli więc u nas jest o kilka stopni cieplej niż u sąsiada, to zgodnie zprawami fizyki ciepło od nas "pójdzie" do niego i będzie ogrzewać jego mieszkanie. Wtedy wskazania naszego podzielnika przestaną być miarodajne.
Ogromne niezrozumiałe dla nas różnice (rzędu 200-800 proc.) w rozliczeniach mieszkań biorą się właśnie stąd!
UWAGA! Z powodu tego, że programy nie uwzględniają przepływu ciepła między lokalami, płacą tylko mieszkańcy. Spółdzielnia, gmina czy wspólnota nic na tym nie traci, bo ogólny bilans cieplny budynku zawsze się zgadza.
Niestety, często zdarza się, że zarządca budynku, mimo że podpisał umowę na rozliczanie kosztów, sam nie bardzo rozumie, jak ten system działa.
Poprawność systemu może jednak skontrolować fachowiec "z zakresu systemów rozliczających".
UWAGA! W Polsce jest ich niewielu. Znaleźć ich można właściwie jedynie w Centralnym Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Techniki Instalacyjnej "Instal" w Warszawie.
Fachowiec pomoże nam tylko wtedy, gdy na kontrolę pozwoli mu zarządca lub właściciel budynku oraz firma rozliczająca.
Z tym mogą być kłopoty, bo umowa między zarządzającym budynkiem a firmą rozliczającą jest chroniona tajemnicą handlową. Co zrobić, jeśli odmówią zgody na kontrolę? Niestety, wtedy nie możemy zrobić właściwie nic.
Jeżeli nie zgadzamy się z odczytem, powinniśmy skontaktować się z administracją budynku lub kierownictwem firmy rozliczającej.
Na nasze żądanie administracja (w porozumieniu z firmą) jeszcze raz odczyta wskazania podzielnika. Jeśli w odczycie były błędy, muszą one zostać skorygowane. W praktyce firmy rozliczające bardzo rzadko przyznają się do pomyłek, więc szanse na sukces mamy niewielkie.
UWAGA! Ministerstwo Gospodarki od blisko czterech lat przygotowuje przepisy w sprawie podzielników, które mają chronić interesy mieszkańców domów, w których są one zainstalowane. Podobno ostatnio prace te uległy przyspieszeniu. Dalsze szczegóły nie są znane...
Czy podzielnik można oszukać?
Można, tylko - jak twierdzą fachowcy - to się nie opłaca.
Pomysłowość naszych rodaków jest jednak w tym względzie ogromna. Co robią? Np. owijają podzielniki mokrymi szmatami (rezultat jest jednak odwrotny do zamierzonego, bo szmaty parują) lub chłodzą je wentylatorem (koszty wydatkowanej w ten sposób energii elektrycznej są większe od poczynionych oszczędności).
Podzielniki parują też latem. Czy płacę za to jak za zużyte ciepło?
Nie. Podzielniki mają specjalną rezerwę przeznaczoną na tzw. zimne odparowanie w czasie, gdy kaloryfery nie grzeją.
Czy ciepło od gotowania w kuchni przyśpiesza parowanie z podzielnika?
Wszystko zależy od tego, gdzie jest kaloryfer. Jeśli bardzo blisko kuchenki, to na pewno.


autor / źródło:

www.wyborcza.pl

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.