Problem polega na tym, że w dużych spółdzielniach ze względów praktycznych trudno stworzyć każdemu członkowi możliwość osobistego udziału w walnym zgromadzeniu. Choćby dlatego, że trudno znaleźć miejsce aby zebrać czasami kilka lub kilkanaście tysięcy członków. Po drugie zarządom nie zależy, aby stworzyć każdemu członkowi spółdzielni możliwość osobistego udziału w walnym zgromadzeniu. Bo lepiej dopuścić na nie jedynie swoich stronników aby nadal zachować władzę. Stąd różne sztuczki zarządów z wynajmem małych sal, w dużej odległości od miejsca zamieszkania, w porach niedogodnych dla większości spółdzielców itp.
Wprawdzie ostatnie nowelizacje ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych wprowadziły obowiązek zastąpienia zebrań przedstawicieli walnymi zgromadzeniami ale jak zwykle, znowu chciano dobrze a wyszło jak zwykle źle. A to dlatego, że przewidziano możliwość dzielenia walnego ze względu na trudności w zgromadzeniu wszystkich członków w jednym miejscu. Okazało się to być rozwiązaniem niewiele lepszym od zebrań przedstawicieli. Wprawdzie teoretycznie zapewniono każdemu członkowi realizację zasady jeden członek – jeden głos ale w praktyce okazało się, że to pierwsza cześć walnego decyduje o przebiegu następnych. Uczestnicy następnych części walnych zgromadzeń nie mają już praktycznie żadnego wpływu na zagadnienia określone w pierwszej jego części. Nie mogą nic od siebie zgłosić, mogą jedynie głosować nad odrzuceniem lub przyjęciem rozwiązań zgłoszonych na pierwszej części walnego. Zniechęca to innych do brania udziału w kolejnych częściach walnego. Dochodzi do tego możliwość takiego podziału na uczestników poszczególnych części, że w jego pierwszej części wezmą udział głównie stronnicy zarządu.
Ma to bardzo duży wpływ również na wybór członków rady nadzorczej. Bo chociaż najwyższym organem w spółdzielni jest ustawowo Walne zgromadzenie, to rada nadzorcza w spółdzielniach jest praktycznie najważniejszym organem bo sprawuje ona kontrolę i nadzór nad codziennymi poczynaniami zarządu. I za wszelki nieprawidłowości w spółdzielni trzeba winić radę nadzorczą a nie zarząd. Dlatego jeśli na pierwszej części walnego przedstawi się jego uczestnikom złych kandydatów do tego organu, to praktycznie na następnych częściach jest już ograniczona możliwość naprawy tego - niegłosowanie na pewne osoby.
Wniosek praktyczny z tego jest następujący – jeśli nie ma warunków lub woli w spółdzielni do przeprowadzenia walnego w jednej tylko części, to taka spółdzielnia nie ma racji bytu. Bo nie można w niej realizować żelaznej i fundamentalnej zasady ze wspomnianej na wstępie Deklaracji „jeden członek – jeden głos.
Bo nie wydaje mi się, że jest jakieś inne dobre rozwiązanie ale może się mylę. Warto by inni też zabrali głos w tej ważnej dla nas sprawie.