Jadwiga Staniszkis w jednym z felietonów słusznie napisała, że władza uzależnia, buduje system uzależnienia wszystkich od siebie. Przeczytaj >>
Miałem okazję przekonać się o tym w czasie składania petycji do białostockiego kuratorium w sprawie edukacji seksualnej najmłodszych. Kilka osób przed budynkiem rozwinęło transparent dotyczący akcji i banner z logo Prawicy RP. Błyskawicznie na miejscu pojawiła się policja po uprzednim rekonesansie straży miejskiej (straż nie podjęła "interwencji" – jak przypuszczam – w związku z publikacją o likwidacji tej służby).
Bogusław Dębski, jak za starych komunistycznych czasów, został "spisany" przez funkcjonariuszy. W trakcie czynności padały pytania "o transparenty".
Zaskoczyła mnie szybkość interwencji (w obliczu jej bezpodstawności – nie było zgromadzenia) i skala podporządkowania mundurowych władzy. Jak wiemy policja działa w oparciu o ustawę o policji i z całą pewnością nie ma tam zapisów, które nakazywały bezrefleksyjną interwencję na każde żądanie jednej grupy czy osoby.
Piszę o tym zdarzeniu bo całkiem niedawno doświadczyłem ciekawej sytuacji: Osobie niepełnosprawnej w piątek ukradziono dowód osobisty. Pojechaliśmy więc na komisariat przy ul. Słowackiego żeby zgłosić kradzież (przy stracie dokumentów szybkość zgłoszenia jest bardzo ważna). Ku zaskoczeniu powiedziano nam, że nie ma nikogo kto przyjąłby zawiadomienie i wyrażono stanowisko: "najlepiej przyjdźcie w poniedziałek".
Powstaje pytanie: gdyby Tadeuszowi Truskolaskiemu ukradziono dowód osobisty, to czy policja spławiłaby go w taki sam sposób? Oczywiście, że nie. Na wyścigi przyjmowano by zgłoszenie.
Morał z tych zdarzeń jest następujący: wszyscy są równi, ale ludzie władzy są równiejsi.
Czytaj klasyka: George Orwell, "Folwark zwierzęcy" – jest naprawdę na czasie!
Stanisław Bartnik