Ostrzeżenie dla łajdaków popełniających świństwa. Carlos czuwa, carlos wie co robią, co myślą i co czują. Gdy zamierzają popełnić kolejne łajdactwo, carlos to opisuje i przedstawia światu.
Prezes Jan Siarhiejuk, obstawiony butelkami najprzedniejszych i najdroższych trunków, siedział ze swoim zastępcą w klimatyzowanym gabinecie wpatrując się bezmyślnie w 42-calowy ekran plazmowego telewizora.
- Patrz Wołodzia jakie te ludziska głupie, żyją jak nędzarze i pomrą
jak biedaki, trzeba mieć mózgownicę żeby się umieć ustawić, życie naprawdę piękne jest – wygłaszał te i inne równie głębokie filozoficzne maksymy – A ty Wołodzia ze mną nie zginiesz, daj pyska.
Janek a może by tamtego zaprosić, wódy mamy dużo –
zaproponował zastępca.
Tego kapusia? Nigdy! Napijem się sami jak czekista z czekistą.
- Janek ja już nie mogę, nie dam rady... – zajęczał zastępca – Muszę siadać za fajerę, jechać do domu
- Siadaj pij, pojedziemy razem, zrobimy wyścig, a teraz poliwaj, tolki nie preliwaj. Haftnij sobie, o jaki duży i ko..oolorowyyyyy...- roześmiał się Siarhiejuk z przypadku kolegi. – Wołodzia a teraz ja patrz... Nic się nie martw, kapuś posprząta.
-Janek a jak on nas teego, podpie..oli?
-Nic się nie martw Wołodzia, a kto komendantowi posterunku pomógł willę wybudować obok mojej? Gołodupiec taki, nigdy by z pensji nie uzbierał, a tak ma. Co prawda moja willa większa, ale niech znają prostaki i sąsiedzi hierarchię.
Po skończonej libacji prezesi wsiedli do swoich pancerników i rozpoczęli szaleńcza gonitwę wąskimi uliczkami osiedla. W tym czasie do gabinetu prezesa wparował pokornie drugi z zastępców prezesa Czesio Cwaniakowski ze szmatą i kubłem w ręku. Sprzątając pozostałości po libacji, pocieszał się w duchu.
„Ja kapuś? Że niby nie piję wódki? Bo nie lubię. Poczekajcie emeryci, już niedługo ja tu będę ustanawiał swoje porządki, ja zajmę ten gabinet. A na środku każę zamontować błyszczącą rurę. Będą tańczyć panienki... Już niedługo...”
[cdn...]
autor / źródło:
Weronika Zielonogórska