Ordo Iuris sprzeciwia się rozpowszechnianiu kłamstw nt. orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego oraz podejmuje kroki prawne ws. proaborcyjnej rezolucji Parlamentu Europejskiego. Poniżej komunikat instytutu.

Szanowni Państwo,

w ostatnich tygodniach wszystkie europejskie media skupiają się na „praworządności” przywołanej w proponowanym przez Komisję Europejską mechanizmie, który może pozwolić na odebranie Polsce funduszy unijnych bez jakichkolwiek jasnych kryteriów. Nawet opinia Służby Prawnej Komisji Europejskiej stwierdzała, że taki projekt jest niezgodny z traktatami. W reakcji... opinię utajniono. To niestety nie jedyny przykład pokazujący, że w praktyce praworządność naruszają same organy unijne.

Dwa tygodnie temu politycy z Parlamentu Europejskiego przyjęli większością głosów „Rezolucję w sprawie faktycznego zakazu aborcji w Polsce”. Znajdziemy w niej oczywiste kłamstwa, że chroniący życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego „zagraża zdrowiu i życiu Polek” oraz, że większość Polaków popiera zupełne zniesienie prawnej ochrony życia. Chociaż Unia nie ma w tym zakresie żadnych kompetencji, autorzy rezolucji wzywają Komisję, by „wspierała państwa członkowskie w gwarantowaniu dostępu do (...) aborcji” i żąda włączenia aborcji do następnej strategii UE w dziedzinie zdrowia. Dokument ubolewa nad korzystaniem z klauzuli sumienia, zapominając że jest to prawo gwarantowane Kartą Praw Podstawowych UE. Projekt uchwały został zgłoszony przez grupę deputowanych, a sprawozdawcą został Robert Biedroń.

Rezolucja wymienia także Instytut Ordo Iuris, z obawą nazywając nas „siłą napędową” kampanii sprzeciwu wobec aborcji czy genderowej Konwencji stambulskiej. Jednak obok tych opinii autorzy zamieścili w rezolucji zarzuty jednoznacznie fałszywe i naruszające dobre imię Instytutu. Przypisali nam „fundamentalizm”, działanie przeciwko prawom człowieka, czy udział w tworzeniu całkowicie zmyślonych przecież „stref wolnych od LGBT”.

Wymienienie w treści rezolucji nazwy Ordo Iuris dało nam jednak punkt zaczepienia do wszczęcia precedensowej sprawy o stwierdzenie nieważności rezolucji Parlamentu Europejskiego. Sięgając po odpowiednie przepisy traktatów UE złożymy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wniosek o kontrolę zgodności rezolucji z prawem pierwotnym UE. Nie wypuścimy z rąk tej okazji, by powstrzymać kłamstwa, które w poczuciu bezkarności powielał Parlament Europejski, uderzając w dobre imię kolejnych osób, instytucji i całego narodu. W postępowaniu przed Trybunałem Sprawiedliwości powołamy się na prawidłowo rozumianą zasadę praworządności, której podstawowym elementem jest prawo do sprawiedliwego procesu i dostęp do sądu. Zażądamy uchylenia w całości proaborcyjnej rezolucji pełnej nieprawdziwych informacji oraz całkowitego usunięcia jej z obiegu prawnego. Ponadto, w odrębnym trybie zażądamy zasądzenia na naszą rzecz finansowego zadośćuczynienia.

To będzie wielki test praworządności dla organów Unii Europejskiej. Bo czy można mówić o rządach prawa, jeżeli pokrzywdzony nie miałby gdzie zwrócić się o zadośćuczynienie krzywdzie wyrządzonej przez organy Unii?

Rezolucja zbiegła się w czasie z nową edycją rankingu wpływowego portalu POLITICO, który wśród 28 najbardziej wpływowych Europejczyków uwzględnił – z właściwym dla lewicowych mediów dystansem – także środowisko Ordo Iuris z uwagi na „globalne” oddziaływanie Instytutu. Piszę o tym, by upewnić, że stanowcze i skuteczne działania naszych ekspertów pozwalają nam bez kompleksów grać o obronę najważniejszych wartości w pierwszej międzynarodowej lidze. To jeden z wielu efektów unikalnego współdziałania ekspertów Ordo Iuris z jego Darczyńcami i Przyjaciółmi.

Wyzwanie rzucone Parlamentowi Europejskiemu na jego własnym polu, przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, to jednak najśmielszy z dotychczasowych międzynarodowych projektów Ordo Iuris. Wierzę, że z Państwa wsparciem doprowadzimy do wydania precedensowego wyroku, który na stałe ograniczy bezkarność organów Unii Europejskiej. Chcemy, by Unia stosowała te same zasady, które od lat są oczywiste w większości krajów członkowskich. Elementarna praworządność wymaga bowiem, by państwowe instytucje odpowiadały za szkody wyrządzone obywatelom. Ta sprawa może trwać długo, ale trzeba podjąć ten wysiłek, by trwale umocnić prawną pozycję Polski i Polaków wobec organów Unii.

Kłamliwa rezolucja Parlamentu Europejskiego

Celem Rezolucji Parlamentu Europejskiego z 26 listopada jest potępienie wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja eugeniczna jest niezgodna z obowiązującą Konstytucją RP. Parlament Europejski nie próbował nawet weryfikować skandalicznie fałszywych informacji zawartych w preambule i samej treści rezolucji.

Wbrew twierdzeniom autorów rezolucji wyrok TK nie tylko jest w pełni zgodny z polską Konstytucją oraz obowiązującym prawem międzynarodowym, ale realizuje wynikające z nich zobowiązania. Jest też kontynuacją liczącej sobie 23 lata linii orzeczniczej zapoczątkowanej orzeczeniem z 1997 roku, które za sprzeczne z konstytucją uznało przepisy zezwalające na aborcję ze względów społecznych. Od tego czasu wiele wyroków Trybunału potwierdziło zasadę ochrony życia ludzkiego od chwili poczęcia, a nawet obowiązywanie zasady rozstrzygania „w razie wątpliwości, na rzecz życia ludzkiego”.

Nie przeszkadza to jednak Parlamentowi Europejskiemu jednocześnie upominać się o praworządność i atakować Trybunał za zastosowanie przepisów Konstytucji RP. To bezprecedensowa i oczywiście sprzeczna z traktatowymi zadaniami Parlamentu Europejskiego próba podważenia porządku prawnego suwerennego państwa w imię forsowanej przez UE ideologii.

Autorzy dokumentu wykorzystali okazję, by oskarżyć Polskę o zbrodnię „nadużywania wartości religijnych i kulturowych”, zbyt częste korzystanie przez lekarzy z klauzuli sumienia, czy brak dostępu do „kompleksowej edukacji seksualnej”. Żaden z tych zarzutów nie ma podstaw wtraktatach unijnych, czy w ogóle w prawie międzynarodowym.

W rezolucji aborcję traktuje się jakby była jednym z praw człowieka i zwykłym „świadczeniem usług”. Tymczasem nigdy nie została zaliczona do praw człowieka, co wynika ze świadomego, konsekwentnego sprzeciwu wielu państw wobec pomysłów wprowadzenia takiego prawa. Niebagatelne znaczenie miała nasza aktywność w tej sprawie podczas zeszłorocznego Szczytu w Nairobi, a także przyjęta niedawno przez kilkadziesiąt państw Deklaracja Genewska, w której uroczystym podpisaniu także uczestniczyliśmy. Pojęcie „praw reprodukcyjnych i seksualnych”, tak wiele razy powtórzone w rezolucji, nigdy nie padło w żadnym wiążącym akcie prawa międzynarodowego i w rzeczywistości jest jedynie sloganem służącym promowaniu aborcji na życzenie i wulgarnej edukacji seksualnej.

Krytykowana w rezolucji wolność sumienia jest jedną z fundamentalnych wartości deklarowanych w wielu aktach prawa międzynarodowego najwyższej rangi, w tym także w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Ograniczanie personelowi medycznemu prawa do korzystania ze sprzeciwu sumienia byłoby więc jednym z wyznaczników rodzącego się totalitaryzmu unijnej biurokracji.

Natomiast atak na „nadużywanie wartości religijnych i kulturowych” w Polsce stoi w oczywistej sprzeczności z podstawową zasadą art. 4 Traktatu o Unii Europejskiej, który deklaruje szacunek dla „tożsamości narodowej” państw członkowskich.

Jedno jest pewne. Większość eurodeputowanych nawet nie przeczytało projektu popartej przez siebie rezolucji, inni poparli ją z pełną świadomością zawartych w niej kłamstw. Wszyscy byli jednak pewni bezkarności Parlamentu Europejskiego, bo nigdy jeszcze nie zaskarżono żadnej jego rezolucji. Jednak umieszczenie naszego Instytutu w treści rezolucji otwiera nam drogę do zupełnie precedensowego kroku...

Obronimy nasze dobre imię

Działalność Instytutu Ordo Iuris została wymieniona przez autorów rezolucji jako jedna z przyczyn zabranie głosu w sprawie wydarzeń mających miejsce w Polsce. Punkt w którym pojawia się Ordo Iuris stanowi dla Instytutu swoistą nobilitację, bo jesteśmy postrzegani jako „siła napędowa” działań zmierzających do objęcia prawną ochroną każdego nienarodzonego dziecka oraz inicjator sprzeciwu wobec genderowej Konwencji stambulskiej – co w rezolucji przewrotnie określono „podważaniem praw człowieka i równości płci”. Przy okazji określono nas „fundamentalistami”, być może traktując ochronę życia jako śmiertelne zagrożenie dla głosujących.

Insynuacja, że zwalczamy prawa człowieka jest oczywistym kłamstwem, bowiem od lat Ordo Iuris angażuje się w działania mające na celu ochronę prawa do życia, wolności słowa i sumienia. Walczymy także z dyskryminacją często pomijanych grup (w szczególności ze względu na macierzyństwo i rodzicielstwo czy przywiązanie do tradycyjnych wartości) oraz prowadzimy skuteczną i wolną od ideologii walkę z przemocą domową.

Jako jedna z nielicznych organizacji broniących życia i rodziny uczestniczyliśmy we wspomniany Szczycie w Nairobi gromadzącym delegatów ponad 170 państw, podczas którego usiłowano uznać aborcję za „prawo człowieka” a prowadzenie wulgarnej edukacji seksualnej za obowiązek każdego państwa. To tam właśnie współtworzyliśmy Szczyt Alternatywny, który pod hasłem „Przyjaźni życiu i rodzinie” zgromadził prelegentów protestujących przeciwko łamaniu prawa i zwyczajów międzynarodowych. Zbudowana przez nas koalicja zmieniła bieg szczytu w Nairobi. Głos sprzeciwu był zbyt mocny i zbyt dobrze zorganizowany, by można było go zignorować.

Tak było również w tym roku, gdy w dniu wydania przełomowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej uczestniczyliśmy - na bezpośrednie zaproszenie amerykańskiego Departamentu Zdrowia - w uroczystości podpisania Deklaracji Konsensusu Genewskiego. Sygnatariusze Deklaracji (a wśród nich Stany Zjednoczone, Węgry, Brazylia oraz Polska) zobowiązali się do zaangażowania w kwestie ochrony życia i wzmocnienia rodzin. Podczas tego wydarzenia jednoznacznie potępiono wszelkie próby utworzenia na arenie międzynarodowej konstrukcji „prawa do aborcji”, które jest pogwałceniem praw człowieka gwarantowanych w traktatach.

Skarżymy Unię Europejską

W odpowiedzi na kłamstwa na temat sytuacji w Polsce i oszczerstwa pod naszym adresem, sporządziliśmy wnikliwą analizę treści przyjętego przez europosłów dokumentu, która będzie przetłumaczona i wysłana na adresy biur wszystkich eurodeputowanych oraz wszystkich polskich posłów i senatorów, a także dziennikarzy zajmujących się tym tematem. Wszystko po to, aby obnażyć skalę zawartych w niej nieprawdziwych informacji i wykazać sprzeczność rezolucji PE z prawem traktatowym Unii.

Najważniejszy będzie jednak bezprecedensowy wniosek do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o stwierdzenie niezgodności rezolucji Parlamentu Europejskiego z prawem traktatowym UE. Możemy podjąć tę próbę, ponieważ art. 263 Traktatu o UE przewiduje możliwość skargi indywidualnej na „akt Parlamentu Europejskiego”, który zmierza do wywarcia skutków prawnych wobec skarżącego. A ta rezolucja wymieniła Ordo Iuris, naruszając nasze dobre imię i tym samym rodząc odpowiedzialność cywilną z tego tytułu.

Nasza wykładnia traktatu ma oparcie zarówno w wyrażanych wcześniej poglądach rzeczników generalnych Trybunału, jak i doktrynie prawa unijnego oraz zasadach Karty Praw Podstawowych UE. Jeśli jednak Trybunał odmówi nam kluczowego dla zasady praworządności prawa do sądu, to zwrócimy się w odrębnym trybie o odszkodowanie z tytułu naruszenia naszych dóbr osobistych przez Parlament Europejski.

Oba kroki będą testem praworządności dla całego systemu Unii Europejskiej. Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości stanie po stronie bezkarności organów Unii, to traktatowa zasada prawa do skutecznego środka odwoławczego i prawa do sądu zostanie przekreślona. A wraz z nią sama zasada rządów prawa.

Unijni politycy nie mogą zapominać o traktatach

Rezolucja PE atakująca Polskę za brak „praworządności” nie ma dzisiaj istotnego znaczenia prawnego dla naszej Ojczyzny, jednak może się to zmienić po ewentualnym przyjęciu zaproponowanej przez Komisję Europejską formuły „mechanizmu praworządności”. Historia może wskazywać ten moment jako przełom na drodze przekształcenia Unii Europejskiej w federację. Brak jakichkolwiek merytorycznych kryteriów oceny „praworządności” poza jednym – większością kwalifikowaną głosów w Radzie UE – daje ogromne pole do nadużyć.

Jeżeli mechanizm zostanie wprowadzony, pojawią się bardzo silne metody politycznego nacisku, by kraje znajdujące się w mniejszości wprowadziły ideologiczne rozwiązania.

Także w tym zakresie reagujemy – opracowaliśmy szeroką opinię prawną zbierającą wszystkie najważniejsze argumenty przeciwko proponowanemu rozwiązaniu. Trafiła ona do polskiego rządu, a ponadto do unijnych urzędników, członków Parlamentu Europejskiego i unijnych organów doradczych. Wykazujemy w niej, że Komisja zaproponowała bezprawny mechanizm, który wprost narusza prawo traktatowe UE. Na wątpliwy charakter tego rozwiązania wskazał już w 2018 roku Służba Prawna Komisji Europejskiej. W analizie, która przez dwa lata pozostawała utajniona, unijni prawnicy jasno zwracają uwagę, że projekt mechanizmu stanowi obejście art. 7 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, w którym wiążąco zdefiniowano zasady kontroli praworządności. Zgodnie z traktatem, zastosowanie sankcji wymaga w tym trybie zgody wszystkich pozostałych krajów członkowskich, a nie zaledwie 15 z 27 państw, jak zaproponowała komisja.

Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej umożliwia co prawda wprowadzenie swego rodzaju „mechanizmu warunkowości” wypłaty środków budżetowych, jednak tylko w oparciu o precyzyjne kryteria wprost powiązane z prawidłowością ich wydatkowania. Gdyby więc Polska środki na inwestycje infrastrukturalne albo na wspólny rynek rolny przeznaczyła na przykład na propagowanie neomarksizmu, Unia Europejska słusznie miałaby prawo interweniować, a w ostateczności nawet cofnąć wypłatę tych środków.

W ekspertyzie przypominamy, że w większości stref wolnego handlu istnieją fundusze kompensacyjne wyrównujące koszt rezygnacji mniej konkurencyjnych gospodarek z ochrony celnej. Także w przypadku Unii Europejskiej cały system dotacji nie jest elementem działalności charytatywnej, lecz po prostu formą zapłaty za zwiększone zyski zagranicznych koncernów. Polska płaci zresztą składki członkowskie, z których nie bylibyśmy zwolnieni w przypadku odcięcia funduszy.

Jeżeli mamy w Europie do czynienia z oczywistym naruszeniem zasad praworządności, to jest nim propozycje KE by zmienić gruntownie zasady funkcjonowania unii bez zmiany traktatów i wbrew ich aktualnemu brzmieniu.

Obrońmy rzeczywistą praworządność

Sprzeciw wobec proaborcyjnej rezolucji Parlamentu Europejskiego i niepraworządnej propozycji „mechanizmu warunkowości” to tylko niektóre z bardzo wielu działań, jakie podejmujemy na forum Unii Europejskiej. Nasza aktywność oznacza konieczność przygotowania dziesiątek analiz, które przekazujemy urzędnikom, politykom i opinii publicznej. Niedawno wiceprezes Ordo Iuris dr Tymoteusz Zych został wybrany członkiem jednego z traktatowych organów Unii –Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, a w nim Grupy ds. Rządów Prawa i Praw Człowieka. To ważne, bo kolejne wyzwania pojawiają się niemal każdego dnia.

Komisja Europejska niemal równocześnie z „mechanizmem praworządności” ogłosiła swoją pierwszą „Strategię na rzecz równości LGBT” na lata 2020-25. Za pośrednictwem tego dokumentu chce zmusić państwa takie jak Polska do nadania przywilejów prawnych jednopłciowym konkubinatom zarejestrowanym za granicą czy dokonywanej w innych krajach Europy adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

W ostatnich miesiącach zaproponowano także nową „Strategię praw dziecka”, w której procesie konsultacyjnym bierzemy udział już od sierpnia. W ostatnich dniach przesłaliśmy przygotowaną przez nas opinię, wskazując na konieczność walki ze zjawiskiem surogacji, które traktuje dzieci jak towar. Zaznaczyliśmy, że w świetle badań pedagogicznych i psychologicznych najlepszym środowiskiem dla rozwoju dziecka jest stabilna rodzina oparta na związku małżeńskim kobiety i mężczyzny. Wyraziliśmy też stanowczy sprzeciw wobec prób przeciwstawienia praw dziecka prawom rodziców i rodzinie jako takiej.

W najbliższych dniach prześlemy również opinię w sprawie zapowiedzianej przez Komisję Europejską „Strategii praw ofiar”. Jej ogólny cel jest słuszny i niekontrowersyjny. Istotne jest jednak to, by pomoc ofiarom oparta była o rzetelne, oparte na wiedzy naukowej i dowodach dane, a nie ideologiczne konstrukty. Niestety, istnieje duże ryzyko, że Strategia Komisji po raz kolejny instrumentalnie posłuży się problemami ofiar – szczególnie tych, które doświadczają przemocy domowej – do narzucania państwom radykalnej ideologii gender.

Proces przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej o uchylenie uderzającej w prawa człowieka i oczerniającej nasz Instytut rezolucji Parlamentu Europejskiego to wielkie przedsięwzięcie i konieczność zapewnienia sobie wsparcia licznych ekspertów. Dzięki własnemu, doświadczonemu zespołowi prawników możemy ograniczyć koszty procesu prowadzonego przed Trybunałem w Luksemburgu. Jednak i tak liczymy się z kosztami nie mniejszymi niż 60 000 złotych. Dodatkowe wydatki wiążą się z naszym stałym zaangażowaniem eksperckim na forum UE i opracowywaniem średnio jednej opinii prawnej w tygodniu.

Jednak ochrona suwerenności Polski, szansa na ukrócenie bezkarności organów Unii oraz możliwość skutecznego upominania się o fundamentalne wartości w toku stanowienie aktów prawnych kształtujących życie milionów Polaków, są warte naszego wspólnego wysiłku.

Dlatego bardzo prosimy o wsparcie Instytutu kwotą 30 zł, 50 zł, 100 zł lub dowolną inną, która pomoże nam pokryć koszty wszystkich postępowań sądowych, w których będziemy bronić dobrego imienia Instytutu Ordo Iuris, a także bieżącej działalności polegającej na dalszym monitorowaniu wszystkich aktów prawnych, które tworzone są w Brukseli i Strasburgu.

 

Z wyrazami szacunku

adw. Jerzy Kwaśniewski

P.S. Skarga na proaborcyjną rezolucję Parlamentu Europejskiego, która uderza w dobre imię naszego Instytutu, to sprawa precedensowa, która może wpłynąć na przyszłe rozumienie praw człowieka. Mamy świadomość, że bierzemy udział w pojedynku Dawida z Goliatem, ale nie oznacza to, że jesteśmy skazani na porażkę. Wiele negatywnych decyzji na poziomie międzynarodowym zapada tylko dlatego, że nie wyrażono wobec nich sprzeciwu. Wierzę, że z Państwa pomocą jesteśmy zdolni do skutecznego dochodzenia naszych praw wobec instytucji Unii Europejskiej i ich funkcjonariuszy.

Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.

 

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.