W popularnych herbatnikach na niemieckich półkach masło, na polskich utwardzony olej palmowy. Komisja Europejska nie widzi problemu, koncerny mają prawo modyfikować produkty w zależności od rynku.
Krążący pogląd, że niemiecki proszek pierze lepiej niż ten sam, ale wyprodukowany na rynek polski, jest faktem. Dlatego popularne są sklepy z chemią prosto z Niemiec. Każdy, kto choć raz wypróbował niemieckie produkty wie, że są lepsze od tych, które znajdziemy w naszych sklepach. Choć przez lata był to jedynie pogląd, to od dłuższego czasu głośno mówi się o różnicach, podpierając jednoznacznymi wynikami badań. Produkty na rynki Europy Środkowo- Wschodniej są gorszej jakości od tych przeznaczonych dla Europy Zachodniej.
Wspomniane na początku znane herbatniki, Leibnitz, w Niemczech faktycznie mają maślany smak, bo jest w nich masło. A w naszych niezdrowy utwardzony olej palmowy. Reklamowane jako maślane, koło masła nawet nie leżały. Badaniem składów produktów zajęły się również słowackie i węgierskie urzędy bezpieczeństwa żywności. W Czechach zaś zajął się tym wydział chemii Uniwersytetu w Pradze. Wyniki są jednoznaczne, jesteśmy karmieni produktami drugiej kategorii.
W paluszkach rybnych Igloo na Węgrzech i Słowacji zawartość ryby wynosiła 58%, a w Austrii już 65%. Węgierski urząd bezpieczeństwa żywności wykazał, że wafle sprzedawane w ich sklepach, są mniej chrupkie od tych dostępnych w Austrii. Masło czekoladowe również nie miało takiego samego składu. Podobne spostrzeżenia, po wykonanych badaniach, mają słowackie służby. Około 50% badanych produktów było gorszej jakości w Słowackich sklepach w porównaniu z tymi na niemieckich i austriackich półkach. Więcej tłuszczu i konserwantów, a co za tym idzie gorszy smak i konsystencja. Część produktów miała również mniejszą wagę.
Naukowcy z Uniwersytetu w Pradze również wykazali, że produkty na rynkach Europy Środkowo- Wschodniej są gorszej jakości. Przykładem napój Sprite. Ten idący do Niemiec słodzony cukrem, ten na Czechy sztucznymi środkami. I co ciekawe, za ten napój w Czechach trzeba było zapłacić więcej.
Skąd te różnice w składzie? Koncerny tłumaczą się ceną. Mamy niższe zarobki niż zachodni sąsiedzi, w związku z tym ceny mają być na naszą kieszeń, a to że zamiast dobrych jakościowo składników, mamy jeść niezdrowo i częściej chorować, to już inna kwestia. Bo niestety tanie zamienniki, a dokładnie mówiąc chemia, która używana jest do produkcji żywności, to powolny zabójca i przyczyna wielu poważnych schorzeń.
Coraz większa świadomość dotycząca zdrowego odżywiania sprawiła, że Polacy chętniej sięgają po rodzime produkty, wspierając tym samym polskie firmy. A w przypadku produktów znanych, dużych koncernów, warto sprawdzać, czy rzeczywiście w składzie jest to, co tak dumnie jest reklamowane.
Reklama: Jak świecą żarówki o różnych kątach rozsyłu światła