Licząc na dobrą wolę i odpowiedzialność publiczną białostockiej prokuratury kilka miesięcy czekaliśmy na jej reakcję w sprawie błędnego rozliczania kosztów ogrzewania w SM Słoneczny Stok.
Prokuratura jednak konsekwentnie uchyla się od wykonania ustawowych obowiązków reprezentacji pokrzywdzonych oraz ochrony praworządności. Wobec wyczerpania instrumentów dialogu i nieprzyjmowania racjonalnych argumentów kierujemy skargę do Ministerstwa Sprawiedliwości.
W przypadku błędnego rozliczania kosztów ogrzewania w SM Słoneczny Stok najważniejszymi kwestiami do uregulowania pozostają:
– dokończenie porządkowania regulaminu;
– reprezentacja pokrzywdzonych: zawarcie ugody lub sądowe doprowadzenie do ustalenia nieistnienia błędnie naliczonych dopłat w sezonie 2014-2015;
– reprezentacja pokrzywdzonych dopłatami w poprzednich sezonach grzewczych i wyegzekwowanie naprawienia wyrządzonej szkody.
W białostockich standardach III RP ludność zamieszkująca spółdzielnie nie ma pełni praw i najwyraźniej w opinii prokuratury nie zasługuje na udzielenie ochrony. Podejście takie wynika z priorytetów lokalnych grup interesów, dla których ludność spółdzielni jest wyłącznie obiektem eksploatacji i źródłem łatwych dochodów z żerowania na najuboższych. Oczywiste jest więc w tej sytuacji, że głos 882 osób nic dla lokalnej prokuratury nie znaczy.
Zobacz liczbę osób jaka podpisała się pod petycją do prokuratury >>>
Ponadto w naszej ocenie prokuratura ma ręce związane przeszłością. Część prokuratorów, to dawni funkcjonariusze PRL a zarządzający spółdzielnią prezes jest byłym funkcjonariuszem PZPR (zobacz wpis IPN nt. prezesa SM Słoneczny Stok >>>). Przeszłość dodatkowo obciąża uwikłaniem w kontakty z zarządami postkomunistycznych spółdzielni. Przykładowo prokurator, który łamiąc prawo, zasiadał w radzie nadzorczej SM Bacieczki (wydzielonej z SM Słoneczny Stok) wcale nie stracił posady prokuratora, a wręcz przeciwnie awansował:z Prokuratury Okręgowej został delegowany do Prokuratury Regionalnej – a te właśnie prokuratury odrzucają nasze wnioski.
Uwikłanie ma silne oddziaływanie na formalne zachowania prokuratury. Prezesi spółdzielni nawet nie muszą przypominać prawdy, że niewygodne dokumenty i fakty (np. przydziały lokali, preferencyjne zakupy itp.) mogą w każdej chwili wypłynąć na światło dzienne, co dla niektórych może okazać się końcem prokuratorskiej kariery. Przestrogą w tym przypadku jest sprawa sędziego bezprawnie zasiadającego w radzie nadzorczej SM Bacieczki, który musiał pożegnać się z funkcją sędziego po nagłośnieniu złamania prawa (przeczytaj o Jerzym Fiedoruku >>). Zarówno funkcjonariusze jak i prezesi spółdzielni zdają sobie doskonale sprawę z faktu, że w potencjalnym praniu brudów prezesi co najwyżej dostaną wyroki w zawieszeniu, a prokuratorzy zapłacą głową tracąc posady. Więc ten swoisty białostocki klincz od wielu lat stabilizuje cały system.
Białostocka prokuratura uchyla się od dostarczenia listy aktualnie zatrudnionych prokuratorów wcześniej będących funkcjonariuszami prokuratury PRL oraz odmawia informacji o związkach członków rodzin z zarządami SM (m.in. nabycie lokali, świadczenie usług itp.).
Będziemy żądać usunięcia prokuratorów PRL
Bez wymiany kadr (przeniesienie w stan spoczynku prokuratorów PRL) i definitywnego odcięcia się od patologii III RP niemożliwa jest realizacja idei praworządnego państwa prawa i praktycznego zrównania w uprawnieniach wszystkich grup społecznych, w tym obecnie drastycznie dyskryminowanej ludności spółdzielni mieszkaniowych.
Liczymy, że Prokurator Generalny zauważy głos opinii publicznej i setek osób pokrzywdzonych bezprawiem.
Zobacz przykład oszustwa przy obrocie lokalami >>