Prywatyzacja białostockiego MPEC nie musi oznaczać krzywdy dla mieszkańców. Infrastruktura podziemna sieci ciepłowniczej jest w fatalnym stanie. Prawa natury sa nieubłagane. W naszym klimacie rury korodować i pękać będą zawsze. MPEC dostarcza ciepło jedynie 25 % mieszkańcom miasta. Pozostałe ciepło wytwarzane jest w Elektrociepłowni,która posiada wolne moce przerobowe i mogłaby ogrzać znaczniej więcej budynków niż dotychczas. Niestety powstaje spalarnia jako konkurencja dla Elektrociepłowni. Standardy niby ekologiczne przewidują, że piece spalarni mogą przepuścić wszystko, a te sąsiednie już nie. Na miejscu potencjalnego inwestora przemyślałbym decyzję o zakupie MPEcu. Z władzami miasta najlepiej wychodzi się na fotografii. Przekonały się o tym firmy zajmujące się oczyszczaniem miasta. Opcja polityczna nie musi się zmienić, ale jej optyka ekonomiczna i owszem.

 

Interesem złotym jest dostarczanie ciepła do nowo oddawanych przez deweloperów budynków. Łatwiej jest budować i podpinać sieć zbudowaną ze współczesnych materiałów, które stracą gwarancję po kilkunastu latach eksploatacji.

 

Oponenci prywatyzacji twierdzą, że prywatyzacja majątku komunalnego przypomina wyprzedaż rodowych sreber. Ale czy w sytuacji gdy prezydentem miasta jest teść dewelopera możemy zakładać, że nie opracowali oni optymalnego modelu funkcjonowania partnerstwa publiczno-prywatnego? Przecież my mieszkańcy także mamy prawo kombinować w mikroskali oczywiście. Zakręcam kurki i grzeję się na koszt sąsiadów. Takie są prawa fizyki.

 

W Mlada Boleslav mieście o wielkości Bielska Podlaskiego nie mażadnego MPECu. Mieszkania są ogrzewane gazem przewodowym spalanym prosto w grzejnikach. No i to miasto nie ma zbyt wiele do sprywatyzowania.

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.