Ania Kitlas zostawiła rodziców w Jaświłach. Woli mieszkać ze swoim chłopakiem we Włoszech. Wpadli do Białegostoku, konkretnie na Leśną Dolinę. Dostali podnośnik, mnóstwo farby i zgodę prezesa Cywoniuka. Promują akcję "Sztuką w rasizm". Malują odnowioną ścianę bloku. Taki mural czy coś. Ania mówi dla gazety: "Wszyscy jesteśmy równi". Ania spośród tych równych wybrała Włocha, jej koleżanka Ewa z bloku na którym powstaje "mural" - Hindusa.
Kiedy kilka lat temu pewna studentka mieszkająca na tym osiedlu poprosiła Cywoniuka o materiały do pracy magisterskiej, została z budynku administracji po prostu przepędzona. Jeszcze wcześniej pracownicy spółdzielni chcieli zrzucić ze schodów Stanisława Bartnika. Człowieka, który deklarował swoją wiedzę i swoją pomoc władzom spółdzielni. Dopiero trzeba było Ani z Włoch ze śniadoskórym przyjacielem, żeby prezesa Cywoniuka namówić do akcji.
Wszyscy jesteśmy równi. Ale z tymi blokersami ze Słonecznego Stoku nie chce zadawać się ani prezes Cywoniuk, ani Ania z Ewą. Co innego kiedy przyjedzie była mieszkanka blokowiska, która nabrała już ogłady i przyswoiła kompetencje mulitkulturowe we Włoszech albo Anglii.
Wszyscy są równi, tylko blokersi nie. Oni zbyt różnią się od Ani i Ewy. I to trzeba pokazać całemu światu.
Janusz Szpotański napisał
Ludzkość to całość, jak wiadomo,
a nie zaś zbiór, gdzie byle homo
może na własną rękę rościć
sobie pretensje do wolności.
Za filozofa idąc radą,
nareszcie sobie to uświadom,
że Wolność właśnie tkwi w przymusie
i z entuzjazmem, poddaj mu się.
By mogła zapanować Równość,
trzeba wpierw wdeptać wszystkich w gó...;
by człowiek był człowieka bratem,
trzeba go wpierw przećwiczyć batem;
wszystko mu także się odbierze,
by mógł własnością gardzić szczerze.