Sprawcy uderzyli boleśnie. Dotychczasowi średniozamożni rolnicy stać się mieli żebrakami.

Już pierwsza noc po pożarze przyniosła dylematy kogo poprosić o przyjęcie pod dach dzieci pogorzelców? Pastwą płomieni padły gospodarstwa Franciszka Perkowskiego, Kazimierza Zrodowskiego, Franciszka Pogorzelskiego, Bronisława Mioduszewskiego, Saturniny Dąbrowskiej, Wincentego Kalinowskiego, Stanisława Pogorzelskiego, Aleksandra Jamiołkowskiego, Jana Kalinowskiego i Jana Roszkowskiego. W płomieniach zginęła Petronela Płońska. Ciężkich poparzeń doznał Kazimierz Zdrodowski, który w stanie beznadziejnym został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł w dniu 9 września. Śp. Kazimierz Zdrodowski pełnił funkcję prezesa miejscowego koła Stronnictwa Narodowego, osierocił żonę oraz dwójkę dzieci 5-letniego syna i 3-letnia córeczkę.

Narodowa prasa w całym kraju szeroko rozpisywała się o sprawie zbrodniczego podpalenia wsi, której niemal wszyscy mieszkańcy byli członkami Stronnictwa Narodowego. Z tejże wsi pochodzili najaktywniejsi działacze narodowi w powiecie. Synowie Stanisława Pogorzelskiego (którego gospodarstwo spłonęło) Józef i Jan Pogorzelscy. Józef Pogorzelski sprawował funkcję prezesa zarządu powiatowego Stronnictwa Narodowego na obwód wysokomazowiecki.

Obaj bracia byli dwukrotnie więźniami miejsca odosobnienia w Berezie Kartuskiej. W chwili pożaru braci Pogorzelskich nie było we wsi, gdyż jako etatowi działacze Stronnictwa wykonywali ważne zadania organizacyjne w terenie. Jan Pogorzelski prowadził w rodzinnej wsi kuźnię, jego brat mieszkał na stale w Sokołach gdzie był wziętym rymarzem. Z racji pełnionego zawodu bracia mieli częsty kontakt z ludźmi i możliwość agitowania za wstępowaniem do Stronnictwa Narodowego.

Stronnictwo Narodowe organizowało publiczne coroczne  uroczystości i defilady w 3 maja i 15 sierpnia.  Śp. Kazimierz Zdrodowski był członkiem konnego pocztu Stronnictwa Narodowego, który zorganizowali narodowcy z Suraża i okolicznych wsi. Ostatnia taka wielka uroczystość połączona z przemarszem przez ulice miasta odbyła się w Białymstoku w dniu 3 maja 1937. Natomiast 15 sierpnia 1937 kilka tysięcy członków Stronnictwa narodowego z województwa białostockiego (zwłaszcza powiatów wysokomazowieckiego i ostrowskiego, gdzie wpływy narodowców był najsilniejsze) udało się na ogólnopolskie uroczystości do Warszawy.

Pogrzeb śp. Kazimierza Zdrodowskiego w dniu 10 września 1937 na cmentarzu w Płonce Kościelnej okazał się wielką manifestacją patriotyczną. Wzięło w nim udział 1000 osób. Przybyli delegaci z Zarządu Głównego oraz Zarządu Okręgowego Stronnictwa Narodowego w Warszawie. Delegaci SN Aleksander Górecki oraz Zygmunt Przygodzki zapewniali mieszkańców Roszków-Ziemaków, iż nie pozostaną oni bez pomocy.

Ogólnopolską zbiórkę funduszy na pomoc pogorzelcom ogłosił „Warszawski Dziennik Narodowy”. Inicjatywę podjęły redakcje narodowych czasopism lokalnych. Wpłaty płynęły z całego kraju. Ofiarnością wykazali się mieszkańcy, Warszawy, Poznania, Pomorza, Śląska, Lublina i Lwowa.

Zbrodnicze podpalenie i odraza wobec tego czynu skonsolidowała szeregi całego społeczeństwa, nie tylko członków Stronnictwa Narodowego. Ktokolwiek dopuścił się tej haniebnej zbrodni, nie przewidział jej skutków. Jeżeli chodziło o odstraszenie społeczeństwa i zahamowanie działalności politycznej Stronnictwa Narodowego, akcja przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego.

Ani Bereza, ani liczne procesy polityczne nie odstraszały działaczy narodowych. Akcja polskiego społeczeństwa o udział w życiu gospodarczym była kontynuowana. Trwała akcja bojkotu handlu żydowskiego. Społeczeństwo zdawało sobie sprawę, że tym co ogranicza rozwój gospodarczy jest lichwa i nieuczciwa konkurencja ze strony handlu żydowskiego. Za organizacją pomocy żydom stał amerykański Joint.

Jan Pogorzelski po zdelegalizowaniu przez władze sanacyjne Obozu Wielkiej Polski rozpoczął pracę w Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego. Z tego też powodu został umieszczony na wniosek starosty wysokomazowieckiego w Miejscu Odosobnienia w Berezie Kartuskiej.

18 lipca 1935 w odwecie za uwięzienie Jana Pogorzelskiego, jego krewni  Antoni Pogorzelski i Czesław Roszkowski pobili posterunkowego policji państwowej z Sokołów, niejakiego Lipskiego. Organizację i szkolenie młodzieży narodowej przejął wówczas Jan Roszkowski. Szkolenie prowadzono na wzór wojskowy, grupa z pewnością posługiwała się bronią palną.

Np. 10 lutego 1938 pomiędzy Pietkowem a Wólką Pietkowską napadnięto na kupców żydowskich Jankiela Platrata i innych z Brańska. Jako jednego z podejrzanych ujęto członka SN Józefa Roszkowskiego ze spalonej wsi Roszki-Ziemaki. Natomiast jego brat Jan Roszkowski trafił do Berezy Kartuskiej. Jak donosiła narodowa prasa warszawska, ten ostatni był oficerem francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Po zakończeniu kontraktu wrócił do kraju. W Legii stanowiska oficerskie zajmowali zazwyczaj Francuzi, skoro Roszkowski dosłużył się stopnia oficerskiego, zapewne posiadał wybitne kwalifikacje wojskowe.

O pobycie oficera Legii Cudzoziemskiej w Berezie dowiedział się wojewoda poleski Wacław Kostek-Biernacki. On także miał w swym życiorysie krótki epizod z Legią, z której zdezerterował. Jak ten fanatyczny wyznawca Józefa Piłsudskiego oraz zagorzały antyklerykał odniósł się do osoby Jana Roszkowskiego? Wiemy, że wojewoda Biernacki nadzorował osobiście obóz w Berezie. Czy zrozumiał, że młodzi narodowcy z powiatu wysokomazowieckiego mają istotne powodu do buntu przeciw władzy, którą on reprezentował? Wiemy, że wojewoda poleski bezlitośnie tropił nadużycia urzędników sobie podległych, wiemy, że nie liczyły się dla niego barwy polityczne, tylko kompetencje i walory moralne współpracowników. Niestety starosta wysokomazowiecki dr Józef Świątkiewicz nie był podwładnym wojewody poleskiego.

Do najbliższych zaś współpracowników Świątkiewicza należeli komendant powiatowy policji komisarz Paprocki oraz inspektor samorządowy Władysław Stępień. Ten ostatni pochodzący z pobliskiego Markowa-Wólki w roku 1939 będzie organizatorem Podlaskich Batalionów Śmierci. Powody do osobistej zemsty na działaczach narodowych z Roszków-Ziemaków miał posterunkowy Lipski z Sokół. Starosta Świątkiewicz okrył się blamażem w roku poprzednim, gdyż chłopi  wypędzili z Wyszonek Kościelnych wszystkich Żydów. Jesienią 1937 starosta nakazał Żydom powrót do Wyszonek.

Działacze Stronnictwa Narodowego przygotowywali się do akcji powtórnego wypędzenia Żydów z tej wsi. Władze sądziły, że spalenie wsi Roszki Ziemaki w dniu 4 września będzie działać odstraszająco. Pomimo to 16 września w pobliżu Wyszonek Kościelnych pojawiła się kilkudziesięcioosobowa grupa działaczy SN. Jednak władze zdecydowane były na wszystko. Żydzi w Wyszonkach znajdowali się pod silną ochroną policji. Policja znowu oddała strzały do Polaków. Śmiertelnie ranny został Kazimierz Czajkowski.

Przypomnieć należy, że dwa lata wcześniej w Sokołach został śmiertelnie postrzelony inny działacz Stronnictwa Narodowego 23-letni student z Białegostoku Władysław Górski. Górski w stanie beznadziejnym został przewieziony do Szpitala żydowskiego przy ul. Pierackiego w Białymstoku. Personel szpitala z pewnością wiedział, ze ofiara uczestniczyła w zajściach antyżydowskich w Czyżewie. Władysław Górski zmarł w żydowskim szpitalu w dniu 31 sierpnia 1935.

 

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.