Celebracja kłamstwa Ks. Edward Orłowski - proboszcz parafii Jedwabne,12.12.2002
W odpowiedzi na artykuł Pana Karola Sauerlanda "Der Welt Lohn. Furchtlos und arbeitsolos: Polen ehrt die 'Helden' von Jedwabne" (*) [Frankfurter Allgemeine Zeitung, 04.04.2002, str. 44] - wyjaśniam:
Jeżeli już, chce się budować mosty, w tym wypadku, między narodem polskim a żydowskim, to trzeba je budować na solidnych fundamentach, przede wszystkim na prawdzie, a nie na kłamstwie.
W dniu dzisiejszym Instytut Pamięci Narodowej poinformował o zidentyfikowaniu tożsamości szczątków zamordowanego przez żydokomunę legendarnego majorał "Łupaszki"
Zygmunt Szendzielarz (1910–1951), „Łupaszka”, major, oficer WP, dowódca V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej oraz oddziałów partyzanckich eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK, następnie Ośrodka MobilizacyjnegoOkręgu Wileńskiego AK, kawaler Krzyża Virtuti Militari V klasy.
Po ukończeniu szkoły podchorążych kawalerii w Grudziądzu przydzielony został do 4 pułku ułanów zaniemeńskich w Wilnie. Walczył w stopniu porucznika w 4 pułku Wileńskiej Brygady Kawalerii w wojnie 1939 roku. Za zasługi z tego czasu odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Po nieudanych próbach przedostania się na Zachód pod fałszywym nazwiskiem powrócił do rodzinnego Wilna. Od 1940 r. współtworzył konspiracyjne struktury pułkowe, tj. grupę kpt. Giedrojcia. Po rozbiciu w sierpniu 1943 r. przez sowiecką brygadę Fiodora Markowa oddziału partyzanckiego AK ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”, Szendzielarz odtworzył tę jednostkę, występującą odtąd pod nazwą V Brygady Wileńskiej AK lub Brygady Śmierci. Za zgodą komendy okręgu V Wileńska Brygada AK nie wzięła udziału w operacji wileńskiej 1944 r. Podzielona na małe grupy przedostała się na zachód celem ponownego połączenia w Puszczy Augustowskiej. W sierpniu 1944 r. żołnierze, którym udało się przedostać (20-40 osób) zebrali się ponownie pod dowództwem Szendzielarza i podporządkowali białostockiej Komendzie Okręgu AK. Odtworzona w kwietniu 1945 r. na Białostocczyźnie V Brygada – w sierpniu 1945 r. liczyła 250 żołnierzy. Przeprowadziła kilkadziesiąt udanych akcji przeciw NKWD, UBP, MO i KBW. Zgodnie z rozkazami dowództwa Delegatury Sił Zbrojnych we wrześniu 1945 brygada została zdemobilizowana. Zygmunt Szendzielarz odtworzył ją ponownie w kwietniu 1946 r. na obszarze północnej Polski (działając teraz w ramach eksterytorialnego Okręgu Wileńskiego AK). Jesienią 1946 r. wraz z grupą ppor. Henryka Wieliczki „Lufy” powrócił na teren woj. białostockiego, dołączając do VI Wileńskiej Brygady AK dowodzonej przez por. Lucjana Minkiewicza „Wiktora”, a następnie ppor. Władysława Łukasiuka „Młota”. Od wiosny 1947 r. ukrywał się. Aresztowany 30 czerwca 1948 r. w Osielcu na Podhalu przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Po długotrwałym śledztwie 30 listopada 1950 r. skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na karę śmierci. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Zamordowany 8 lutego 1951 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Łupaszka związany jest z Bialostocczyzną. Jego bazą wypadową było gospodarstwo rodziny Kiersnowskich z Kiersnowa koło Brańska.
Oprócz Łupaszki na tzw. Łączce na warszawskich Powązkach pogrzebano m.in. oficera Armii Krajowej mjr. Hieronima Dekutowskiego, legendarnego "Zaporę".
Komuniści grzebiąc w bezimiennych jamach polskich bohaterów narodowych chcieli także zabić pamięć o nich. Nie przewidzieli, że rozwój nauki, genetyki i identyfikacji DNA zniweczy ich nikczemne zamiary.
Byłem dzisiaj na pogrzebie poważanego członka-seniora naszego rodu. Ród to grupa rodzin o różnych nazwiskach spokrewnionych ze sobą. Podczas nocnego czuwania stałem jak nie przymierzając Wyspiański na weselu Rydla obserwując wszystko i medytując nad fenomenem śmierci. Po pierwsze co bardziej przeraża śmierć pojedynczego człowieka czy śmierć masowa? Otóż paradoksalnie śmierć wielu ludzi w krótkim czasie subiektywnie pomniejsza tragiczny wymiar każdego z wchodzących w skład takiej katastrofy jednostkowych zgonów. Na refleksje nad życiem konkretnego, znanego nam człowieka musimy wygospodarować pewien okres czasu. Jesteśmy mu to winni.
Wczoraj również odbywała się inscenizacja w Radymnie zagłady polskiej wołyńskiej wsi podczas rzezi ukraińskich w 1943 roku. Niektórzy komentatorzy porównywali zagładę Polaków z lata 1943 ze zbrodniami ukraińskimi na Polakach podczas wojny o Lwów 1918-1919 roku. Ja cofnąłbym się do okresu przedrozbiorowego i jeszcze dalej na wschód na teren Humania.
W czerwcu 1768 roku w tym mieście Kozacy zamordowali 17 tysięcy Polaków i 3 tysiące Żydów. Ludzie ukrywali się w świątyniach gdzie zastała ich śmierć.
Od lipca do września 1943 na Wołyniu zamordowanych przez Ukraińców zostało około 60 tysięcy ludzi. Wielu również zginęło w kościołach podczas niedzielnych nabożeństw. Zło przesuwa się więc na zachód, jest długotrwałe i pochłania coraz więcej ofiar. Obie rzezie stanowiły preludium do długotrwałej okupacji Polski przez Rosję carską i ZSRR. Rosjanie wchodzili więc na te tereny ogarnięte "chaosem" jako "zaprowadzający porządek". Dla sprawców obu rzezi wejście oddziałów rosyjskich zakończyło się równie tragicznie. Wydawało im się, że eksterminując Polaków na tych terenach są w stanie zbudować organizm państwowy i ugruntować swoją - morderców- władzę.
W okresie Dwudziestolecia przez wiele lat autorską politykę wobec Ukraińców prowadził wojewoda wołyński Henryk Józewski. Chwalił on sobie współpracę z Ukraińcami wyznania prawosławnego, dominującymi na tym obszarze, uważał, że taka działalność czy porozumienie z unitami i nacjonalistami z południowych województw nie byłaby możliwa. Lato 1943 zadało cios strategii Józewskiego. Jego ideę propagował po wojnie Jerzy Giedroyc, którego skrytykował za to w dniu wczorajszym ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jako przerywnik w tym miejscu należy zaznaczyć, że nasz Gospodarz Stanisław Bartnik był podczas studiów stypendystą Funduszu Pomocy Niezależnej Literaturze i Nauce Polskiej, w kapitule której zasiadał Giedroyc.
Stawianie przez księdza Zaleskiego J. Giedroyca w jednym szeregu z Michnikiem i Geremkiem to nieporozumienie. Emigrant z Maison-Lafitte wielokrotnie podkreślał, że w życiu swym sympatiami obdarzał sprawy i ludzi przegranych. Giedroyc traktował w istocie możliwość porozumienia z Ukraińcami jako odległą. Michnik, Geremek i macherzy od pomarańczowej rewolucji chcieli z Ukraińcami i Litwinami bratać się natychmiast. Ściślej mówiąc ich celem było wykreowanie ateistycznej elity ukraińskiej jako partnera do prowadzenia własnej polityki ponad ogółem i opinią publiczną obu społeczeństw.
Tymczasem tożsamość narodu ukraińskiego wyznacza historia zmagań przeciwko polskiemu żywiołowi. Etapy konfrontacji z Polakami to dla Ukraińców markery ich politycznej świadomości. Fakt, że kozaczyznę powołano w wielkiej kancelarii koronnej do walki przeciw Rosji i Turcji jest dla dzisiejszych Ukraińców niezrozumiały.
Wspólnota losów polsko-ukraińskich polega na bliskości śmierci. Oba narody borykają się dziś z ujemnym przyrostem naturalnym, emigracją, alkoholizmem i przestępczością. Oba państwa mogą wkrótce przestać istnieć. Przetrwają jednak ludzie pracowici, bogobojni i prawi. Człowiek prawy umiera pogodzony z losem, gdy wie, że pozostawia po sobie godnych następców. Dlatego właśnie zło nakazywało likwidować na Wołyniu całe wielopokoleniowe rodziny. Aby umierającym nie pozostawała nawet nadzieja ani pamięć po nich.
Reżyser Bohdan Poręba twórca arcydzieła kinematografii "Hubala" rozpoczyna prace nad filmem o wydarzeniach w Jedwabnem z lipca 1941 roku. Rozpoczęła się też publiczna zbiórka pieniędzy na sfinansowanie odkłamującego naszą historię jakże potrzebnego filmu.
Scenariusz do filmu pisze Jan Marszałek, konsultantami historycznymi filmu będą profesor Iwo Pogonowski, prof. Krzysztof Jasiewicz. Bohdan Poręba zaprosił do współpracy przy konsultacji także doktora Marka Czarniawskiego, historyka i redaktora portalu sloneczystok.pl
Trwa dyskusja o serialu niemieckim wyemitowanym przez TVP. Dyskusja emocjonalna, niepogłębiona. Tymczasem serial ten ma mylić trop, zrzucać odpowiedzialność za wojnę na anonimowych i bezideowych sprawców. Tylko że osoby ukazane w tym filmie strzelające do bezbronnych to narzędzia, posłuszni wykonawcy. W serialu nie pokazano faktycznych mocodawców i rozkazodawców. Kim byli? Czy tylko Hitler? Oczywiście nie.
IG Farben, Siemens, Bosch, Deutsche Bank, Krupp, Skoda i dziesiątki innych koncernów niemieckich były prawdziwymi beneficjentami II wojny światowej. Poprzez nowe rynki zbytu, zamówienia rządowe, bezpłatną siłę roboczą i bezkonkurencyjność. To ich zarządy, ich prezesi ich właściciele są prawdziwymi nazistami. Ze współpracy z gospodarką wielkich Niemiec korzyści odnosili fabrykanci duńscy, szwedzcy, holenderscy, węgierscy, włoscy, japońscy, hiszpańscy i portugalscy.
To są sprawcy II wojny światowej. Kapitaliści, finansiści, bankierzy. Poprzez działanie w warunkach braku konkurencji zapewnili sobie zbrodnicze, ociekające krwią ofiar przymusowych niewolników dochody.
Drugi szereg sprawców- beneficjentów stanowią elity naukowe, profesorowie uniwersyteccy, inżynierowie, konstruktorzy, projektanci. Drenowanie intelektualne narodów podbitych, zawłaszczanie wynalazków, kradzież intelektualna, absorbcja dóbr rzadkich.
Dopiero w trzecim garniturze trzeciorzędnych nazistów wymienić można tych, którzy byli zbyt głupi lub biedni aby znaleźć się poza obiema powyższymi grupami wymienić należy: funkcjonariuszy NSDAP, Gestapo, SS, wyższych oficerów, duchowieństwo protestanckie, burżuazję średniego szczebla, wszelkiego rodzaju sklepikarzy i drobnych wytwórców, bauerów wreszcie. Oni za syna w Wermachcie otrzymywali krowę, lecz wkrótce także nie wahali się korzystać z niewolniczej pracy podludzi.
Praktycznie każdy użyteczny dla nazistowskiego systemu mógł być beneficjentem wojny. Nie był nazistą ten kto zdecydowanie odmówił udziału w podziale zbrodniczych łupów.
Nazizm nie ma narodowości. Chociaż nazwa ta tyczy w węższym ujęciu funkcjonariuszy niemieckiej narodowosocjalistycznej partii pracy. Ten skandaliczny film, jak wszystko ma swoje i dobre strony.
Kiedy widzimy "ukraińskiego chłopa", któremu rozkazy chce wydawać żołnierz Wehrmachtu ten waha się. On ma już swojego rozkazodawcę gestapowca i jest zdziwiony, że Niemcy wydają mu sprzeczne rozkazy. W ten sposób z gatunku "podludzi" mając mentalność szumowiny można było awansować do kasty która nie musiała słuchać rozkazów zwykłych Niemców. Bo byli jeszcze Niemcy uprzywilejowani ubermensche.
W każdy systemie istnieją uprzywilejowane jednostki. Jeżeli liczba osób uprzywilejowanych przekroczy wielkość krytyczną, system staje się totalitarny. To doskonała okazja aby wszelkiej maści psychopaci, którzy w normalnych warunkach byliby plebsem - teraz aspirowali do samozwańczych elit uprzywilejowanych prawnie.
Człowiek wolny gdy ma tę okazję potrafi odrzucić tego rodzaju pokusę. I to jest prawdziwy humanitaryzm identyfikacja z pokrzywdzonymi. Bo jeżeli są uprzywilejowani to muszą też być upośledzeni.
"UPA jako UPA miała swoje wspaniałe karty" - powiedział profesor Norman Davies dla "Gazety Wyborczej". Czy to samo mógłby powiedzieć o NSZ? Wyobraża ktoś sobie, że Adam Michnik mówi: "NSZ jako NSZ miały swoje wspaniałe karty"?
"Ludobójstwo to kwestia polityczna" twierdzi dalej Davies. To nieprawda. Ludobójstwo to termin prawny. Zbrodnia ludobójstwa nie przedawnia się, a sprawców można ścigać do ostatnich dni ich życia. To angielski profesor stosuje podwójne standardy. Czy odważyłby się powiedzieć, że holocaust to kwestia polityczna?
Współczuję osobom fascynującym się pisarstwem Normana Daviesa. Zainwestowali w jego grube tomidła, trzymają je w meblościankach, nowiusieńkie nieczytane, relatywnie drogie. Co teraz z tym zrobić? Zasada konsekwencji. Trzeba nadal zgadzać się z tezami Daviesa.
Sprawcy ludobójstwa na Wołyniu mogą spać spokojnie oddani pod historyczny patronat angielskiego historyka.
Przy okazji komunii mojej chrześniaczki zeskanowałem sobie trochę zdjęć znalezionych u rodziny na Lubelszczyźnie.
To zdjęcie brata mego dziadka ze strony ojca z roku 1958 (widać, że robione Polaroydem, bo kwadratowe i straciło kolory). Gdzieś w Illinois, w hrabstwie Vermilion, ale nie pamiętam miasta, w którym mieszkał.
Ciekawie ewoluowało jego nazwisko. W czasie sowieckiej okupacji, posługiwał się lekko zmienionym nazwiskiem "Andrzejewski" (sowieci szukali go jako Jędrzejewskiego) a po ucieczce do USA miał nazwisko pisane "Yendrzeyevsky" (pewnie urzędnik pisał ze słuchu).
Manipulacja Debbie polega na powoływaniu się na źródło naukowe. Autor cytowanej pracy z kolei cytuje wspomnienia m.in. mieszkającego w Siemiatyczach Żyda. Wspomnienia ogłoszono po angielsku, czytamy w nich m.in., że po wkroczeniu Niemców do Siemiatycz w czerwcu i lipcu 1941 roku Polacy rzucili się na pożydowskie domy zajmując je. Na czym polega manipulacja? Sytuacja mieszkaniowa w Siemiatyczach w sierpniu 1939 roku i czerwcu 1941 nie może być porównywana. Po wkroczeniu Sowietów do Siemiatycz w 3 dekadzie września 1939 zaczął tam instalować się aparat bolszewicki. Rozpoczęto kolektywizację, powołano milicję żydowską. Nowi włodarze Siemiatycz zamieszkali w najbardziej reprezentacyjnych budynkach, z których usunięto bogatych kupców, rzemieślników, urzędników, księży, przedwojennych policjantów. Wkroczenie Niemców w czerwcu 1941 pozwoliło na rewindykację bezprawnie zagrabionych przez bolszewików nieruchomości. Żydzi znaleźli się w getcie a opuszczone przez opryczników budynki uległyby zniszczeniu jako pustostany. Ludność polska żyjąca przez niemal dwa lata w dramatycznych warunkach rzeczywistości sowieckiej odczuła ulgę. Zniszczone zaniedbane przez żydokomunę budynki "komunalne" zaczęto remontować, uprzątać. Polacy odzyskali część tego co posiadali przed wojną. Wielu dawnych właścicieli nieruchomości deportowano do ZSSR, część najlepszych budynków na swoje potrzeby zajęli Niemcy.
To tylko jeden z niuansów manipulacji Debbie. Koncerny prasowe zatrudniające taką dyletantkę mają przed sobą czarną przyszłość.
Jan Tomasz Gross twierdzi, że Polacy ułatwiali zagładę Żydów
Wiosna 1942. W Brańsku istnieje od jesieni getto półotwarte. Dorośli wychodzą rano do pracy, wielu z nich wieczorem nie powraca. Zima minęła, co ułatwia ucieczki. W Brańsku mieszkało około 3000 Żydów za władzy sowieckiej. Jesienią 1942 po likwidacji brańskiego getta około 2400 osób przepędzono do Bielska.
Około 600 osób ukrywało się w pobliskich lasach. Do dziś miejsca, gdzie kopali ziemianki się nie zabliźniły. Ci ludzie nie przetrwaliby bez pomocy Polaków, "sąsiadów", których wyrzekli się w okresie władzy sowieckiej.
Mój dziadek Aleksander Czarniawski podczas prac na łące zauważył wycieńczonego żyda. Człowiek ten był zarośnięty i zakażony tyfusem. Dziadek przynosił mu jedzenie. Ogolił go przy pomocy kosy - w obawie przed zawleczeniem tyfusu do domu. Zaopatrzonego na drogę w miarę skromnych możliwości dziadek odprawił ze swej ziemi. Według moich szacunków, co trzeci mieszkaniec gromady Brańsk i okolicznych był bezpośrednio zaangażowany w pomoc żydom.
Rodzina składała się z żony Stanisławy z domu Groda i 4 letniej córki Heleny. Nawet za tę pomoc całej rodzinie groziła śmierć. Represje nie ominęły dziadka po okupacji. W 1945 roku został zadenuncjowany sowieckiemu NKWD przez sąsiadów Eugeniusza R. i Kazimierza Sz. jakoby podczas okupacji mordował żydów.
Dziadek został osadzony w areszcie w Bielsku Podlaskim (mieściło się na miejscu dzisiejszego budynku poczty). Nie był przesłuchiwany ani torturowany. Oczekiwał na tzw. "rozwałkę". Do sfabrykowania procesu dowodów nie było. Tylko boska opatrzność uratowała go od śmierci.
Kapusie R. i Sz. - to prawdziwi "sąsiedzi" mojego dziadka. Niełatwo było przetrwać po 1944. Komuniści byli straszniejsi od hitlerowców.
Jak można wymagać od Polaków udzielania Pomocy Żydom po okresie bolszewickiej okupacji 1939-1941?
Społeczność żydowska Brańska to już nie byli ci sami Żydzi co w 1938-1939, z którymi dziadek handlował na cotygodniowych poniedziałkowych jarmarkach. Żydzi w październiku 1939 stali się bestiami i uprzywilejowanymi błatniakami dla swoich "sąsiadów Polaków". Kapusi Eugeniusza i Kazimierza zdemoralizowała pierwsza władza sowiecka. Taka była jej rola, demoralizować młodzież, rozpijać, uczyć kombinatorstwa i lenistwa, życia na koszt innych. Eugeniusz R. nigdy nie pracował. Ten alkoholik został ormowcem, półoficjalnie utrzymywał się z kłusownictwa. Zmarł w latach 80-tych.
Na zdjęciu czasopisma „Ziemia Brańska” oddział junaków przymusowych pracowników w Brańsku. Wśród nich mój dziadek Aleksander Czarniawski i Grzegorz Tuszewicki – mieszkańcy wsi Torule.
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.