Współczesny marketing uzbrojony w narzędzia masowej elektronicznej komunikacji jest potężnym narzędziem kreowania potrzeb i trendów konsumpcyjnych.
Znakomitym i zarazem przerażającym przykładem jest przykładowo wmówienie klientom, że odzież uszyta w Bangladeszu, niejednokrotnie w trybie pracy półniewolniczej, po doczepieniu metki reklamowanej pseudomarki staje się w Polsce (i nie tylko) pożądanym towarem sprzedawanym po 100 czy 200 dolarów przy koszcie wytworzenia za przysłowiowego dolara - dzięki m.in. wyzyskowi pracowników z Bangladeszu.
Firmy sprzedające bangladeszowe marki nie są zainteresowane szyciem ubrań w Polsce, choć tak naprawdę koszt uszycia nie byłby drastycznie wyższy w relacji do późniejszej ceny sprzedaży.
Nie możemy zmusić firm obcego kapitału do produkcji w Polsce, ale możemy równoważyć rozwój redukując udział w rynku toksycznych gospodarczo sprzedawców, możemy zastosować mechanizm kreowania lokalnych, polskich marek zarówno w samym Białymstoku jak i regionalnie.
Rozwiązaniem byłoby zainicjowanie zrzeszania, dziś rozproszonych, zepchniętych na margines dystrybucji, lokalnych producentów w obrębie różnych branż, tworzenie i promowanie rodzimych marek. Na przykładzie wspomnianej odzieży można wykreować marki dla zrzeszonych w grupy zakładów krawieckich i następnie propagować je poprzez różne kanały komunikacji:
- na portalu handlowo-informacyjnym;
- w tytule prasowym;
- w polskich centrach handlowych;
- z wykorzystaniem sieci polskich billboardów.
Wykreowanie i promowanie rodzimych marek służyłoby umacnianiu i rozwojowi lokalnych producentów, dałoby wpływy podatkowe i miejsca pracy.