Ta maksyma francuskiego myśliciela przeżywa prawdziwy renesans w spółdzielczości postkomunistycznej III RP.
Kłamstwo jest jednym z fundamentów nomenklaturowego systemu, kanwą i normą umowy założycielskiej. Komunistyczna nomenklatura nie może obejść się bez kłamstwa, szczególnie w zarządzaniu molochami. Propaganda przy pomocy zależnych mediów to podstawa budowy wizerunku. Aktywność prezesów nie ogranicza się do zadaniowych interwencji typu artykuł sponsorowany dezawuujący walczących blokersów. Prezesi zawierają długookresowe porozumienia i forsują długofalowe kampanie prania mózgów i urabiania opinii niewyrobionych dołów społecznych klasyfikowanych jako skupiska idiotów.
Zauważalne są trzy główne tematy kreowania opinii i wizerunku. Pierwszym jest uwłaszczenie lokali. W kontrolowanych przez prezesów mediach konsekwentnie powtarza i przy każdej okazji wbija do głów, że uwłaszczenie to uzyskanie prawa własnościowego. Pisząc o uwłaszczeniu do znudzenia powtarza się termin „własnościowe” z sugestią, że to własność. Technika ta, stosowana metodycznie, przynosi zadowalające rezultaty. W opinii publicznej utrwalił się błędny pogląd, że prawo własnościowe to własność, a uwłaszczenie to uzyskanie własnościowego prawa. Dziesiątki tysięcy lokatorów spółdzielczego miasta trwa więc w przekonaniu, że posiada własność dysponując jedynie przydziałem własnościowego prawa do lokalu.
Drugim charakterystycznym trendem jest wmawianie ludziom, że są tylko lokatorami. Nie obywatel, nie człowiek, nie podmiot, ale lokator. Na próżno w nomenklaturowych gazetach szukać pojęcia właściciel, czy własność. Tytuły i teksty hałaśliwie krzyczą „lokatorzy”, „lokator”. Zabieg ten ma na celu kodowanie w społecznej świadomości, że spółdzielnia to wyłączna własność prezesów, a lokatorzy mają się podporządkować ich prawu.
Trzeci temat, ostatnio zyskujący na znaczeniu, to eksmisje – w wydaniu medialnym profesjonalne szczucie i poniżanie ludzi, którzy z powodu bezrobocia, śmierci lub choroby żywiciela, nie są w stanie sprostać czynszom narzucanym przez prezesów. Zaciężne media brutalnie atakują zadłużonych oskarżając ich, że jeżdżą mercedesami, że wolą wczasy niż zapłacenie czynszu, że są cwaniakami i oszustami żyjącymi na koszt innych. Szczucie ma na celu wewnętrzne zantagonizowanie spółdzielczej społeczności, upodlenie, poniżenie, odebranie zadłużonym godności i poczucia własnej wartości. Atakowanie słabszych członków molocha i nawoływanie do nienawiści ma na celu psychiczne złamanie zadłużonych i odseparowanie ich od reszty społeczności jako elementu gorszego, wymagającego chirurgicznego eksmisyjnego usunięcia.
Medialne potępienie i wykluczenie społeczne jest bardzo pomocne w postępowaniach egzekucyjnych i eksmisyjnych. Zadłużeni żyją w poczuciu gorszych i odrzuconych, nie mają woli i odwagi bronić się przed sądami. Nie mogą też liczyć na pomoc zewnętrzną, będąc publicznie napiętnowanym marginalnym elementem. Na próżno szukać w spolegliwych gazetach informacji, że możliwe jest odpracowanie zadłużenia czy zamiana mieszkań. Brakuje oczywiście publikacji o możliwościach obrony przed zaplanowanym zaborem lokalu lub zagrożeniach wynikających z nieodbierania korespondencji z sądu. Główna narracja propagandowego bełkotu sprowadza się lżenia, poniżania i wzbudzania nienawiści do osób, które popadły w tarapaty finansowe.
Autor: Stanisław Bartnik
Narzędzia propagandy w służbie nomenklatury. Wyzysk i upodlenie człowieka w spółdzielczości postkomunistycznej.
Unikalna publikacja już wkrótce!