Wszelkie podobieństwo do realnych osób i zaistniałych sytuacji jest przypadkowe.
Zebranie Najwyższej Rady Mainstreamowej Schizowizji zapowiadało się burzliwie. Oto bowiem po raz trzeci w ciągu ośmiu tygodniu brunatne brygady zaatakowały kwiat tubylczego dziennikarstwa. W vipowskim saloniku w hotelu Mariott zasiadły przy wyszukanych zakąskach tuzy mainstreamowego dziennikarstwa: Jerzyk Żytniak, Kuba Powiatowy i Grzegorz syn Brunona. Na stołach królowała gęsina, faszerowany szczupak i koszerne homary.
-Co..oo pi...pijeeemy? -wyjąkał Jerzyk.
-To chyba w twoim przypadku oczywiste żytnią!
Ni..eee tradycyjnie pejsachówkę, kielonkami, już Sergiusz Piasecki zauważył, że my nie lubimy pić wódki szklankami.
Mów synu Brunona czo sze ształo sze i czo nam czynić wypada.
-Aj waj aja waj sze stało sze! Jakiś fraglesprzed włączonymi kamerami poszturchał mnie.
W latach 30. porządni Niemcy odwracali oczy od tłuczonych witryn sklepów, a potem był Holocaust. Wojna zaczyna się od żartów z innych nacji. Dlatego ja mu nie odpuszczę. Złożyłem doniesienie na policję. Ja sobie na to nie zasłużyłem
-I ja zełgałem panu dzielnicowemu tak: Panie dzielnicowy!Panie dzielnicowy zgłaszam przestępstwo, jakiś faszysta ochlapał mnie colą!- Powiatowy nie chciał zostać w tyle za kolegą.
Ech wy gę...gę...gacze!- obruszył się Żytniak. Trzeba było dać im z baśki. Jestem pacyfistą, ale mogę teraz z "baśki" przyłożyć. Tylko wskażcie komu. Macie świadków?
A jakże a jakże i ja świadek i ja świadek. Na pochybel warchołom -przekrzykiwali się podchmieleni celebryci. Jęzory im się plątały, z basiek parowało, woń przetrawionego szczupaka unosiła się w powietrzu. Dzielni muszkieterowie byli coraz odważniejsi.
-Dzwonić po Ukrainki! Wrzasnął syn Brunona.
Ja to zachowałem się jak prawdziwy Polak...
Nie, ja wyrzuciłem swoją Ukrainkę.- zaoponował Powiatowy.
Ee.. ja to nie... wi...em jak mo...o...ja wy.. wy....gląda, bo ona ciągle na ko... ko...lanach.
Tego było aż nadto ukraińskiemu kelnerowi, który obsługiwał vipów.- Wy cherlaki, was z baśki? Was bieda bije. Wypłacił każdemu po „liściu” i oznajmił: Teraz już nie ma świadków wszyscy poszkodowani.