Jak w syntetycznym ujęciu przedstawić stan państwa i społeczeństwa, w których przyszło nam żyć? Takimi rozważaniami chciałbym przywitać nową odsłonę niezwykle zasłużonego portalu Slonecznystok.pl. Niewątpliwie toczy się w naszym kraju wojna kulturowa i o tym przede wszystkim będę w kolejnych tekstach pisał. Jednak jakie są motywy ludzi przystępujących do antyspołecznych, antyrodzinnych i antyreligijnych inicjatyw? Większość z nich nigdy wszak nie słyszała o Antonio Gramscim, nie jest też w stanie intelektualnie odnieść się do rozważań tzw. frankfurckiej szkoły filozofii. Ich fobie, prawdziwe czy urojone krzywdy stanowią jedynie alibi dla ciemnej strony ludzkiej natury. Ludzie ci doskonale zdają sobie sprawę, że istnieje globalna elita ekonomiczna. Jak można zostać dokooptowanym do kasty uprzywilejowanych? To jest głównym motorem poczynań takich ludzi.

Nie jest to oczywiście zjawisko powstałe współcześnie. W sowieckim systemie Gułagu wykształciła się warstwa uprzywilejowanych więźniów (zazwyczaj kryminalnych) nazywana „błatnymi”. Tamte przywileje polegały konkretnie na tym, iż owi więźniowie nie pracowali, a otrzymywali większe ilości lepszej jakości jedzenia, spośród przydziału wypracowanego przez ogół więźniów. Ich filozofię prezentuje Aleksander Sołżenicyn w brutalnym przekazie „błatnego” wobec zwykłego więźnia: „Ja zdechnę jutro, ale ty dzisiaj”.

W nazistowskich obozach koncentracyjnych wykształciła się instytucja „kapo”, uprzywilejowanego więźnia wyposażonego w atrybuty władzy w postaci pałki i opaski na rękawie. Ludzi z pałkami i opaskami z taśmy na rękawach kurtek widziałem w Warszawie w dniu 11 listopada 2011 roku. Stworzyli oni barierę na wyznaczonej trasie pochodu Marszu Niepodległości. Dopięli swego. Prawo zostało złamane, gdyż Marsz wyruszył inną od uzgodnionej z władzami stolicy trasą.

Ludzie z pałkami i opaskami na rękawach. Bez nich niemożliwe byłoby sprawne funkcjonowanie obozów zagłady podczas II wojny światowej.

Jak natomiast określić system polityczny, z którym mamy obecnie do czynienia? To kleptokracja - rządy złodziei na wszystkich poziomach państwowości, od spółdzielni mieszkaniowej po sądy.

Co łączy sprawy Kociołka i Sawickiej-Cielebąk? Ciężar gatunkowy, presja społeczna i medialna są kluczem porozumienia między oskarżonym a jego obrońcami, którzy mówią klientowi: "Sprawa jest niezwykle trudna, jej prowadzenie więc musi sporo kosztować".

Czy istnieje zależność pomiędzy wysokością wynagrodzenia adwokata a jego realnym wpływem na wymiar wyroku? Wszak to sąd feruje wymiar kary, profesjonalni sędziowie nie powinni nabierać się na adwokacki teatr. W przypadku Sawickiej i Kociołka na ubogich nie trafiło. Czy to nie doskonała okazja na uzyskanie przez mecenasów rekordowej wysokości honorariów?

Przy okazji sprawy brata Ryszarda Sobiesiaka wyszło na jaw, że stawki za korzystne orzeczenie przed Sądem Najwyższym zaczynają się od 2 milionów złotych. Nikt nie wymknie się współczesnym szmalcownikom w togach. „Błatnym” uprzywilejowanym dziś ten, kto jest w stanie odpowiednio zapłacić. Prezes i księgowa pewnej białostockiej firmy, którzy ukradli Polakom 30 milionów złotych zostali uniewinnieni. Mówi się, że mecenasi zażądali od nich 3 milionów. „Uczciwe” 10 procent.

 

Marek Czarniawski

 

Używamy cookies
Klikając przycisk "OK" wyrażasz zgodę na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystasz tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie danych osobowych pozostawionych w czasie korzystania z serwisu SlonecznyStok.pl.