W spółdzielni Bacieczki w Białymstoku, bezrobotnemu posiadającemu lokatorskie mieszkanie odmówiono spłaty zadłużenia przez umożliwienie zamiany lub sprzedaży lokalu.
Odmówiono, choć spółdzielca wyszukał wielu chętnych zainteresowanych zamianą lokali i kierował do zarządu pisma z prośbą o wyrażenie zgody na transakcję. Jednak prezes spółdzielni Romuald Kamieniecki nie zgodził się na spłatę w tej formie.
Bezrobotny znajdując się w sytuacji bez wyjścia wystąpił na drogę sądową. 1 września 2010 r. skierował do Sądu Okręgowego w Białymstoku powództwo o przywrócenie członkostwa oraz wniósł o zbadanie (prośba o wniosek do SN, TK) czy pozbawienie prawa do lokalu wskutek wykluczenia nie narusza praw obywatela gwarantowanych Konstytucją. Niestety do chwili obecnej sąd nie zakończył postępowania. Nie udzielono też zabezpieczenia powództwa, nie wstrzymano eksmisji mimo skonkretyzowanej oferty spłaty zobowiązania. Choć eksmisję wykonano w czerwcu 2011 r. to do dziś poszkodowany nie otrzymał, żadnej wiadomości o licytacji lokalu. Dostał za to od spółdzielni wydruk czynszu do zapłaty.
Spółdzielnia Bacieczki jest znana z nietypowych zdarzeń. To w jej radzie nadzorczej dwukrotnie zasiadał sędzia Sądu Okręgowego w Białymstoku. To tam radnym był prokurator mimo, że ustawa o prokuraturze zabrania prokuratorowi pełnienia funkcji członka rady nadzorczej. To w spółdzielni Bacieczki pozbawiono członków prawa do piwnic przy uwłaszczeniu lokali.
Wydarzenia te, powinny być dla nas wszystkich przestrogą i zarazem zobowiązaniem i nakazem wytrwałej pracy na rzecz jak najszybszej reformy pokomunistycznej spółdzielczości. Spółdzielczości tak okrutnej, nieludzkiej, będącej piekłem i śmiertelną pułapką dla użytkowników mieszkań lokatorskich.
Fotografia z nagłówka przedstawia drzwi wejściowe do mieszkania eksmitowanego "opieczętowane" przez spółdzielnię Bacieczki.
Stanisław Bartnik
