Tadeusz Truskolaski cieszy się z pozornego sukcesu, referendum jest nieważne! Zabrakło kilku tysięcy uczestników. Sam Truskolaski nie był na głosowaniu i dał sygnał swojej kamaryli, aby też w referendum nie uczestniczyła. To skrajnie nieodpowiedzialne i podważające zaufanie do demokracji zachowanie. Ten człowiek za kilkanaście miesięcy będzie zachęcał do uczestnictwa w wyborach. Zresztą już kilkakrotnie to czynił. Jak widzimy człowiek to niekonsekwentny i kunktator.
Na miejscu Tadeusza Truskolaskiego poważnie obawiałbym się o reelekcję. Zdaje on sobie sprawę, że gdyby jego zwolennicy poszli do urn w niedzielę i zagłosowali 2 X nie, referendum byłoby ważne. Dzięki wynikom wiemy doskonale ilu zmobilizowanych zdeklarowanych przeciwników ma Platforma i Truskolaski w Białymstoku. Około 60 tysięcy aktywnych ludzi nie popiera polityki obecnych włodarzy miasta.
Manipulacją też jest twierdzenie Truskolaskiego, że ci którzy nie wzięli udziału w referendum w istocie głosowali za prywatyzacją MPEC. To oczywiste nadużycie i zwykła nieprawda.
Nie wolno też obrażać i nazywać "bezwolnymi baranami", tych, którzy do urn nie poszli. Jak już pisałem jest wiele ważniejszych spraw niż kwestia MPEC, co do których lokalni politykierzy zarówno z prawa jak i z lewa nigdy nie zapytali mieszkańców o zdanie. Nie pytali o lotnisko, nie pytali o upadające zakłady, nie pytali o komunikację miejską, nie pytali o fotoradary, nie pytali o straż mandatową.
Ot tak, przy średniego kalibru sprawie krzyczą dziś, że należy wsłuchiwać się w głos ludu. Ludzie w tym mieście są zastraszeni. Nauczyciele boją się o pracę więc zostali w domu, podobnie urzędnicy ratusza. Listy uczestników głosowania wraz z adresami i numerami pesel są znane administracji Tadeusza Truskolaskiego, która nie zawaha się zrobić z tej wiedzy użytku. Np. przy naborze do komunalnych spółek lub administracji samorządowej. To małe miasto. A ludzie wpływowi są małostkowi i mściwi.
Niewolnicy nie potrzebują atrybutów demokracji, lecz poczucia bezpieczeństwa. Ludzie, którzy się boją nie potrafią podejmować racjonalnych decyzji.
Za to co się wydarzyło 27 maja w Białymstoku współodpowiedzialni są Truskolaski i jego ekipa, ale też opozycyjni radni i władze spółdzielni mieszkaniowych. Przez lata pracowali nad tym aby zniechęcić ludzi do aktywnego uczestnictwa w życiu organów miasta i spółdzielczości. Wszak oligarchia wie lepiej czego potrzebuje plebs. Wczoraj nikt nie zwyciężył.
Wszyscy przegrali.