Od trzech lat (wybuch wojny na Ukrainie), były poseł, samorządowiec z Podlasia Krzysztof Tołwiński zaprasza na uroczystości obchodzone w dniu 9 maja (tzw. Dzień Zwycięstwa) ku czci poległych w 1945 roku żołnierzy Armii Sowieckiej.
Tymczasem 17 maja 1945 w Bodakach, gm. Boćki żołnierze sowieccy z NKWD zastrzelili 22 żołnierzy z oddziału Narodowego Zjednoczenia Wojskowego por. Zbigniewa Zaleskiego „Drzymały”. Obchody z tej okazji są organizowane od 1990 roku na cmentarzu parafialnym w Klichach, dekanat Brańsk, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła pomordowanych polskich żołnierzy. Tuż obok tej mogiły znajduje się grób Komendanta powiatu Bielsk Podlaski NZW por. Jana Eljaszuka pseudonim „Gromlik”, zamordowanego przez grupę operacyjną UB w dniu 1 lutego 1946. Eljaszuk był bezpośrednim przełożonym por. „Drzymały-Orłowskiego”. Mało kto wie, że Krzysztof Tołwiński wchodził w skład kapituły, która wraz z białostockim oddziałem IPN przyznawała odznaczenia rodzinom ofiar zbrodni sowieckich, m.in. Franciszce Eljaszuk, szwagierce por. Jana Eljaszuka.
Zachowanie K. Tołwińskiego wzywające do uhonorowania naszych okupantów, którzy po tzw. „wyzwoleniu” w 1945 roku nieśli nam zniewolenie, zamierzali zaprowadzić kolektywizację i zniszczyć Kościół katolicki w Polsce, należy zdecydowanie napiętnować. Co roku po owych obchodach 9 maja ambasador rosyjski zaprasza Polaków na uroczysty raut. Wyselekcjonowani goście z Polski bawią się tam przy jesiotrze, kawiorze i szampanie. Postawa Tołwińskiego to niezwykle charakterystyczny przykład koniunkturalizmu.