W lokalnym oddziale ogólnopolskiego medium ukazał się krytyczny dla władzy artykuł. Oto pikantny fragment:
Władzy, czemu daje wyraz przy każdej okazji, wydaje się też, że miasto to firma, której zadaniem jest zarabianie. Widać to przy umowach na dostawy biletów czy kart parkingowych do kiosków, widać przy wydatkach na kulturę czy edukację. Tak jakby według mędrców ze Słonimskiej miasta nie zaludniali ludzie, ale cyferki. Ostatnim dobitnym przykładem takiego rozumowania jest kwestia budynku na Krakowskiej, do którego miało się przenieść Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych. Według słów wiceprezydent Renaty Przygodzkiej utrzymanie go będzie kosztować miasto 25 tysięcy złotych miesięcznie, czyli 300 tysięcy złotych rocznie. To nic, że organizacje pozarządowe nie działają same dla siebie, że tworzą je społecznicy i że efekty ich pracypolegają zwykle na wyręczaniu miasta w szeregu różnych zadań. Miasta na te 300 tysięcy złotych rocznie najwidoczniej nie stać. Tak jak nie stać go na utrzymywanie szkół, które miały pełne obłożenie w naborze. Zarazem jednak stać je na dołożenie kilku milionów złotych do komercyjnego koncertu tudzież prywatnego klubu piłkarskiego, tudzież na organizowanie co kilka miesięcy wystawnych rautów, których głównym celem jest karmienie urzędników wędzonym jesiotrem.