Dla zapoznania się z życiem św. Augustyna mamy źródła z pierwszej ręki. Sam bowiem Święty skreślił swój żywot, zwłaszcza lat młodzieńczych, mając odwagę podać nawet fakty zawstydzające.
Jego pamiętnik (autobiografia), który nazwał Wyznania, należy do arcydzieł literatury religijnej. Został wydany we wszystkich znanych językach świata. Dokumentem drugim, niemniej cennym, zwłaszcza dla poznania życia i późniejszej działalności św. Augustyna, jest jego żywot, napisany przez Posydoniusza, który w roku 391 przebywał wraz ze św. Augustynem w Hipponie, a od roku 397 był biskupem w pobliskiej Calama. Wreszcie cała bogata literatura, jaka wyszła spod pióra Świętego, odsłania nam tajniki jego osobowości i charakteru.
Święty Augustyn urodził się w miasteczku Tagasta (dzisiaj Souk – Ahras), w prowincji rzymskiej Numidia (Afryka Północna), dnia 13 listopada 354 roku. Jego rodzicami byli Patrycjusz, katechumen i św. Monika (wspomnienie 27 sierpnia). Mieli co najmniej kilku synów i dwie córki. Zdaje się że Augustyn był z nich najstarszy. Młodszy od niego Nawigiusz nawrócił się w tym samym czasie, co Augustyn, był też przy śmierci matki. Nawigiusz ożenił się i miał kilka córek, z których wszystkie poświęciły się Panu Bogu na służbę w jednym z klasztorów. Jedna z sióstr św. Augustyna wyszła za mąż, a po śmierci męża wstąpiła do klasztoru w Hipponie, gdzie została przełożoną. Gdy w roku 424 zmarła, Święty napisał dla tego klasztoru regułę. Na niektórych manuskryptach św. Augustyn podpisuje się jako Aureliusz. Był to zapewne jego przydomek, chociaż nie jest wiadomym, od kiedy go używał.
Jak w Wyznaniach potwierdza święty, miał on wielkie zdolności. Dlatego nauka szła mu łatwo. Imponował swoim kolegom niezwykłą pamięcią. „Był chłopcem rokującym nadzieje”. Jednak pierwsze lata nauki św. Augustyn wspomina z niesmakiem. Miał bowiem nauczyciela bijącego swoich uczniów bez miłosierdzia za najmniejsze przewinienia. Nie lubił matematyki ale za to rozkoszował się w literaturze łacińskiej. Ulubionym jego autorem był Wergiliusz.
Jako młodzieniec żył Augustyn swobodnie. Lubił zabawy, dobre jedzenie i picie. Chętnie uczęszczał do teatru, miał ciągoty do psot chłopięcych. Ale przyszły też i grzechy poważniejsze. Po studiach w Tagaście (do roku 366) i w Madurze (366 – 370) udał się na dalsze kształcenie do Kartaginy, metropolii Afryki Północnej, która wówczas przeżywała swój złoty okres. Tu zapoznał się z pewną dziewczyną, która dała mu syna. Nazwał go Adeodatus, czyli Bogdan dany od Boga. Żył z tą dziewczyną 15 lat. Igrzyska, cyrk, walki gladiatorów, teatr – to było jego życie.
Pod wpływem lektury klasyków rzymskich wpadł Augustyn w sceptycyzm racjonalistyczny. Jak kiedyś Piłat, tak i on pytał: „Gdzie jest prawda?” „Czy jest prawda?” Nawet Biblia wydawała się Augustynowi prostacka, bo też i jej łacińskie tłumaczenia były nie zawsze udane. Za problemami filozoficznymi poszły i wątpliwości religijne. W tym czasie wstąpił do sekty manichejskiej, do której go wciągnął tamtejszy biskup, imponując mu wymową i oczytaniem.
W 374 roku Augustyn powrócił do Tagasty, gdzie otworzył własną szkołę gramatyki. Po dwóch latach zwinął ją jednak i udał się do Kartaginy, gdzie otworzył szkołę retoryki (376). Miał wtedy 22 lata. Ale tu nie pozostał na zawsze. Po 7 latach opuścił Kartaginę i udał się do Rzymu, gdzie założył także swoją szkołę (383). Tu dowiedział się że w Mediolanie poszukują retora. Natychmiast tam się zgłosił (384). Mediolan był wówczas stolicą cesarstwa zachodniorzymskiego, a więc pierwszym miastem Europy po Konstantynopolu. Oprócz prowadzenia szkoły miał Augustyn powierzony sobie w Mediolanie obowiązek wygłaszania mów podczas różnych uroczystości państwowych. Augustyn miał już 30 lat.
W Mediolanie zetknął się ze św. Ambrożym, który był wówczas biskupem tegoż miasta. W roku 386 Mediolan przeżywał swoje gorące dni. Cesarz Walerian I ogłosił edykt, dający Arianom wolność kultu i pod karą śmierci zakazujący im w tym im przeszkadzać. Święty Ambroży przeciwko temu zaprotestował. Cesarz w odwecie kazał zamknąć katedrę i oddać ją Arianom. Nieustraszony biskup zamknął się w niej z wiernymi i całe dnie wytrzymywał oblężenie. Cesarz zmuszony był ustąpić. W tym czasie św. Ambroży, pouczony tajemniczym widzeniem, odnalazł relikwie świętych męczenników Gerwazego i Protazego, zamordowanych w czasie prześladowania (około 304) za cesarza Dioklecjana. Urządzono z tej okazji wielką manifestację religijną, której świadkiem był Augustyn. Zrobiła ona na nim niezwykłe wrażenie. Zainteresowany osobą św. Ambrożego, zaczął Augustyn chodzić na jego kazania. Zaimponował mu wielki biskup wymową i głębią treści.
Niedługo potem przyszło oświecenie łaski (386). Pewnego dnia Augustyn wziął do ręki Listy św. Pawła Apostoła. Przypadkowo otworzył fragment Listu do Rzymian i przeczytał: „Żyjmy przyzwoicie jak jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13,13-14). Nagle poczuł jakby strumień światła silnego w ciemnej nocy swojej duszy. Zrozumiał sens swojego życia, poczuł żal z powodu zmarnowanej przeszłości. Dlatego też dotrwał jako nauczyciel retoryki do wakacji, następnie udał się w pobliże Mediolanu, do wioski ustronnej Cassiciaco i tam u przyjaciela Werekundusa spędzał czas na modlitwie i na rozmowie z przyjaciółmi na różne tematy ewangeliczne. Rozczytywał się równocześnie w Piśmie Świętym.
Na początku Wielkiego Postu zgłosił się Augustyn do św. Ambrożego jako katechumen i w samą Wielką Sobotę w nocy z 24 na 25 kwietnia 387 roku z jego rąk przyjął chrzest święty. Miał wówczas 33 lata. Wraz z nim przyjęli chrzest jego syn Adeodatus i przyjaciel Alipiusz. Augustyn postanowił powrócić do Afryki, by nawracać współziomków i pozyskiwać ich dla Chrystusa.
Można sobie wyobrazić radość matki św. Moniki. Augustyn porzucił retorykę i postanowił oddać się wyłącznie na służbę Bożą. Kiedy z matką znalazł się w Ostii, tam na jego rękach i na rękach jego brata, Nawigiusza, poszła do Pana po nagrodę św. Monika. Tu ją pochowali i statkiem udali się do Afryki, do rodzinnej Tagasty. Święty Augustyn taką z jej okazji snuje refleksję: „Wyjechałem z niej inny, aby powrócić zupełnie innym”. Po przybyciu do Tagasty rozdał swoją majętność między ubogich i z synem oraz z przyjaciółmi, Alipiuszem i Ewodiuszem, zamieszkali razem, oddając się modlitwie, dyskusji na tematy religijne i studiom Pisma świętego.
W 391 roku Augustyn wraz z synem i przyjaciółmi udał się do Hippony, gdzie postanowił założyć klasztor i tam spędzić resztę lat swego życia. Niebawem dał się poznać wszystkim jako człowiek bardzo pobożny. Dlatego, gdy biskup Waleriusz zwrócił się pewnego dnia do ludu, by mu dostarczono kandydata na kapłana, gdyż potrzebował jego pomocy, wszyscy w katedrze wskazali na Augustyna, wołając: „Augustyn kapłanem!”. Przyjął propozycję biskupa, widząc w tym wolę Bożą. Po wyświęceniu na kapłana, Augustyn nie zmienił trybu życia, ale nadal z synem i przyjaciółmi prowadził życie wspólne. Zaczął nawet przyjmować nowych kandydatów. W taki to sposób powstało jakby seminarium, z którego wyszło wielu biskupów afrykańskich: Alipiusz, biskup Tagasty, przyjaciel Augustyna; Profuturus, biskup Syrty; Ewodiusz, biskup Uzalis, przyjaciel Augustyna; Sewer, biskup Milewy; Urban , biskup Sicea; Peregrinus, biskup Thehac; i Bonifacy, biskup Cataqua. Z nimi będzie współpracował Augustyn dla dobra całego Kościoła i wywierał na nich nadal jako mistrz wpływ dobroczynny. Tymczasem pomagał biskupowi Hippony. Starzec niebawem udzielił mu konsekracji na biskupa pomocniczego w samą uroczystość Wniebowzięcia Pańskiego 394 roku ku ogromnej radości ludu. W dwa lata potem przeniósł się do wieczności biskup Walerian i Augustyn został jego następcą (396).
Teraz dopiero w całej pełni zajaśniała mądrość i gorliwość duszpasterska św. Augustyna: w przepowiadaniu słowa Bożego, które traktował jako swój pierwszy obowiązek; w odpowiednim doborze kapłanów; w trosce o lud. Nadal prowadził życie wspólne, w którym formował przyszłych biskupów i kapłanów. Po długich latach doświadczenia ułożył dla nich regułę, która w przyszłości miała się stać podstawą dla wielu rodzin zakonnych. Dużo czasu zajmowała mu korespondencja. Nie traktował jej jednak jedynie jako rodzaj kontaktu towarzyskiego, ale wykorzystywał ją jako sposób apostolstwa. Korespondował ze św. Janem Jerozolimskim, św. Paulinem z Noli, św. Hieronimem, św. Prosperem i św. Hilarym z Arles.
Augustyn wypowiedział też nieubłaganą walkę błędom, jakie za jego czasów nękały Kościół: manicheizmowi (396-400), donatystom (400-411) i pelagianom (411-430). Prowadził dysputy z manichejczykami, których znał osobiście, bo był z nimi przez szereg lat ideowo związany. Nie spoczął, aż herezję wyplenił. Donatyści byli w owym czasie w Afryce najsilniejsi. W roku 330 mieli aż 270 stolic biskupich w swoich rękach. Potępieni na synodach w Arles (313) i w Mediolanie (316) zagnieździli się silnie w północnej Afryce. Jako rygoryści nie pozwalali przyjmować do społeczności kościelnej tych, którzy w czasie prześladowań wyparli się wiary, a teraz chcieli do niej powrócić. Donatyści żądali dla kapłanów i wiernych, łamiących prawo, najsurowszych kar. Posuwali się często do gwałtów. Święty Augustyn zwalczał ich pismem i żywym słowem. Był jednak zdania, że tych biskupów i kapłanów, którzy do jedności kościelnej powrócą, należy zostawić na ich urzędach. Tym sobie Święty pozyskał donatystów. Na synodach w Kartaginie w 401 i 411 roku herezja została zwyciężona.
W tym samym czasie przybył do Afryki Pelagiusz i Celestiusz. Głosili, że grzech Adama i Ewy zaszkodził tylko pierwszym rodzicom, a nie całemu rodzajowi ludzkiemu, że dzieci rodzą się w stanie łaski i nie jest konieczny chrzest święty, a łaska uświęcająca nie jest do zbawienia konieczna. Ta herezja stała się św. Augustyna okazją do gruntownego i wszechstronnego wykładu o łasce Bożej i zbawieniu człowieka.
Pod koniec życia św. Augustyn przeżył tragedię. Namiestnik rzymski zaprosił do Afryki Północnej Wandalów w celu obrony przeciwko szczepom dzikich mieszkańców Sahary. Kiedy spostrzegł, że Wandalowie są nie mniej od tamtych barbarzyńscy, wypowiedział im wojnę. Było jednak za późno. Wandalowie do Afryki już weszli. Po odniesionym zwycięstwie, zaczęli zajmować miasto po mieście. Hippona broniła się bohatersko przez 3 miesiące, aż wrogom udało się zrobić wyłom w murze i spowodować pożar miasta. Tak padła ostatnia zapora. Ale św. Augustyn już nie żył. Zmarł w czasie oblężenia dnia 28 sierpnia 430 roku. Wandalowie siłą zaprowadzili arianizm. Polała się obficie krew męczeńska. W 150 lat potem Afryka padła pod mieczami Arabów. Do dnia dzisiejszego panuje tam wszechwładnie islam.
Po św. Augustynie pozostało kilkadziesiąt tomów jego pism. Do najcenniejszych z nich należą: Wyznania (386-387), O katechizacji ludzi prostych (413-427). Zachowały się jego 363 kazania i 217 listów. Można powiedzieć bez przesady, że nie było ani jednej prawdy wiary, której by św. Augustyn w swoich pismach nie poruszył. Dlatego słusznie zdobył sobie tytuł największego teologa chrześcijańskiej starożytności.
Ciało Świętego złożono w katedrze w Hipponie. Potem jednak w obawie przed profanacją Wandalów przeniesiono je na Sardynię, aż wreszcie król Longobardów Luitprand (+744), przeniósł je do Pavii, gdzie po dzień dzisiejszy opiekę nad relikwiami roztaczają synowie duchowi wielkiego biskupa, augustianie. Są one w mensie głównego ołtarza.
Ku czci św. Augustyna wzniesiono wiele kościołów. Ponad 50 zakonów przyjęło jego regułę. Imię Świętego nosił ojciec Augustyn Kordecki, nieśmiertelny obrońca Jasnej Góry w czasie „potopu szwedzkiego” w 1655 roku. Ku czci świętego wystawiono kilkanaście kościołów, wśród nich także w Warszawie. Jako doktor Kościoła jest umieszczany prawie we wszystkich świątyniach obok św. Ambrożego, św. Hieronima i św. Grzegorza I Wielkiego ( tzw. wielcy doktorzy Kościoła zachodniego ).
Źródło: „Święci na każdy dzień” ks. Wincentego Zalewskiego.