1. Stronnictwo Narodowe w gminach Boćki, Grodzisk, Brańsk, Wyszki
Miejscowa ludność rolnicza odnajdywała korzystne warunki do zbywania płodów rolnych dzięki udziałom właścicieli miejscowego majątku w Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rolnik”z Bielska Podlaskiego. Wraz z rozwojem spółdzielczości kwitło życie społeczne. W regionie silnym poparciem cieszyła się Narodowa Demokracja. Wacław Malinowski ze wsi Kąty do 1928 sprawował godność senatora. Przez pewien czas skarbnikiem miejscowego koła Stronnictwa Narodowego był pochodzący z Dołubowa Jan Wasilewski, pełniący w latach 1927-1929 funkcję wójta gminy Grodzisk. SN w powiecie bielskim najsilniej rozwijało się w okolicach Drohiczyna, Ciechanowca, Brańska, Wyszek i Bociek. W roku 1937 SN liczyło w powiecie 1634 członków. Niestrudzonym animatorem ruchu narodowego w powiecie Bielsk Podlaski był proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Strabli ks. Jan Klemens Duda-Dziewierz sprawujący funkcję prezesa Zarządu Powiatowego SN w Bielsku Podlaskim. Szczególnie szybko następował rozwój Sekcji Młodych. Hasła „bitwy o handel” propagowane przez Zrzeszenie Kupców Chrześcijańskich dawały młodzieży możliwość zarobkowania poprzez uczestniczenie w akcji bojkotu i pikietowania sklepów żydowskich. Akcja rozwijała się szczególnie prężnie w okolicach Ciechanowca, w związku z czym nastąpił tam znaczny wzrost stanu posiadania partii, a składki miejscowych członków zasilały wyraźnie budżet Zarządu Okręgowego SN w Białymstoku, na czele którego stał proboszcz parafii św. Józefa w Złotorii Jan Ostrowski. Członkowie SN z okolic Ciechanowca ciążyli w kierunku oderwania bielskiej struktury od okręgu białostockiego i przyłączenia jej do okręgu warszawskiego partii. (Powiat Bielsk Podlaski w wyborach 6 listopada 1938 znajdował się w granicach okręgu wyborczego Ostrów Mazowiecka). Władze starostwa bielskiego były zaniepokojone wzrostem nastrojów antyrządowych i pod pretekstem walki z ekscesami antysemickimi zawiesiły pod koniec 1937 roku na 2 miesiące fumkcjonowanie powiatowego Zarządu SN w Bielsku Podlaskim. Ze względów prestiżowych Zarząd Okręgowy SN w Białymstoku nie chciał dopuścić do utraty stanu posiadania w powiecie i podjęto decyzję o rozwiązaniu Zarządu Powiatowego SN w Bielsku Podlaskim. Sekretariat Okręgowy SN w Białymstoku na czele z Sylwestrem Drylem podjął starania o odzyskanie wpływów w powiecie, co doprowadziło do dalszego rozwoju liczebnego tej partii. Działalność zintensyfikowano poprzez zaangażowanie proboszcza parafii Przemienienia Pańskiego w Perlejewie księdza Józefa Madalińskiego (późniejszy kapelan powiatu bielskiego Narodowych Sił Zbrojnych, pseudonim „Laryssa”), który z ambony zakazywał parafianom wstępowania do Związku Młodej Polski.
2. Wybory 6 listopada 1938
Stronnictwo Ludowe [dalej SL] ze swoją organizacją młodzieżową „Strażą Przednią” rozwijało się na terenie Drohiczyna i było animowane przez nauczycieli miejscowego gimnazjum państwowego. W okolicach Grodziska SL organizowali miejscowy wójt Władysław Trusiak, nauczyciel szkoły powszechnej Roman Jastrzębski (późniejszy komendant powiatu bielskiego NSZ pseudonim „Antoni”) ze wsi Żery-Pilaki oraz Bronisław Pietraniuk z pobliskich Sypni. Ponadto w południowej części powiatu silnymi wpływami cieszył się Obóz Narodowo-Radykalny, kierowany w Drohiczynie przez Albina Stolewskiego, a w Brańsku przez Kazimierza Usakiewicza. Próbowano rekrutować działaczy spośród sympatyków SN, oferując im działalność etatową i miesięczne dochody w wysokości 40 zł. ONR-owi patronował wikariusz parafii Trójcy Przenajświętszej w Drohiczynie ks. Władysław Wierzbicki. Zarząd Powiatowy SN w Bielsku pozostający w konflikcie z organizacją okręgową nękany był zatrzymaniami przez władze bezpieczeństwa. W związku z powyższym w maju 1938 powołane zostają nowe zarządy obwodów. W Brańsku, prezesem obwodu został Franciszek Popławski z Popław. Komendantem akcji bojkotowej został niejaki Pietraszko ze wsi Pietraszki, a jego zastępcą Władysław Krasowski z Kadłubówki. W Boćkach 8 maja 1938 ukonstytuował się 3-osobowy Zarząd Obwodu w składzie: prezes Jan Rutkiewicz, wiceprezes Wacław Wierciński oraz skarbnik Józef Sędziak. Ponieważ zebranie odbywało się w sali parafialnej parafii św. Józefa i św. Antoniego, gdyż miejscowy proboszcz ksiądz kanonik Jan Warpechowski sympatyzował z ruchem narodowym. W związku z wyborami do Sejmu ksiądz Duda-Dziewierz próbował bezskutecznie uzyskać nominację w wyborach zarządzonych na 6 listopada 1938 i jesienią organizował w regionie patriotyczne manifestacje – np. 28 września 1938 w Siemiatyczach przemawiał do 2,5 tysiąca osób, a 4 października w Boćkach, gdzie zgromadził 900 słuchaczy. W obu wystąpieniach prelegent powielał podobne tezy, pochwalając zajęcie Zaolzia przez oddziały polskiej armii, potępiał bolszewizm w Rosji oraz komunizm w Hiszpanii, a także lewicowe rządy we Francji. Ksiądz podkreślał, że Żydów należy pozbyć się z Polski, ale nie poprzez bicie, lecz organizowanie się w ramach SN oraz poprzez bojkot handlu żydowskiego. Ostatecznie jednak ksiądz Duda-Dziewierz w wyborach nie wystartował. Nawet ksiądz prałat Antoni Beszta-Borowski z Bielska czynił proboszczowi Strabli wymówki, że ten „nie jest prawdziwym narodowcem”, gdyż starał się zostać posłem do Sejmu. Istotnie o mandat w tak skonstruowanym okręgu było trudno i ksiądz Duda-Dziewiarz postępował pragmatycznie starając się włączyć bielską strukturę do okręgu warszawskiego Stronnictwa Narodowego. Na wschód od Bociek sporymi wpływami wśród ludności chrześcijańskiej cieszył się Obóz Zjednoczenia Narodowego, ale nawet w Topczewie ksiądz prałat Feliks Zalewski sympatyzował chyba z OZN i agitował za wzięciem udziału w grudniowych wyborach samorządowych. 17 października do działaczy SN w Brańsku przemawiał Stefan Galicki z Andryjanek, który chociaż nie był członkiem stronnictwa, cieszył się widocznie wśród narodowców sporą estymą i zachęcał miejscowych do oddania głosu na Kowalczyka z Hajnówki, gdyż jego kontrkandydat burmistrz Bielska Podlaskiego Alfons Erdman „jest dla narodowców nieodpowiedni”. Członek Zarządu Powiatowego w Bielsku Wacław Ostasiewicz stwierdził jednak, że działacze SN w wyborach nie zagłosują. Ksiądz Beszta-Borowski i burmistrz Erdmann przymusowo musieli przez jakiś czas jednak razem przebywać, gdy oddziały niemieckie zajęły Bielsk, biorąc zakładników spośród znaczniejszych obywateli miasta. Obaj adwersarze przebywali w jednej piwnicy zamienionej na niemiecki areszt. Frekwencja w wyborach okazała się w powiecie wysoka i wyniosła 76,72 %. Była więc wyższa od średniej krajowej o blisko 10 procent, z czego cieszyły się władze bezpieczeństwa ze starostą bielskim Żelisławem (Zygmuntem) Januszkiewiczem.
3. Stan bezpieczeństwa a bezrobocie
Okolica jednak jak wskazano nie była sielska. Nie tylko Zydzi stawali się obiektem napaści. Mało kto wie, że dziadek znanego dziś prezentera muzycznego Marka Sierockiego sprawował funkcję sędziego pokoju w Grodzisku. Pewnego dnia jednak powracającego z pracy sędziego zamordował nieustalny napastnik, a koń sam odnalazł drogę do domu i w bryczce przyciągnął zwłoki sędziego. Ów pasus nie przytaczam jako swoisty couleur locale lecz w celu zobrazowania niedostatecznego stanu bezpieczeństwa. Miejscowe starostwo zaniedbywało sprawę robót publicznych, co powodowało rozgoryczenie miejscowej ludności. Obie kwestie są ze sobą ściśle powiązane. Prac publicznych do wykonania w okolicy było sporo i niezbędne na ten cel fundusze władze także posiadały. W ramach akcji melioracyjnej władze miejscowe dokonały w roku 1938 regulacji koryta rzeki Nurzec, a do pracy zatrudniono więźniów. W tym celu w Chojewie utworzono Ruchomy Karny Ośrodek Pracy, z którego co i raz zdarzały się ucieczki. Np. w dniu 2 lipca 1938 z ośrodka zbiegł więzień Franciszek Marciocha i został ujęty dopiero po jakimś czasie w pobliżu Wysokiego Mazowieckiego. Natomiast 28 lipca tegoż roku ucieczki spróbował inny więzień Bursztyn Chackiel, który jednak został postrzelony przez strażnika Bolesława Zielińskiego i w wyniku tego zmarł. Jako ciekawostkę należy dodać, że w tym samym miejscu gdzie pracowali więźniowie przy regulacji rzeki Nurzec w okolicach Chojewa, 5 lat później dokonano morderstwa na 3 Żydówkach, które uciekły z getta w Brańsku. Jednemu Żydowi w grudniu 1943 udało się wskoczyć do rzeki i zbiec. W 1947 roku zeznania tego świadka Lejba Trusa posłużyły do oskarżenia o mordowanie Żydów braci Aleksandra i Józefa Hryciów z kolonii wsi Chojewo oraz Jana Kamińskiego, sołtysa tej wsi z okresu okupacji niemieckiej. Proces był prowadzony przed Sądem Okręgowym w Białymstoku i zakończył się wyrokiem dożywotniego więzienia wyrokiem dla Jana Kamińskiego, który jednak zamieniono na 8 lat więżienia. Braci Hryciów nie objęto aktem oskarżenia i zwolniono z aresztu. O sprawie braci Hryć pisał w 2019 Piotr Gontarczyk na łamach tygodnika „Sieci”. Jako ciekawostkę autor może dodać, że jego ojciec Tadeusz Czarniawski 9ur. 1944) znał osobiście Antoniego Hrycia i bywał w jego gospodarstwie. Natomiast wspomniany Lejb Trus przemoczony przybył do wsi Burchaty, gdzie miejscowa gospodyni Marianna Dawidziuk umieściła go w nagrzanym piecu chlebowym i w ten sposób zapewne uratowała go przed śmiercią.