Poniżej tekst napisany przed białostockimi wyborami samorządowymi. Czy dzisiaj pozostaje jest aktualny?
Zbliżające się wybory samorządowe w Białymstoku są znakomitą okazją do publicznej debaty na temat przyszłości gospodarki odpadami w Białymstoku. Mieszkańcy miasta, stając przed urnami w listopadowych wyborach mogą zdecydować, czy chcą aby Białystok stał się regionalnym centrum spalania śmieci, a opłaty za odbiór odpadów po wybudowaniu spalarni w przeliczeniu na osobę sięgnęły kwoty ok. 30 złotych. Czy też wolą uniknąć drastycznego podwyższania cen i zachować stawki opłat na poziomie zbliżonym do obecnego, dzięki wdrożeniu zalecanego przez Unię programu segregacji odpadów komunalnych.
Jak wiemy, dyrektywy unijne zmuszą do zmiany zasad gospodarowania odpadami komunalnymi zakazując m.in. składowania odpadów na tradycyjnych składowiskach typu Hryniewicze pod Białymstokiem. Przepisy unijne preferują zapobieganie powstawaniu odpadów, segregację i recykling, spalanie tylko frakcji posegregacyjnej odpadów (przetwarzanie termiczne).
Obecne władze Białegostoku z nieznanych przyczyn przeciwstawiają się koncepcji powszechnej segregacji odpadów i zdecydowały się na forsowanie i realizowanie budowy spalarni odpadów w Białymstoku. Projekt obejmuje zwożenie śmieci z ościennych gmin i zorganizowanie w mieście dużego hurtowego centrum spalania śmieci.
Według doniesień medialnych kosztbudowy spalarni pochłonie najprawdopodobniej ok. 652 mln złotych. Proces "przetwarzania termicznego" w miejskiej spalarni będzie odbywać się 24 godziny na dobę i z uwagi na zbyt małą podaż śmieci z terenu miasta projekt obejmuje jako dostawców ościenne gminy zlokalizowane wokół Białegostoku. Z zebranych informacji wynika, że obecna administracja intensywnie zabiega o pozyskanie odpadów z sąsiednich gmin.
Zdecydowaliśmy się wyrazić polemiczną opinię w kwestii budowy spalarni, ponieważ uważamy, że losy tego projektu będą miały kluczowe znaczenie dla miasta, dla jego rozwoju i przyszłości mieszkańców. Jeżeli spalarnia powstanie to może położyć się cieniem na wizerunku naszego regionu kojarzącego się z ekologią i obszarem Zielone Płuca Polski.
Z zebranych informacji wynika, że pomysłowi spalania odpadów sprzeciwiają się mieszkańcy miasta, organizacje ekologiczne i lokalne autorytety. Skądinąd trudno się dziwić, ponieważ pomysł wydaje się raczej nietrafiony, kosztowy i tak naprawdę nie tego dokładnie oczekuje Unia Europejska (przypomnijmy: celem dyrektywy unijnej jest zakazanie bezmyślnego składowania odpadów, a odzysk i recykling jest najbardziej pożądaną formą gospodarki). W krajach Unii Europejskiej nie spala się surowców wtórnych i biomasy, a termicznemu przetwarzaniu podlega tylko frakcja resztkowa.
Mimo upadku komunizmu i bankructwa socjalistycznej gospodarki wciąż w głowach niektórych polityków rodzą się pomysły kojarzące się z upadłym PRL-em. Forsowana przez włodarzy miasta koncepcja budowy spalarni przypomina peerelowską gospodarkę złomem. Jak może niektórzy pamiętają, jednym z paradoksów peerelu był dziwny sposób gospodarowania tym surowcem wtórnym. Odbiorcom zagranicznym opłacało się kupować złom z Polski mimo dużych odległości i wiążących się z tym kosztów transportu. Importerzy złomu reprezentujący gospodarki wolnorynkowe w swoim działaniu kierowali się prostą prawdą: złom stalowy jest wartościowszy od rudy żelaza. Władze PRL jednak nie dostrzegały tej prawdy oraz związku między zagospodarowaniem surowca wtórnego, a poziomem importu rudy żelaza.
Podobnie i dziś. W dobie, gdy postuluje się ochronę środowiska, konieczność redukcji wyrębu Puszczy Białowieskiej, powstał pomysł żeby bezpowrotnie spalać część surowców wtórnych i dodatkowo łożyć na neutralizację produktów spalania (30% masy - pyły, popioły, żużle, itd.). To wszystko na koszt często niezamożnych społeczności zamieszkujących w dominującym w Białymstoku budownictwie wielorodzinnym. Dzisiaj cena odbioru śmieci w przeliczeniu na osobę miesięcznie, np. w białostockich spółdzielniach mieszkaniowych i wspólnotach kształtuje się w przedziale 6-9 zł. Po wybudowaniu spalarni opłata od osoby radykalnie wzrośnie do ok. 30 zł.
Według specjalisty od gospodarki odpadami, Andrzeja Bartoszkiewicza, szacowane wydatkowanie 652 mln złotych na budowę spalarni to dopiero początek nakładów samorządu. Mieszkańców przymuszonych w drodze decyzji czysto politycznych do ponoszenia kosztów funkcjonowania spalarni czeka drastyczna podwyżka opłat za odbiór odpadów. Miesięczna opłata w przeliczeniu na osobę wyniesie według szacunków ok. 30 zł. Wiąże się to z wysokimi kosztami eksploatacji wynikającymi z kosztów dostawy odpadów, obsługi procesu spalania i zabezpieczenia masy ok. 30% popiołów, pyłów i żużli, które spalarnia rusztowa będzie masowo wytwarzać. Pyły należy neutralizować, ponieważ ze wszystkich odpadów „pospalarniowych” są one najbardziej niebezpieczne, natomiast do składowania tych pozostałych odpadów potrzebne są kwatery, które także wpływają kosztotwórczo na cenę dla mieszkańca.
W ocenie ekspertów technologia spalania rusztowego wydaje się już przestarzała. Należy maksymalnieograniczyć spalanie frakcji biodegradowalnej, ponieważ ta zawiera powyżej 80% wody i wpływa negatywnie na kaloryczność wszystkich spalanych odpadów. Odpady bio powinny trafić np. do biogazowni. Należy pamiętać, że nie wdrażając kompleksowego powszechnego sortowania u źródła, w spalarni nie da się w pełni wysegregować dostarczonych zmieszanych i zgniecionych w transporcie i przeładunku odpadów.
Aktualnie na składowisku w Hryniewiczach odzyskuje się zaledwie kilka procent z trafiającej tam masy. Dlaczego tak się dzieje? Dowożone śmieci są zmieszane (do kontenerów trafiają razem odpady niebezpieczne, żywnościowe i surowce wtórne - np. papier) i zgniatane w wyniku załadunku i wyładunku. Odpady organiczne (żywnościowe) szczególnie latem dodatkowo ulegają szybkiemu rozkładowi i wskutek mechanicznego przemieszania w drodze do Hryniewicz (lub przyszłej spalarni) trwale zanieczyszczają surowce wtórne: papier, tkaniny, tworzywa sztuczne, itp. Dlatego m.in. z masy dostarczonej do Hryniewicz odzyskuje się (sortuje) właściwie śladowe ilości surowców wtórnych. Teoretycznie na pewno powinno być wysegregowane szkło i odporne na ingerencję mechaniczną tworzywa sztuczne, ale w praktyce wskutek transportu i wysypywania odpadów z kontenerów wspomniane szkło często tłucze się zanieczyszczając masę odpadową. W praktyce niezmiernie uciążliwie jest sortowanie odpadów, które dotarły do Hryniewicz kilka dni po odebraniu od mieszkańców. Intensywny rozkład frakcji organicznej wyzwala niezwykle silny fetor, co czyni bardzo trudną pracę w tego rodzaju pseudosortowni.
W kwestii odpadów niebezpiecznych (np. leki, chemikalia, baterie, świetlówki zawierające rtęć, itp.) sami Państwo możecie się domyślić i odpowiedzieć na pytanie, co dzieje się z tymi odpadami trafiającymi z gospodarstw domowych do zbiorczych kontenerów i później mieszanymi z odpadami żywnościowymi i zgniatanymi w transporcie i przeładunku. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że po zmieszaniu nie sposób dokonywać skutecznej segregacji śmieci w takiej postaci. Nie sposób też bezpiecznie produkować kompostu z pozyskanych w ten sposób odpadów organicznych. Między innymi ten aspekt tłumaczy fakt, dlaczego dotąd nie wypracowano skutecznego systemu produkcji kompostu nadającego się do nawożenia okolicznych gleb V i VI klasy.
Odnosząc się do pseudosortowania warto także wspomnieć o bulwersującej sprawie zmiany kodów odpadów. Otóż, według relacji posła Tadeusza Arkita, w punktach obsługujących składowiska, firmy trudniące się gospodarką odpadami tworzą jedynie pozory sortowania ograniczając się do przepuszczenia otrzymanych odpadów przez pseudotaśmę sortowniczą (tzw. sita). Śmieci przed taśmą mają inny kod i kosztują więcej za tonę, bo są sklasyfikowane jako nieposegregowane, natomiast po przepuszczeniu tych samych śmieci przez taśmę - sito, formalnie biorąc uznaje się je za posortowane. Zmienia się tylko kod odpadów i dopuszcza do składowania. Charakteryzując proceder od strony finansowej, poseł Tadeusz Arkit relacjonuje to tak:
W 2007 r. podniesiona została opłata marszałkowska z 15 do 100 zł za tonę za składowanie nieposegregowanych odpadów na wysypiskach. Miało to motywować mieszkańców do segregacji. Tymczasem ilość odpadów nieposegregowanych nie zmalała, natomiast mamy do czynienia z dużymi nadużyciami. Zjawisko to nazywane jest zmieniaczem kodów. Polega to na tym, że odpady przepuszczane są przez prymitywne instalacje, które mają uzasadnić, że odpady zostały posortowane. Następuje zmiana kodu odpadów na korzystniejszy, w wyniku czego opłata marszałkowska spada do 67 zł za tonę. Kto na tym zarabia? Nie zarabia na tym ani obywatel, ani państwo, ale firma przerabiająca odpady – przy 100 tys. ton odpadów firma może zarobić ok. 2 mln zł w ciągu roku.
Czy istnieją alternatywne dla spalarni rusztowych formy gospodarki odpadami?
System EKO AB - charakterystyka
EKO AB toprosty sposób odbioru i natychmiastowej segregacji odpadów z osiedli wielomieszkaniowych. System opiera się stworzeniu sieci małych punktów sortowania odpadów. W miejscach tradycyjnych śmietników i altan śmieciowych ustawia się klimatyzowane, kontenerowe ekodomki, których pracownicy odbierają śmieci. Mieszkańcy budynków wielorodzinnych nie wyrzucają już odpadów do przyblokowego pojemnika, ale oddają obsłudze domku EKO AB, która na bieżąco dokonuje sortowania na frakcje. Dzięki temu efektywnie odzyskuje się wszystkie wartościowe surowce wtórne. Nie ma przykrych zapachów, bo odpady żywnościowe trafiają do modułów chłodniczych, a później np. do produkcji kompostu lub biogazu. Wskazany sposób odbioru i sortowania odpadów w odróżnieniu od tradycyjnych form, zapewnia najwyższy poziom sanitarny (brak uciążliwych zapachów, much, gryzoni, przypadkowych zwierząt domowych). Gwarantuje także czystość i porządek wokół pawilonów i terenów przyblokowych. Nawet gdy mieszkańcy wstępnie nie posegregują śmieci, to i tak zrobi to za nich obsługa kontenera - ekodomku.
W realiach Białegostoku projekt segregacji bezpośredniej wydaje się szczególnie pożądany, ponieważ w budynkach wielorodzinnych (spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty, budynki komunalne) zamieszkuje większość mieszkańców Białegostoku. Dlatego wymuszona koncentracja gospodarstw domowych w blokach 4-piętrowych (i wyższych) tworzy optymalne warunki dla skutecznego wdrażania Systemu EKO AB. System sprawdził się już w Bytomiu Odrzańskim (woj. lubuskie) oraz w Płocku. Wydaje się szczególnie korzystny i zalecany w zespołach budownictwa wielorodzinnego.
Pawilon EKO AB – Płock
Dzięki odzyskowi surowców wtórnych EKO AB jest w dużej mierze samofinansujący i stanowi atrakcyjną alternatywę dla bardzo kosztownych typowych sortowni przywysypiskowych segregujących zaledwie od 4 do 10 % surowców wtórnych. Domki EKO AB gwarantują szybką i tanią segregację odbieranych odpadów oraz pracę setkom osób w przypadku powszechnego wdrożenia tej formy gospodarki odpadami. W skupiskach budownictwa wielomieszkaniowego zbudowanie sieci domków jest szczególnie korzystne ekonomicznie. System zarabia na surowcach wtórnych, co pozwala zmniejszyć opłaty pobierane od mieszkańców. Dodatkowo EKO AB ogranicza składowanie o ok. 75 %, co poprawia bilans ekonomiczny systemu. Chociaż powszechnie uważa się, że segregacja bardzo dużo kosztuje, to doświadczenie płockie potwierdzają, że system EKO AB zagospodarowuje ¾ odpadów, a koszty dla mieszkańca można utrzymać na obecnym poziomie przy obsłudze ok. 600 - 800 osób.
Z wymienionych powodów EKO AB jest zabójczą konkurencją dla spalarni potrzebującej non stop ogromnej masy śmieciowej. Dzięki sieci mini sortowni do dalszego przetwarzania trafia tylko 20% tzw. frakcji resztkowej odpadów. Przypomnijmy: nawet do 80% śmieci odebranych od mieszkańców zostaje od razu zagospodarowana, gdyż to wartościowe surowce wtórne i masa organiczna, elektroodpady, odpady wielkogabarytowe, leki i baterie.
Strukturaodpadów komunalnych – zagospodarowanie „trudnych” odpadów
Powyższa ilustracja przestawia strukturę frakcji odpadów komunalnych. Najatrakcyjniejsze do natychmiastowego zagospodarowania są surowce wtórne: szkło, tworzywa sztuczne, metale, opakowania. Korzyści finansowe przynoszą też odpady wielkogabarytowe i organiczne pod warunkiem, że wysegregowana masa nie zawiera zanieczyszczeń. Wymienione frakcje generują zyski w systemie EKO AB. Wysegregowane odpady organiczne nadają się do dalszego zagospodarowania na polach kompostowych (przetworzenie w kompost – produkt do nawożenia upraw). Wytwarzanie kompostu z odpadów poddanych segregacji w systemie EKO AB gwarantuje wysoką jakość kompostu dzięki wyeliminowaniu odpadów niebezpiecznych typu leki, rtęć, itp. Rozważając realia białostockie warto nadmienić, że w naszym regionie dominują gleby V i VII klasy, co jest wręcz zachętą do zagospodarowania odpadów organicznych. W przypadku tworzenia zintegrowanego systemu gospodarki odpadami władze miasta mogłyby wdrożyć inne bardziej zaawansowane rozwiązania, np. w postaci budowy biogazowni.
Odpady „trudne”
Po zagospodarowaniu odpadów typowych pozostają nam już tylko tzw. frakcje trudne tj. odpady niebezpieczne (3%) i wspomniane higieniczne. Tutaj pojawia się miejsce na spalarnię ale w skali mikro. Zapewne mało kto o tym wie, ale w naszym regionie funkcjonuje już spalarnia odpadów medycznych (co ciekawe zlokalizowana w Hajnówce!). Zatem wysegregowane z gospodarstw domowych odpady medyczne trafiałyby do termicznego przetwarzania - tak jak obecnie – np. do hajnowskiej mikro spalarni. Ostatnia trudna frakcja, czyli odpady higieniczne, również może być niedrogo zagospodarowana. Okazuje, że te odpady nadają się produkcji np. paliwa dla cementowni. Podobnie jak w kwestii biogazowni, samorząd mógłby wesprzeć przedsiębiorców zainteresowanych kooperacją lub powierzyć miejskiej spółce budowę odpowiedniej infrastruktury do przetwarzania odpadów higienicznych.
Na podstawie powyższego widzimy, że preferowana przez Unię Europejską powszechna segregacja jest w pełni wykonalna w Białymstoku ekonomicznie, organizacyjnie i technicznie. Co więcej, jest tańsza i wyklucza barbarzyńskie, bezmyślne spalanie surowców wtórnych. Głęboka segregacja z zastosowaniem technologii ekodomków w pełni wpisuje się w realia Podlasia zgodnie z ekologicznym charakterem regionu i jest przyjazna mieszkańcom.
Podsumowując warto jeszcze raz przypomnieć, że odzyskane w systemie natychmiastowej segregacji surowce wtórne przedstawiają wysoką wartość, mogą być odbierane przez firmy recyklingowe z sieci pawilonów EKO AB w długich i systematycznych seriach, co pozwoli sięgnąć po najlepsze technologie recyklingu. Ponadto istnieje możliwość wysegregowania prawie w 100% odpadów niebezpiecznych i elektrośmieci. Masa organiczna może być bardzo dobrym surowcem do kompostowania, produkcji biogazu lub biowęgla, a odpady higieniczne mogą być komponentem w produkcji paliwa dla cementowni.
Wdrożenie i eksploatacja systemu EKO AB w Białymstoku
Koszty budowy
Detaliczna cena jednego pawilonu wynosi ok. 100 tys. złotych. Obsłużenie np. spółdzielni mieszkaniowej liczącej 12 tys. mieszkań wymaga zbudowania ok. 40 pawilonów. Czyli dla osiedli zamieszkiwanych przez 30-40 tys. ludzi wdrożenie systemu będzie kosztowało 4 mln złotych. Nawet jeśli założymy wzrost kosztów i nie doszacowaliśmy liczby mieszkańców osiedli i w związku z tym przemnożymy 4 mln zł razy 2, to i tak ta inwestycja będzie niewyobrażalnie tania w porównaniu do spalarni. Bo jeżeli nawet zapłacimy 8 mln za sieć EKO AB obsługującą 40 tys. mieszkańców i przyjmiemy dla 300 tys. mieszkańców koszt 60 mln zł to i tak łączna przeszacowana kwota będzie bardzo niskaw porównaniu do spalarni (650 mln zł). Oszacowana z rezerwą kwota 60 mln zł to koszt inwestycji przy detalicznej cenie pawilonów i zupełnym niekorzystaniu z dotacji na program EKO AB. W praktyce wręcz niemożliwością i działaniem na szkodę społeczności byłoby niesięgnięcie po dotacje na ten wybitnie ekologiczny projekt.
Koszty eksploatacji systemu EKO AB
Wynagrodzenie obsługi pojedynczego pawilonu systemu EKO AB i pokrycie kosztów utrzymania ekologicznego domku jest finansowane w części z opłat pobieranych od mieszkańców, a częściowo z przychodów uzyskanych ze sprzedaży wysegregowanych surowców wtórnych. Dodatkowo środki są pozyskiwane z funduszy na tworzenie i wyposażenie miejsc pracy. Po wdrożeniu EKO AB na osiedlach budownictwa wielomieszkaniowego i zamortyzowaniu kosztów inwestycji opłaty pobierane od mieszkańców będą niższe w porównaniu do klasycznej formy wywozu odpadów i przetwarzania w spalarni.
Poniższy bilans przedstawia strukturę kosztów i przychodów z funkcjonowania EKO AB (2006/2007):
Z przedstawionych danych wynika, że po wdrożeniu systemu EKO AB oprócz korzyści ekonomicznych i środowiskowych opłata za odbiór odpadów w przeliczeniu na mieszkańca nie przekroczyłaby 10 zł. W przypadku skupisk budynków wielomieszkaniowych (spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe, budynki komunalne) uwzględniając pozyskanie dotacji na finansowanie miejsc pracy opłata od osoby kształtowałaby się na poziomie wskazywanych 6-9 zł.
Oceniając całokształt warunków środowiskowych, strukturę budownictwa mieszkaniowego w Białymstoku, nie sposób nie dostrzec, że zdecydowana większość ludności zamieszkuje w budynkach wielorodzinnych, co stwarza optymalne warunki do wdrożenia systemu EKO AB.
Co z osiedlami domów jednorodzinnych?
W przypadku osiedli domów, czyli wytwórców odpadów rozproszonych na dużym terenie, najefektywniejsze wydaje się wybudowanie zbiorczej wspomagającej sortowni (np. w Hryniewiczach) obsługującej takie osiedla i uzupełniającej segregację realizowaną przez sieć EKO AB. Właściciele domów jednorodzinnych mogliby zostać wyposażeni w pojemniki do wstępnego segregowania. Jako że w części tego typu gospodarstw domowych aktualnie z przyczyn ekonomicznych samoistnie dokonywana jest segregacja i zagospodarowanie odpadów organicznych poprzez kompostowanie, wydaje się, że koszty odbioru i hurtowego segregowania odpadów w zbiorczej sortowni od tej grupy klientów nie wzrosną w sposób istotny i powinny mieścić się w kwocie do 15 zł od osoby.
Opracowali:
Stanisław Bartnik
Andrzej Bartoszkiewicz