Sprzedaż terenów obecnego lotniska Krywlany to szansa gospodarczego rozwoju Białegostoku oraz sposób na budowę prawdziwego lotniska regionalnego.
Należy powiedzieć wprost, że Krywlany to obecnie paralotnisko bez perspektyw z uwagi na uwarunkowania terenowe, a także przyszły rozwój zabudowy i poszerzanie granic miasta.
Krywlany mają jednak duży atut. Dzięki gwałtownemu wzrostowi cen nieruchomości tworzy się niepowtarzalna szansa efektywnego zagospodarowania ich potencjału. 115 hektarów gruntów Krywlan może dać fundusze na budowę prawdziwego lotniska regionalnego, pomóc w spłacie części zadłużenia Białegostoku i jednocześnie odmienić gospodarcze oblicze miasta.
Białystok pod względem ekonomicznym znacząco odbiega od miast z zachodniej i centralnej Polski. Do najważniejszych obecnych problemów i ułomności białostockiej gospodarki determinujących wskazywaną przez agencję Fitch słabość dochodów należy zaliczyć:
- handel detaliczny przejęty przez kapitał zagraniczny unikający opodatkowania i destrukcyjnie oddziałujący na rodzimą przedsiębiorczość będącą źródłem dochodów podatkowych miasta;
- brak wartościowych miejsc pracy i niskie płace wskutek ekonomicznej monokultury kapitału zagranicznego;
- silną emigrację zarobkową młodych - populacja Białegostoku od wielu lat nie może przekroczyć magicznej bariery 300 tys.;
- wyższe niż w ościennych gminach podatki i opłaty od działalności gospodarczej, np. podatek od nieruchomości i wieczyste użytkowanie;
- nasilającą się ucieczkę z Białegostoku dużych (np. SaMasz) i małych firm - realnych płatników podatku zasilających budżet miasta;
- dyskryminowanie, nierówne traktowanie rodzimych przedsiębiorców w stosunku do spółek zagranicznych, np. białostoczanie zmuszani do płacenia wieczystego użytkowania, a obce sieci nieobjęte tym obowiązkiem;
- wysokie zadłużenie Białegostoku - według dostępnych danych ponad 900 mln zł w roku 2020;
- zmniejszanie się dochodów Białegostoku m.in. wskutek pandemii, sytuacji politycznej na Białorusi, systematycznej ucieczki rodzimych firm oraz intensywnej eksploatacji ekonomicznej ze strony obcego kapitału.
Kontynuowanie dotychczasowego modelu polityki gospodarczej grozi dalszym osłabianiem białostockiej gospodarki i pogłębianiem zadłużenia. Analitycy ze wspomnianej agencji Fitch (sporządziła tzw. rating Białegostoku na koszt zamawiającego) chcąc prawdopodobnie medialnie przyzwyczaić mieszkańców do wzrostu długów prognozują, że w 2025 zadłużenie Białegostoku sięgnie kwoty 1.135 mld zł. Ponadto eufemistycznie wskazują na "słabą" zdolność do zwiększania dochodów nie wyjaśniając jednak przyczyn tego stanu jako konsekwencji dotychczasowej polityki gospodarczej władz miasta.
Co potencjalny wzrost długów będzie oznaczał dla białostoczan? Dalsze zmniejszanie możliwości inwestycyjnych miasta i drożenie usług (np. komunikacja miejska), gdyż przy kurczących się dochodach własnych jednocześnie mocno wzrosną nakłady na obsługę kosztów zadłużenia, a dodatkowym ciosem może być podwyżka stóp procentowych. Na domiar złego Tadeusz Truskolaski zamiast skupić się na zarządzaniu i dbać o mieszkańców i finanse Białegostoku, wbrew rozumowi, toczy bezmyślną wojnę z rządem próbując obarczać władzę centralną winą za spadek dochodów, mimo że sam w pierwszej kolejności odpowiada za trudną sytuację budżetową - wskutek wygenerowania długu i walki z przedsiębiorcami.
Podnoszenie przez rząd progów podatkowych (przyczyniające się m.in. do uszczuplenia dochodów samorządów) paradoksalnie w szerszej perspektywie jest korzystne dla lokalnej i krajowej gospodarki. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że więcej pieniędzy zostanie w kieszeniach pracowników i że napędzi koniunkturę. Ale również dlatego, że więcej środków pozostanie w mikrofirmach (obecnie głównych płatnikach podatku do samorządu i budżetu państwa), dzięki którym będą mogły wzmacniać się i łatwiej rozwijać inwestując pieniądze dotychczas zabierane w podatku. Umocnienie rodzimych firm przełoży się na wzrost ich przychodów, a więc i na zapłatę podatków samorządowi. Dodatkowo firmy staną się bardziej konkurencyjne dla zachodnich korporacji. To oczywiście może nie podobać się niektórym samorządowcom dbającym bardziej o interesy UE niż dobro lokalnych społeczności.
Tadeusz Truskolaski najprawdopodobniej nie wie, że pozostawienie dodatkowych pieniędzy małym firmom zwiększy ich szanse rozwojowe i wzmocni pozycję w konkurencji z korporacjami. Niestety wcale nie lepsze pojęcie o mechanizmach gospodarczych mają białostoccy radni, którzy np. jakiś czas temu w dobrej wierze sprzeciwili się podnoszeniu podatku od nieruchomości, ale niestety nie wiedzieli jaki dokładnie skutek wywołuje podnoszenie tej opłaty w odniesieniu do aktywności gospodarczej. Ich ignorancję znakomicie wykorzystał Truskolaski twierdząc w mediach, że wyższy podatek od nieruchomości przecież nie zrobi różnicy dla gospodarstw domowych. Truskolaski, medialnie ogrywając radnych przemilczał, że windując podatek od nieruchomości jeszcze bardziej nasili ucieczkę z miasta rodzimych firm (płatników podatku) i doprowadzi do jeszcze silniejszego kurczenia się dochodów Białegostoku.
O tym zabójczym dla dochodów podatkowych mechanizmie (w Białymstoku podatek od nieruchomości wyższy niż w ościennych gminach) nie powiedzieli też radni. Polecono im zrobić konferencję prasową i sprzeciwić się podnoszeniu podatku, ale nie wyjaśniono jaki dokładnie skutek będzie miała podwyżka dla działalności gospodarczej finansującej Białystok. Mechanizm podatkowy rozumieją za to umiejący liczyć przedsiębiorcy i czym prędzej wyprowadzają się z Białegostoku do sąsiednich, tańszych gmin, np. Choroszczy.
Paradoksem Białegostoku jest bardzo wysokie zadłużenie (i innych miast rządzonych przez polityków KO) w sytuacji, gdy z szerokiej rzeki dotacji UE popłynęły miliardy złotych na białostockie inwestycje. Mimo tak kolosalnych ułatwień i otrzymywania darmowych pieniędzy, Truskolaski najwyraźniej nie potrafił zarządzać budżetem tak by lepiej wypracowywać środki z dochodów podatkowych na tzw. wkłady własne do realizowanych inwestycji.
To bardzo kosztowny błąd grożący horrendalnymi kwotami obsługi zadłużenia zwłaszcza jeśli pójdą w górę stopy procentowe. O dziwo, ale białostoccy radni choć teoretycznie są nadzorcą wykonywania zarządzania miastem, nie wiedzą jaka jest struktura zadłużenia Białegostoku, jakie odsetki od poszczególnych kredytów i koszty ich udzielenia. A powinni się tym interesować i odpowiadać za to, zwłaszcza, gdy kredyty są zaciągane na długie okresy. Radni miejscy powinni żądać do Truskolaskiego pełnej informacji o kredytach i pożyczkach, których spłatą obciąża się mieszkańców, a spłata obejmie kolejne pokolenie.
W roku 2020 administracja TT łatała budżet wyprzedając nieruchomości. Jednak pożytki z tak prowadzonej wyprzedaży budzą wątpliwości bowiem potencjalni inwestorzy z racji m.in. wyższych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w Białymstoku mogą mniej interesować się białostocką lokalizacją oraz skuteczniej negocjować ceny i warunki zakupu, skoro np. w sąsiedniej gminie Choroszcz jest lepsze środowisko dla biznesu. Radni miejscy powinni zapoznać się z umowami sprzedaży z 2020 roku by ocenić na jakich warunkach zbyto nieruchomości.
Jak ratować się przed spiralą zadłużenia i jak ożywić biznes w Białymstoku?
W ocenie doświadczonego białostockiego przedsiębiorcy (podzielamy jego wizję) racjonalnym rozwiązaniem byłaby kompleksowa sprzedaż terenów lotniska Krywlany z przeznaczeniem pod działalność gospodarczą i jednoczesne podjęcie uchwały o obniżeniu podatku od nieruchomości w Białymstoku do stawek nie wyższych niż w sąsiednich konkurencyjnych gminach (np. wspomniana Choroszcz). A najlepiej zastosowanie stawki nieco niższej, by w pełni biznesowo wykorzystać walor Białegostoku jako lokalnej metropolii.
Ruch taki dałby wartościowe inwestycje i zahamowałby obecny odpływ kapitału. Miasto finalnie zyskałoby nie tylko na podatku od nieruchomości, ale szeregu innych pośrednich dochodów wynikających z zainicjowanej aktywności gospodarczej. Dodatkowo rozwój lokalnej gospodarki stworzyłby szansę zatrzymania przynajmniej części utalentowanych absolwentów białostockich uczelni. Miasto przestałoby być symbolem pracy za minimalną stawkę na kasie w hipermarkecie.
Krywlany to 115 hektarów gruntów o atrakcyjnej lokalizacji dla produkcyjnej, usługowej i handlowej działalności gospodarczej. Przy obecnej znakomitej koniunkturze na rynku nieruchomości bez problemu możliwe byłoby uzyskanie cen sprzedaży rzędu 400 złotych za m2 co dałoby dochód dla miasta powyżej 400 mln złotych.
Obecne megalomańskie i bardzo kosztowne mrzonki Truskolaskiego o lotnisku Krywlany można by zamienić na realną wizję budowy prawdziwego regionalnego lotniska, np. w rozpatrywanych wcześniej lokalizacjach: Saniki lub Topolany. Dysponując przykładowo 1/2 kwoty pozyskanej ze sprzedaży Krywlan Truskolaski kupiłby, nawet bez współpracy z zarządem województwa, odpowiednią ilość gruntów i wybudował prawdziwe lotnisko. Uważam, że mieszkańcy, a nawet PiS, nie mieliby mu za złe żeby nazwał je: Lotnisko Regionalne im. Tadeusza Truskolaskiego.
Resztę środków z aktywizacyjnej sprzedaży Krywlan przeznaczyłby na spłatę i restrukturyzację zadłużenia Białegostoku. Wszystkie komercyjne kredyty zwłaszcza w zagranicznych bankach powinny być zastąpione emisją obligacji lub ostatecznie kredytowaniem w państwowych bankach. Dlaczego? Zysk polskich banków z udzielenia kredytów zawsze później w części wróci do Białegostoku w formie środków przekazywanych miastu z budżetu państwa (przykład: Bank Polska Kasa Opieki SA - zapłacony podatek ponad 746 mln zł na 1.12.2020). Innymi słowy odpowiedzialny za lokalną społeczność prezydent miasta nawet nie powinien myśleć o zadłużaniu się za granicą, ponieważ decyzje takie pod każdym względem są szkodliwe zarówno dla białostoczan jak i interesu państwowego.
Jest jednak mało prawdopodobne by Truskolaski chciał pomóc rodzimym przedsiębiorcom oraz budżetowi miasta organizując nowe tereny pod działalność gospodarczą oraz modernizując istniejące centra, pozwalając prowadzącym działalność na budowanie firm w oparciu o własność gruntu. Takim przykładem jest np. Kawaleryjska zrzeszająca około tysiąc przedsiębiorców na najmie. Przez wszystkie lata swoich rządów Truskolaski nie pozwolił by białostoczanie uzyskali tam własność terenu i by mogły tam powstać centra handlowe mogące konkurować z obcymi sieciami handlowymi działającymi w Białymstoku. W mojej ocenie sposób traktowania Kawaleryjskiej jest drastycznym dowodem konsekwentnego zwalczania polskiej przedsiębiorczości w Białymstoku, nawet za cenę podcinania wpływów podatkowych i ryzyka trudności z obsługą zadłużenia. Beneficjentami tej polityki są obce sieci handlowe, dla których marginalizowanie lub likwidowanie polskiej konkurencji gwarantuje pozycję hegemona i wysokie przychody z eksploatacji białostockiego rynku.
Zatem jeśli zadłużenie będzie rosło w tempie prognozowanym przez Fitch, poszukiwanie środków na obsługę długów najpewniej zacznie się na Kawaleryjskiej. Sprzedaż gruntów obecnego bazaru pozwoli doraźnie załatać rosnący deficyt. Ponadto skorzystają obce sieci handlowe, bo do likwidacji pójdzie znacząca polska konkurencja uszczuplająca im udział w rynku. Niewykluczone również, że bazar może stać się narzędziem walki politycznej z PiS i wymuszania od rządu dodatkowych pieniędzy, groźbami, że dla dobra białostoczan trzeba sprzedać Kawaleryjską, bo pisowcy nie chcą dać kasy. Ewentualne rozgrywanie w ten sposób wpisze się w strategię pogłębiania podziałów w mieście i manipulowania opinią publiczną dla prywatnych korzyści.
PS: Odpowiednie służby powinny zająć się szczegółowym wyjaśnieniem 20-milionowej różnicy w cenach między wydatkami na lotnisko w Krywlanach i lotnisko w Suwałkach.
Źródła:
https://ddb24.pl/artykul/mniejsze-podatki-od-nieruchomosci/1169923
https://ddb24.pl/artykul/podatnik-slono-placi/102298
https://ddb24.pl/artykul/bbb-dla-bialegostoku/448880
https://www.polot.net/pl/lotnisko_bialystok_krywlany_2018r
https://ddb24.pl/artykul/krywlany-kontra-suwalki/484491
https://www.gov.pl/web/finanse/2019-indywidualne-dane-podatnikow-CIT