Polityka lokalnej władzy polegająca na bezkrytycznym i bezrozumnym preferowaniu obcych sieci handlowych kosztem rodzimej przedsiębiorczości zbiera ponure żniwo.
Na nienotowaną dotąd skalę upadają w Białymstoku małe firmy. Równolegle rośnie bezrobocie. Opozycja Tadeusza Truskolaskiego podaje, że sięga ono w Białymstoku 13,9% i jest jednym z najwyższych w kraju.
Kwitnie za to emigracja zarobkowa. Z Białegostoku odpływa najwartościowsza, przedsiębiorcza ludność. Największą stratą jest wyjazd ludzi młodych.
Białystok, szczególnie w postkomunistycznych blokowiskach, staje się pustynią gospodarczą z "pseudooazami" w rodzaju sieci sklepów Biedronka. Na socjalne osiedla typu Barszczańska, przypominające kultowy Bronx, niechętnie zapuszcza się nawet policja (np. interweniującym policjantom wybito przednią szybę w radiowozie).
Nowym niespotykanym dotąd zjawiskiem jest upadek sklepów niebędących w bezpośrednim polu rażenia hipermarketów. Dowodzi on ubożenia i kurczenia się zalążka tzw. klasy średniej – grupy ludności zaspokajającej potrzeby szersze niż egzystencjalne.
Przykładem skutków destrukcyjnej polityki może być zamknięcie sklepu Prestige z odzieżą nieco droższą od chińskiej oferowanej w hipermarketach i sklepach typu second hand.
Dalsza wojna ekonomiczna z rodzimą przedsiębiorczością – bo tak należy nazwać obecną politykę władzy – może wywołać katastrofalne skutki gospodarcze i społeczne oraz uderzyć w samą władzę poprzez spadek wpływów podatkowych i wzrost obciążeń socjalnych.
Ale czy pan Tadeusz Truskolaski o tym myśli...? Czy zdaje sobie sprawę, że polski interes gospodarczy jest nadrzędny, ważniejszy od interesów sieci handlowych? Raczej należy w to wątpić, w sytuacji, gdy np. zamiast wesprzeć i promować lokalnych producentów, stara się np. ściągnąć Chińczyków do Białegostoku.