- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Administracja Tadeusza Truskolaskiego nie lubi polskich firm. Nie lubi też wspierać polskiego przemysłu ani nawet firm z Unii, z której wyciąga dotacje.
Prasa niemiecka zawiadamia, że trwają testy chińskiego autobusu dla białostockiej komunikacji miejskiej. Ostatnie lata pokazują, że Chińczycy mają w Białymstoku prawdziwego przedstawiciela wręcz ambasadora, który dba o chińskie interesy na Podlasiu. Całkiem niedawno szokował pomysłem ściągnięcia Chińczyków i tworzenia centrów dystrybucji chińskiego towaru. Teraz administracja Truskolaskiego dba o zapewnienie udziału w polskim rynku chińskiemu przemysłowi transportowemu - na koszt podatnika.
Bo po co zamawiać produkty polskich firm czy nawet z UE? Po co ma zarabiać polska gospodarka? Niech lepiej zarobią Chińczycy!
Przyznać trzeba, że ta polityka jest zatrważająca. To kolejne działanie (jedno z wielu) przyczyniające się osłabiania polskiej gospodarki i szkodzące dobru społecznemu.
Dla porównania filozofii gospodarczej i dbałości o interes społeczny i państwowy weźmy przykład Niemiec. Postawmy sobie pytanie: czy tamtejsza władza państwowa albo samorządowa myśli np. żeby zamknąć fabrykę Mercedesa albo Opla bo Chińczycy produkują fajne i tańsze auta? Albo czy dochodzi do wniosku, że fabryk aut w Niemczech jest za wiele i z uwagi na ekologię należy zamykać zakłady przemysłowe i otwierać salony sprzedaży chińskich samochodów??
Nie. Niemiec dba o państwowy interes gospodarczy. Takie zachowania tylko w Polsce, w Białymstoku.
Na marginesie warto wspomnieć, że koncern Mercedesa też produkuje autobusy. Może to zainteresuje administrację prezydenta. Zobacz >>
Zobacz publikację o chińskich autobusach na stronie poranny.pl >>
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Administracja Tadeusza Truskolaskiego skierowała do sądu rejonowego pozew o zapłatę mandatu za jej zdaniem "skasowanie za późno" biletu w autobusie białostockiej komunikacji miejskiej.
Pokrzywdzonej (studentka) zarzucono zbyt późne skasowanie biletu - zdaniem kontrolerów już po rozpoczęciu kontroli.
W rzeczywistości podróżująca weszła do autobusu, zajęła miejsce obok koleżanki, odszukała bilet w torebce i skasowała w kasowniku elektronicznym. W tym momencie z tyłu podeszli do niej kontrolerzy oświadczając, że skasowała bilet za późno.
Do sprawy włączył się ojciec pokrzywdzonej. Odmówił zapłaty nieuzasadnionego mandatu. Sprawa trafiła do sądu. W postępowaniu okazało się, że zgłoszony przez Gminę świadek-kontroler wskazany jako autor protokołu z zatrzymania za jazdę bez biletu zaprzeczył wcześniejszemu stanowisku pełnomocnika Gminy jakoby to on był autorem protokołu dotyczącego wylegitymowania pasażerki i wystawienia mandatu.
Powstała więc uzasadniona wątpliwość co do prawdziwości twierdzeń pracowników administracji Tadeusza Truskolaskiego. W związku z powyższym sąd zgodnie z zasadą procesu cywilnego oddalił powództwo. Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiadomo czy Gmina się odwoła.
Sprawa ta staje się ważna w kontekście innego postępowania, w którym bezprawnie ukarano mandatem osobę ubezwłasnowolnioną a następnie skierowano do sądu pozwy o zapłatę. Sąd rejonowy wydał wyroki nakazowe na podstawie oświadczeń pracowników Gminy. Stały się one prawomocne bo ubezwłasnowolniony z oczywistych przyczyn nie był w stanie ich zaskarżyć.
Żądamy w tej sprawie nazwisk osób odpowiedzialnych za wystawienie mandatu, za kierowanie pozwów do sądu, za kierowanie wniosku do komornika. Żądamy danych czy kontrolerzy mają prowizję. Jak postępuje się wobec osób co do których ustali się, że nie mają majątku i nieopłacalne są w tej sytuacji pozwy do sądu. Prosimy też o zwrot nienależnie pobranych pieniędzy (z kosztami to ponad 1400 zł) oraz przeprosiny dla matki chorego.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Fotoreportaż z wyjazdu działaczy białostockiego ruchu uwłaszczeniowego do Parlamentu Europejskiego. Czerwiec 2015.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Białostocki sąd uchylił postanowienie prokuratury
Po niezwykle zażartym postępowaniu zażaleniowym przed białostockim sądem okręgowym w sprawie dotyczącej nieprawidłowości przy dociepleniach bloków w spółdzielni w Hajnówce (m.in. stosownie tańszych materiałów niezgodnych z projektem – np. styropian zwykły zamiast wodoodpornego; w mniejszych ilościach; niewykonanie prac; nieegzekwowane kar; układanie cieńszych warstw izolacji; nieprzestrzeganie zasad montażu; poświadczanie nieprawdy w dokumentach budowy; odbiory robót przez osoby nieuprawnione), sąd białostocki mimo sprzeciwu prokuratury częściowo uwzględnił zażalenie m.in. nakazując kontynuowanie pracy biegłych (dokonywanie odkrywek na blokach celem ustalenia skali nieprawidłowości i rozmiaru strat).
Przypomnijmy: projektant budowlany, Tadeusz Mróz, zewidencjonował i udokumentował wady i błędy termomodernizacji bloków w spółdzielni w Hajnówce i złożył zawiadomienie do prokuratury. W pierwszej fazie postępowanie przygotowawcze prowadziła prokuratura hajnowska a dalej siemiatycka. To ona zleciła powołanie biegłych i badanie nieprawidłowości. Specjaliści sporządzili opinie na podstawie odkrywek w kilku blokach potwierdzając zarzuty projektanta. Częściowo obliczono nawet powstałe straty.
Rozwój sytuacji (powołanie biegłych i dokumentowanie nieprawidłowości) stał się bezprecedensowy w realiach białostockich. Należy w tym miejscu przypomnieć, że prace w białostockich i regionalnych spółdzielniach wykonuje w większości ta sama hermetyczna grupa firm – niejednokrotnie to malutkie jednoosobowe działalności gospodarcze czy spółki cywilne biorące podwykonawców. Dotąd historia prokuratorskiej kontroli takich robót zawsze była identyczna: umorzenie albo odmowa niezależnie od wagi i charakteru zarzutów. W przypadku termomodernizacji hajnowskiej czynności niebezpiecznie wymknęły się z obowiązującego szablonu.
Do akcji wkroczyła więc białostocka prokuratura okręgowa! Zabrała śledztwo z Siemiatycz i następnie je umorzyła m.in. nazywając ujawnione okoliczności usterkami. Zdaniem skarżących z umorzeniem wyczekiwano m.in. do przedawnienia karalności nieuprawnionego podpisywania odbiorów robót.
Białostocka prokuratura blokowała wniosek o kontrolę skarbową mimo że biegli potwierdzili stosowanie innych tańszych materiałów niezgodnych z dokumentacją. Wspólnie z mieszkańcami SM wnosiłem o jej zlecenie w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstw skarbowych. Chcieliśmy ustalić co stało się z materiałami wykazanymi w dokumentacji a niezainstalowanymi. Skąd na budowie wzięły się tańsze materiały? Jakie ilości i asortyment materiałów zaksięgowały firmy w tzw. obrocie materiałowym, gdyż wystawiano faktury zbiorcze (na fakturze tylko jedna hasłowa pozycja w rodzaju "docieplenie bloku X"). Prokuratura twierdziła np. że się waha czy kierować pismo do UKS.
W związku z kończeniem się okresu obowiązkowego przechowywania dokumentacji księgowej dla tej sprawy (możliwość bezkarnego zniszczenia faktur i dokumentów dotyczących obrotu materiałowego) w grudniu 2014 r., nie czekając na prokuraturę, złożyłem wniosek do Urzędu Kontroli Skarbowej o wszczęcie postępowania na podstawie zgromadzonych w śledztwie dokumentów i poczynionych ustaleń biegłych. Białostocki UKS zasłaniając się tajemnicą odmówił informacji czy podjęto kontrolę.
Sprawa ta pokazuje jak potężne są w Białymstoku grupy rządzące spółdzielniami i jak rozległa jest sieć powiązań. Jak niewiele znaczy człowiek, dobro państwowe i społeczne dla grup nomenklatury postkomunistycznej.
Według mojej wiedzy w Białymstoku nigdy dotąd nie wydano postanowienia uchylającego spółdzielcze prokuratorskie umorzenie a białostocka prokuratura zawsze umarzała (lub odmawiała wszczęcia) wszystkie sprawy zgłaszane przez członków SM niezależnie od rodzaju zarzutów i liczby zgłoszonych dowodów. Najbardziej spektakularne umorzenia dotyczyły postępowań o zawyżanie cen dociepleń bloków. Dzięki swoistej ochronie na szkodę dobra publicznego w Białymstoku nawet dziś stosuje się stawkę 160 zł netto (a wcześniej była nawet 210 zł netto) choć na lokalnym wolnym rynku taka stawka nie istnieje. Rzeczywisty koszt docieplania 4-piętrowych bloków w detalu standardową technologią wynosi 80-100 zł netto za m2. Jako ciekawostkę warto jednak podać, że w kwietniu br. otrzymaliśmy informacje, iż przynajmniej jedna białostocka spółdzielnia wyłamała się z systemu ceny 160+ i realizuje roboty po cenie rynkowej do 100 zł/m2.
Patrząc na różnice w cenach dociepleń (stawka rynkowa i spółdzielcza) możemy uzmysłowić sobie o jak gigantyczne pieniądze chodzi. Gdy duża spółdzielnia wydaje rocznie np. 10 albo 15 mln złotych na termomodernizację w cenie 160 zł netto choć cena rynkowa to np. wspomniane 80 zł. Warto zadać pytanie gdzie trafia ta kasa...? Jeśli zsumować wydatki dociepleniowe kilku spółdzielni to należy mówić o dziesiątkach milionów złotych spółdzielczych funduszy poza wszelką kontrolą.
Aktualnie domagamy się wyłączenia białostockiej prokuratury z tego postępowania. Niestety sprawa utknęła, bo wszelkie skargi słane do Generalnej zawsze wracają do białostockiej prokuratury apelacyjnej i okręgowej – a te same sobie je rozpatrują.... i twierdzą, że wszystko jest w porządku.
Sprawa hajnowska pokazuje jak mocno tkwimy w postkomunistycznej III RP i jak potrzebna jest zmiana w organach siłowych. Osobiście liczę na nowy Sejm i nowe prawo pozwalające na usunięcie z urzędu funkcjonariuszy PRL. Nie można być sługą dwóch panów: w komunistycznej Polsce sprawować urząd sędziego czy prokuratora PRL a następnie po 1989 roku, jakby nigdy nic, pracować w prokuraturze i sądzie III RP.
Wszyscy ci, którzy dziś, dla prywatnej korzyści, interesu grupy, umyślnie działają na szkodę dobra społecznego i państwowego muszą liczyć się z faktem, że ich czyny nie pozostaną bezkarne. Nie pozostanie bezkarne pozakodeksowe umarzanie postępowań, odrzucanie dowodów, niewłączanie do akt dokumentacji składanej w poszczególnych sprawach, niepowoływanie biegłych czy manipulowanie zeznaniami.
P.S.
Zawiadamiający w sprawie dociepleń bloków w SM w Hajnówce, projektant budowlany Tadeusz Mróz, za swoją działalność był wielokrotnie szykanowany i zastraszany. Oblewano farbą i usiłowano podpalić drzwi jego mieszkania. Grożono telefonicznie. Prezes spółdzielni wytoczył mu dwa procesy o zniesławienie a świadkami na korzyść oskarżyciela byli m.in. wykonawcy podejrzani o nieprawidłowości. W pierwszym procesie Tadeusz Mróz został skazany w sądzie w Hajnówce, ale ostatecznie uniewinniony w procesie apelacyjnym (uniewinnienie w Wielki Czwartek). W drugim procesie z art. 212 kk postępowanie umorzono wobec bezpodstawności aktu oskarżenia. Projektanta zastraszał też były działacz SLD nękając pismami za przyokienny termometr.
Przeczytaj więcej o projektancie:
http://slonecznystok.pl/spoldzielczosc/interwencje/item/858-odwa%C5%BCny-sp%C3%B3%C5%82dzielca-tadeusz-mr%C3%B3z.html
http://slonecznystok.pl/informacje/polska/item/189-sp%C3%B3%C5%82dzielca-projektant-budowlany-zaatakowany-w-hajn%C3%B3wce.html
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Rok 2014: Szczecin (zainstalowane rejestratory wjazdu na czerwonym świetle): 691 wypadków. Białystok (brak rejestratorów): 139 wypadków
Portal wp.pl publikuje bardzo ciekawe dane o liczbie wypadków w miastach wojewódzkich w 2014 r. W czołówce jest Warszawa (1121), Łódź (1790), Kraków (1137), Wrocław (845), Szczecin (619). Białystok znajduje się w ogonie listy mając tylko 139 wypadków. Przeczytaj cały artykuł >>
Te dane stają się ważne w kontekście montażu w Białymstoku rejestratorów przejazdu na czerwonym świetle. Okazuje się bowiem, że np. Warszawa ma taki system i jak donosi dziennik Rzeczpospolita w 2013 r. tylko na czterech skrzyżowaniach upolowano 15,5 tys. osób, a w Szczecinie 3,6 tys.
Poniżej fragment artykułu z Rzeczpospolitej:
....Zarobić można nie tylko na zbyt szybkich kierowcach złapanych na fotoradar. Rośnie liczba mandatów za przejazd na czerwonym świetle. To już tysiące złapanych kierowców. Przykład? W Warszawie przez cały 2013 r. tylko na czterech skrzyżowaniach sfotografowano ponad 15,5 tys. osób, w Szczecinie – 3,6 tys., a w Wejherowie tylko przez 2,5 miesiąca – 5 tys. A zdjęć będzie jeszcze więcej...."
Czytaj artykuł w rp.pl >>
Zgodnie z teorią zwolenników systemu ilość wypadków powinna się zmniejszyć a tymczasem we wspomnianym Szczecinie (porównywalny do Białegostoku – ok. 400 tys. mieszkańców) liczba odnotowanych zdarzeń jest ponad 4-krotnie wyższa niż w Białymstoku.
Trudno zakładać, że Tadeusz Truskolaski nie wie o tych danych. O co więc chodzi? Podejrzewać należy, że motywem pomysłodawców wdrożenia systemu jest zamiar zwiększenia wpływów budżetowych poprzez łupienie w szczególności przyjezdnych z okolicznych miejscowości. Jest całkiem prawdopodobne, iż inicjatorzy zakupu rejestratorów byli np. pod wrażeniem "wyników warszawskich" (15500 złapanych x np. 500 zł daje 7,75 mln złotych). Motyw ten jest prawdopodobny w szczególności w przypadku obstawiania kamerami skrętu w prawo (z zieloną strzałką).
Otrzymujemy zgłoszenia, że system może być ustawiony w taki sposób aby wykorzystać do złupienia mandatem krótkie świecenie zielonej strzałki i obowiązek zatrzymania się. Bowiem gdy na skręcie w prawo pojawia się więcej niż jedno auto (a zawsze tak jest na skrzyżowaniach z rejestratorami) to kilkusekundowe świecenie zielonej strzałki powoduje, że pozostałe auta skręcające w prawo – według zgłaszających – prawdopodobnie są klasyfikowane jako wjeżdżające na czerwonym świetle.
Zgłoszenia o problemie skrętu w prawo mogą być prawdziwe bo szokuje liczba (jeśli jest prawdziwa) zarejestrowanych wjazdów na czerwonym. Kurier Poranny podaje, że w ciągu zaledwie kilku dni "złapano" aż 1285 kierowców.
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150602/BIALYSTOK/150609972
Choć system łącznie działa tylko kilkanaście dni to już widać psychozę rejestratorów. Kierowcy nie potrafią odróżnić skrzyżowań z rejestratorami więc na każdym skrzyżowaniu, gdzie widzą jakieś kamery reagują nerwowo, np. gwałtownie hamują. Przypuszczać należy, że gdy gruchnie wieść o pierwszych mandatach to psychoza będzie narastać. Aż strach pomyśleć co stanie się zimą na śliskich ulicach.
W najbliższym czasie zwrócimy się do administracji Tadeusza Truskolaskiego o szczegółowe dane o systemie. Będziemy prosić m.in. o:
– dane o kosztach systemu: czy był przetarg, kto wygrał, informacje o ofertach konkurencji;
– dane o zastosowanym rodzaju oprogramowania, (specyfikacja elementów systemu);
– miesięczne koszty utrzymania systemu (koszt wynagrodzeń i serwisu, szkolenia, uprawnienia);
– informacje o zasadach klasyfikowania wjazdów jako wjazd na czerwonym świetle oraz kryteriach karania "złapanych" (czy mandaty będą płacić obligatoryjnie wszyscy czy tylko wybrane grupy/osoby);
– kto będzie analizować dane z systemu i klasyfikować do ukarania;
– czy osoby obsługujące mają wymagane kwalifikacje (uprawnienia, wiedza specjalistyczna);
– jak będą traktowani "klienci" systemu z zagranicy (Białoruś, Rosja);
– udostępnienie list osób wobec których odstąpiono od ukarania (wraz z uzasadnieniem odstąpienia).
Stanisław Bartnik
Źródła:
fotografia z danymi o wypadkach – skan ze strony internetowej wp.pl
http://moto.wp.pl/gid,17641462,img,17641497,kat,55194,page,2,title,Wypadki-drogowe-w-polskich-miastach,wid,17641462,galeriazdjecie.html?ticaid=11511a
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150413/BIALYSTOK/150419937
http://prawo.rp.pl/artykul/1100762.html
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20150602/BIALYSTOK/150609972
Przykłady rejestratorów na skrzyżowaniach
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
W związku z materiałem Telewizji Białystok nt. wydatkowania przez UM Białystok 650 tys. złotych w Parku Konstytucji 3 Maja (wg relacji: zakup 80 klonów, około 30 ławek, opraw oświetleniowych, stojaków na rowery, koszy na śmieci) będzie postępowanie sprawdzające. Poprowadzi je Prokuratura Białystok – Północ. Po zabezpieczeniu faktur i kosztorysów i ustaleniu rzeczywistej ilości i wartości rynkowej zakupionych produktów zostaną podjęte dalsze czynności procesowe.
Medialną wrzawę w sprawie podniósł radny PiS (były radny PO). Zobacz publikację Cenne klony >>
Jednak ani białostocka prokuratura z urzędu ani nikt z radnych ani mieszkańców(prawie 300 tysięcy!!!) nie skierował zawiadomienia do organów ścigania. Sytuacja ta pokazuje szokujący brak kontroli nad wydatkowaniem publicznych pieniędzy. Jak łatwo można w Białymstoku wydawać i nikt tak naprawdę sposobem ani zasadnością tego wydatkowania się nie interesuje. Jak łatwo można zadłużać.... Jak łatwo sprzedawać mienie mieszkańców....
Sprawa klonów pokazuje też stopień bezradności państwa i braku kontroli nad politykami. Upolityczniona prokuratura w sprawach dotyczących grupy rządzącej praktycznie zawsze pozostaje bierna. Chyba że wybucha wojna między grupami władzy i prokuratura z konieczności robi w zaciągu którejś z grup.
"Klony" pokazują konieczność pilnej reformy siłowych organów państwa. Z prokuratury i sądu musi odejść stara gwardia PRL. Konieczna jest nowa ustawa o ustroju sądów i prokuraturze wraz z kodeksem etycznym dla funkcjonariuszy. Priorytetem przepisów musi być niezależność tych organów oraz autentyczna służba państwowa i społeczna.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Na blogu takajestprawda.pl autor przedstawia wygląd wnętrz bloków na ul. Barszczańskiej. Władza samorządowa na ul. Barszczańskiej, ul. Dojnowskiej, i podobnych miejscach, tworzy getta dla ludności eksmitowanej z blokowisk białostockich postkomunistycznych spółdzielni mieszkaniowych.
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Gdyby nie powszechna emigracja zarobkowa Białystok pobiłby rekordy bezrobocia. Według danych statystycznych oficjalnie bez pracy pozostaje ponad 13 % mieszkańców. Dla porównania w Poznaniu bezrobotnych jest ok. 4,2 % a w Warszawie 4,8 %.
Dramatyczną sytuację Białegostoku łagodzi masowa emigracja zarobkowa. Gdyby jej nie było liczba bezrobotnych sięgnęłaby nawet 25 %.
Za główną przyczynę należy uznać szkodliwą politykę gospodarczą samorządu: wspieranie obcych sieci handlowych i prowadzenie swoistej wojny z białostockim kapitałem - zamykanie rodzimych centrów handlowych i rozpraszanie lokalnej przedsiębiorczości. Ciosy w polski handel i dystrybucję niszczą z kolei polskie lokalne i regionalne firmy produkcyjne.
Żaden samorząd kierujący się interesem społecznym i polską racją stanu nie pozwoliłby na instalację w mieście liczącym niespełna 300 tys. mieszkańców kilkudziesięciu sklepów Biedronka czy Lidl i monopolizowanie spożywczego handlu detalicznego. Nie do pomyślenia jest aby np. analogicznej wielkości miasto niemieckie czy portugalskie pozwoliło na budowę na swoim terenie kilkudziesięciu sklepów PSS Społem i faktyczne oddało obcemu kapitałowi kontrolę nad handlem.
W Białymstoku w okresie rządów Tadeusza Truskolaskiego rozwinął się model klienckiej gospodarki. Miasto funkcjonuje i "rozwija się" dzięki różnego rodzaju dotacjom i zadłużaniu się. Lokalne firmy produkcyjne w dużej mierze zostały pozbawione kanałów dystrybucji i walczą o prawo do egzystencji na rynku krajowym.
Spadek siły nabywczej ludności wskutek zubożenia w połączeniu z eliminacją z rynku lokalnych firm produkcyjnych i usługowych winduje bezrobocie. Nie ma szans na zatrudnienie bo preferowany przez władzę model gospodarki nie dopuszcza normalnego funkcjonowania firm. Obecnie zakładanie działalności gospodarczej często ogranicza się do dwuletniego cyklu: okres niskiego ZUS-u i konsumpcji dotacji. Władza nie jest zainteresowana umacnianiem i promocją polskich firm. Zamiast promować np. polskiego producenta otwiera się outlet m.in. z przysłowiową "markową" odzieżą z Bangladeszu.
Kliencka białostocka gospodarka i dwuletnie firmy są optymalne dla obcego kapitału, ponieważ przy takiej formule nie ma szans na rozwój produkcji ani handlu zdolnego zagrozić interesom obcych sieci handlowych.
To musi się zmienić. Samorząd i władza państwowa ma być rzecznikiem polskiego interesu.
Przeczytaj czy obcy kapitał płaci podatki ?? >>
Białostoczanin uciekł przed bezrobociem do Norwegii, do Tromsø za kołem polarnym (więcej o Tromso w Wikipedii >>).
Fotografie udostępnił Andrzej Jędrzejewski
Reklamy
Aby Białystok był domem kupuj w polskich firmach:
Materiały wykończeniowe www.aneks.pl >>
Producent wędlin Kabo >>
Sklepy z oświetleniem:
Polskie sieci sklepów spożywczych:
Sprzęt komputerowy i serwis www.infosoft.pl >>
Lobos producent >>
- Szczegóły
- Autor: Stanisław Bartnik
Po eksmisji z mieszkania lokatorskiego w białostockiej spółdzielni Bacieczki, Andrzej Kępa wraz z rodziną został przesiedlony do baraku przy ul. Kawaleryjskiej (przeznaczonego do wyburzenia).